DETEKTYW
Dwie
godziny później siedziałam z Anthonym w domu José, czekając aż weterynarz wróci
ze swojego pokoju. Właściwie, to nie miałam pojęcia, po co do niego
zawitaliśmy, bo szatyn nie chciał mi nic zdradzić. Miałam grzecznie czekać.
–
Co chciał? – zapytał niby mimochodem mój przyjaciel, przeglądając w skupieniu
jakieś stare gazety, które leżały na stoliku.
–
Kto? – wyrzuciłam beznamiętnie, patrząc na gryzonie, które uratowaliśmy z
laboratorium. Tylko jeden królik zdechł odkąd zwierzaki dostały nowe życie.
Reszta doszła już do siebie i w pełni zadomowiła się u José.
–
Pierre, a kto inny? – chłopak objął mnie uważnym spojrzeniem. Udawał
obojętność, lecz byłam pewna, że w duchu skręca go z ciekawości, jak potoczyła
się nasza rozmowa.
–
Stwierdził, że znaleziono Halszkę, ale póki nie mają stuprocentowej gwarancji,
ja w to nie uwierzę. Skąd się dowiedziałeś, że był? – zadałam mu pytanie,
przeklinając w duchu, że nic nie da się utrzymać w tajemnicy. Chłopak powrócił
do czytania magazynów.
–
A jak myślisz? Mój mały szpieg, braciszek, mi wygadał – szatyn rzucił mi
promienny uśmiech, kiedy zaśmiałam się na nowy przydomek Victora. Anthony
wydawał mi się być zbyt odprężony, mimo tego że wiedział, iż widziałam się z
jego byłym rywalem. Zapewne myślał, że nasze matki były przy nas cały ten czas,
pełniąc rolę przyzwoitek. – Tylko tyle? Chciał czegoś jeszcze? – dopytywał mój
przyjaciel, jakby był pewien, że nie zdradziłam mu wszystkiego.
Przegryzłam
wargę od środka. Wiedziałam, że Anthony zezuje, żeby zobaczyć moją reakcję.
–
Widział mnie w sukni ślubnej i pytał czy jestem pewna naszych zaręczyn – jako
że i tak mój przyjaciel poznałby, że kłamię, postanowiłam opowiedzieć wszystko
zgodnie z prawdą, mając nadzieję, że Anthony nie będzie dopytywał – więc
powiedziałam, że jestem. Dał mi też prezent ślubny i obiecał, że nie będzie
mnie więcej niepokoił, gdyż jutro poprosi o przeniesienie do innego miasta.
–
Naprawdę? Nie sądziłem, że stać go na takie poświęcenie – był w szoku. Zostawił
nawet gazety i złapał mnie za rękę, bawiąc się pierścieniem zaręczynowym.
Obracał go raz w jedną, a raz w drugą stronę. – A jaki prezent ci dał? –
zapytał przy okazji, kiedy mi serce stanęło w gardle. Spuściłam wzrok, przegryzając
ponownie wargę.
Poczułam jak Anthony się spina,
jeszcze zanim mu udzieliłam odpowiedzi.
–
Pocałował mnie. Chciał się pożegnać – wyszeptałam, tłumacząc mu zachowanie
bruneta. Nie chciałam kłamać Anthony’emu, pragnęłam być szczera na dzień przed
zaręczynami, nawet jeśli później miałby być za to zły.
Puścił
moją dłoń i opadł na twarde oparcie kanapy. Chwilę przetrawiał tę wiadomość,
zanim zadał kolejne pytanie.
–
Czy to coś zmieniło? – jego brązowe włosy wpadły mu na oczy, kiedy tym razem pochylił
się, żeby się do mnie przysunąć. Sprawiał wrażenie zatroskanego, jakby bał się,
że przez pocałunek Pierre’a odkryłam, że to jego powinnam była wybrać.
–
Nie, oczywiście, że nie! – wyrzuciłam od razu, na co Anthony trochę się
rozpogodził. Musiał odczuć ulgę, gdyż jego spięte mięśnie rozluźniły się. –
Choć przyznaję, że nie rozumiem, co jest takiego we mnie, że obaj chcecie ze
mną być. Przecież... – przerwałam raptownie, gdy usłyszałam głos José za swoimi
plecami.
–
Przeszkadzam? – warknął blondyn. Odwróciłam się za siebie, by zobaczyć, że
chłopak trzyma w rękach pokaźnych rozmiarów stertę dokumentów, którą rzucił na
stolik przed nami. Zaprzeczyliśmy głowami na znak, że w niczym nam nie
przeszkodził. – A w tobie nie ma nic niezwykłego, nie pochlebiaj sobie –
zwrócił się do mnie i odpowiedział na pytanie, zamiast Anthony’ego. Podniosłam
ze zdziwienia brwi. – Obaj najwidoczniej chcą się zaopiekować byłą ślepą...
–
Skończ już – syknął szatyn, posyłając José mordercze spojrzenie. Miałam
wrażenie, że mój przyjaciel ma ochotę uderzyć swojego kolegę. Przewróciłam
oczami, ignorując chamską odzywkę blondyna.
–
Co to jest? – zadałam pytanie, nachylając się nad papierami, które przyniósł
chłopak.
–
Nie powiedziałeś jej? – José spojrzał z rozbawieniem na Anthony’ego. Podszedł
powolnym krokiem do kanapy, usytuowanej naprzeciwko tej, na której siedziałam z
szatynem i położył się bezceremonialnie, wyciągając nogi przed siebie. Co
prawda, był u siebie w domu, toteż miał do tego całkowite prawo, ale i tak blondyn
zdołał mnie zadziwić swoim bezpośrednim zachowaniem. Był jedyną osobą, która w
dosłownie w przeciągu chwili mogła mnie zarówno zirytować, jak i zdumieć.
–
Czego? – wodziłam wzrokiem od jednego chłopaka do drugiego, nie pojmując o co
chodziło José. Blondyn zamknął oczy – miałam wrażenie, że zaraz uśnie.
–
To on jest tym detektywem, którego wynająłem – Anthony postanowił mi w końcu
wyjaśnić, o czym mówił jego znajomy.
–
Co? – zapytałam niedowierzając. Byłam dosyć zaskoczona, ale chyba w jeszcze
większym stopniu zdegustowana. – To kim on jest? Weterynarzem, detektywem, to
może jeszcze striptizerem? – mój głos był przesiąknięty sarkazmem. Nie mogłam
uwierzyć w to, że akurat jemu szatyn
powierzył znalezienie informacji o Halszce.
–
Zaraz stąd wyjdziesz – José podniósł jedną powiekę, wbijając we mnie
ostrzegawcze spojrzenie, którym się w ogóle nie przejęłam.
–
A ja się dziwiłam, czemu tak długo zajmuje temu detektywowi zebranie
jakichkolwiek informacji! – rzuciłam z pretensją do Anthony’ego. – Nic
dziwnego, że zabrało mu to wieki, skoro nigdy wcześniej się tym nie zajmował!
–
A ty arogancka paniusio, skąd wiesz czym się zajmowałem, a czym nie? – blondyn usiadł
normalnie żeby móc uważniej na mnie spojrzeć. Oparł łokcie na kolanach i
wychylił się do przodu, nie spuszczając ze mnie wzroku. Już otwierałam usta,
żeby na niego nabluzgać, gdy usłyszałam rozkaz mojego przyjaciela.
–
Przestańcie oboje! – warknął, ewidentnie wzburzony. Anthony wstał z kanapy,
żeby spojrzeć na nas z góry i złapał się za głowę, jakby nagle go coś
rozbolało. – Zachowujecie się jak małe dzieci! José jesteś niemiły, wiem, że to
u ciebie norma, ale weź się stary zachowuj, bo mam ochotę ci przywalić. A ty
Ariana czy możesz wysłuchać go zanim wyciągniesz pochopne wnioski? – chłopak posłał
mi krytyczne spojrzenie. Nie miałam ochoty przepraszać, skoro to on zaczął, ale
pomyślałam, że to co mówi mój przyjaciel ma sens, więc nie odezwałam się wcale.
Popatrzyłam wyczekująco na blondyna.
–
Dostałem się do fabryki, w której rzekomo zostało spalone ciało – zaczął José,
olewając słowa szatyna. Chwycił jakąś teczkę przed sobą i zaczął ją przeglądać.
Kiedy znalazł już to czego szukał, podał mojemu przyjacielowi zdjęcie, które
przedstawiało wytwórnię tkanin.
–
Fabryki? – zapytał Anthony, świdrując oczami fotografię. Następnie podał mi ją.
–
Tak – to ja odpowiedziałam, poczuwając się w obowiązku zdradzić swojemu narzeczonemu
to, czego dowiedziałam się od policjanta. – Pierre powiedział mi dzisiaj, że
znaleziono szczątki jakiejś kobiety w kominie fabrycznym.
–
O proszę, Francuz... – wtrącił się nieoczekiwanie do rozmowy José. Jego oczy
błyszczały wesoło a usta rozchyliły się w ironicznym uśmiechu. – To ten, który
próbował ją poderwać? Niezłe jaja... Więc co ci jeszcze powiedział twój Pierre?
– blondyn podniósł brwi do góry, rzucając mi nieme wyzwanie. Zmełłam
przekleństwo w ustach, próbując nie wypowiedzieć czegoś, co mogłoby go
wyprowadzić z równowagi. Wiedziałam, że chłopak mnie prowokuje – już
zauważyłam, że dosyć często mnie podpuszczał.
–
Ten sam – odrzekł cicho Anthony, celowo pomijając drugie pytanie. Sięgnął po
kolejną teczkę, leżącą na stole. – Do rzeczy, José.
–
Sprawdziłem to – powiedział blondyn, spoglądając pewnie na mojego przyjaciela.
– W kominie nie było żadnych szczątek. Celowo powiedzieli, że akurat tam ją
znaleziono, bo trudno będzie udowodnić, że nie mają racji. Twój Pierre kłamie – chłopak
przesłał mi kpiący uśmieszek. Myślałam, że zaraz wstanę i po prostu wyjdę.
Tylko chęć dowiedzenia się, co tak naprawdę stało się z Halszką powstrzymywała
mnie przed opuszczeniem tego domu. – Policjanci popełnili widoczne błędy w
śledztwie. Jak tutaj – kontynuował, wstając z kanapy. Przyłożył rękę do akt,
które trzymał Anthony. Swoją drogą ciekawa jestem skąd on wytrzasnął kopie
autentycznych dokumentów... – Napisali, że ta blondyna została uprowadzona
między dziesiątą, a szesnastą, ale kłamią bo jej dziadek zawiadomił policję o
godzinie piętnastej dwadzieścia, a ta laska widziała się z nim o dwunastej. Co
trzy godziny podawała mu leki plus o dwunastej jedli obiad. Więc została
porwana między dwunastą trzydzieści, a piętnastą z minutami – José wziął
głęboki wdech i po chwili mówił dalej. – Dodatkowo włamałem się do speluny, w
której monitoring utrwalił tego bezmózga Kamala – przełknęłam nerwowo ślinę na
wzmiankę okropnego miejsca, do którego nie pozwolił mi wejść Pierre. – To
prawda, siedział w „Śmietniku” do późna, ale około godziny szesnastej
trzydzieści weszło do pubu trzech mężczyzn, którzy zazwyczaj siedzieli tam całe
dnie i chlali. Uśmiechali się głupkowato do niego, a jeden z nich miał nawet
porysowaną twarz, tak jakby ktoś go po niej podrapał – José podniósł brew
sugerując nam, że mężczyznę na pewno podrapała Halszka. – To było tak proste
jak dodawanie do dziesięciu, tylko czasochłonne, bo dowody skrzętnie ukryli i
trudno było mi do nich dotrzeć. Ktoś bardzo się natrudził, żeby zamieść sprawę
pod dywan... – stwierdził na koniec.
Anthony
spojrzał na mnie z osłupieniem. Spuściłam powieki, myśląc pewnie dokładnie o
tym samym, co mój przyjaciel – Kamal musiał sporo zapłacić, żeby spreparować
dane, a Halszka jeśli dalej żyła, była w tarapatach.
Co
będzie dalej?
A)
Ktoś
popsuje przyjęcie zaręczynowe;
B) Pierre
nie dotrzyma obietnicy i spotka się ponownie z Arianą;
C)
Kamal
zaatakuje Arianę.
Kuszące są wszystkie opcje i chciałabym wybrać A, B i C, ale jeśli nie mogę, to wybieram C. A jak można, to wszystkie :3
OdpowiedzUsuńRozdział był ciemaey dość. José jest sarkastycznym dupkiem, ale uwielbiam go. Serio.
W ogóle ucieszyłam się, że Anthony nie urządził kolejnej kłótni o Pierre'a, być może obecność José mu na to nie pozwoliła, albo zapewnienie Ariany, ale grunt, że są razem i żadne nie wypaliło, aby odwoływać zaręczyny.
I miałam mega zaskiczenie, kiedy detektywem okazał się José! Nie spodziewałam się tego w najmniejszym stopniu. Ba, prawie zapomniałam tę postać xD
Za to reakcja Ariany na wieść o "detektywie" była trafiona i zabawna ze strony czytelnika, choć doskonale zdaję sobię sprawę jak musiała się poczuć na wieść o amatorksim detektywie. Choć może i nie takim amatorskim, skoro dowiedział się więcej od policji, a do tego poprawił "pomyłki" Pierre'a i reszty bandy.
Doprawdy. Ariana chyba będzie teraz miała solidny powód, żeby nienawidzić Francuza i sprać go, kiedy tylko napotka go na swojej drodze. Albo Anthony... chciałabym to zobaczyć/przeczytać :D
Ciekawe tylko, czy Halszka faktycznie żyje. I gdzie jest. Mam nadzieję, że nic jej nie jest :(
Czekam do następnego i do Elizki też :3 ciekawe jak się jej podoba w Rumunii... Kamal i Kosma, powiem szczerze, są siebie warci. Normalnie jak dwaj, identyczni jak dwie krople bardzo mętnej, cuchnącej wody bliźniacy.
Pozdrawiam, weny i inspiracji :3
anielskie-dusze.blogspot.com
Dziękujemy :)
UsuńWybieram A i C.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mary
Dziękuję w imieniu siostry :)
UsuńLubię blondynka i ma facet jaja, jedyny, który ośmielił się Arianie powiedzieć prawdę, choć momentami przesadził, ale jednak zachowuje się jak paniusia. Niewiele wie, właściwie nic nie wie, całuje się z kimś kto nie jest jej narzeczonym i jeszcze się mądry.
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie reakcja Anthonego. Może w poprzednim komentarzu przesadziłem, nie sprałbym kobiety, którą bym kochał, a on wyraźnie Arianę kocha, ale awanturę bym urządził i to pewnie karczemną. A ten taki spokojniutki.
Odnoszę też wrażenie, że blondyn chciał powiedzieć coś więcej i było to coś o Arianie. On nie chciał jej dokopać, tam było coś ważnego, a raczej miało być, ale Anthony jemu przerwał, wtrącił się, bo widocznie wokół Ariany krąży jakiś sekret, jakaś tajemnica, być może nawet jest to tajemnica pochodzenia.
Pozdrawiam i tak w ogóle to doliczyłem się ile jeszcze rozdziałów Paulinki zostało. Kończy się na 40. Postanowiłem przy okazji poinformować.
Blondyn rzeczywiście wie więcej niż pozostali bohaterowie, ale na razie nic nie zdradzi - nie przy Anthonym.
UsuńDziękuję za wiadomość i (w imieniu siostry i swoim) za komentarz :)
Wybieram A i C:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńA i C najlepsze! Chociaż opcja B też mnie trochę kusi, ale może Pierre spotka się z Arianą nieco później?
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, blondyn jest bardzo intrygującą, choć złośliwą, postacią. Ciekawe jak to jest, że on wszystko umie :D
Czekam na kolejny rozdział.
Cass