sobota, 22 kwietnia 2017

Cichy Świat: Rozdział 22

DETEKTYW


Dwie godziny później siedziałam z Anthonym w domu José, czekając aż weterynarz wróci ze swojego pokoju. Właściwie, to nie miałam pojęcia, po co do niego zawitaliśmy, bo szatyn nie chciał mi nic zdradzić. Miałam grzecznie czekać.
– Co chciał? – zapytał niby mimochodem mój przyjaciel, przeglądając w skupieniu jakieś stare gazety, które leżały na stoliku.
– Kto? – wyrzuciłam beznamiętnie, patrząc na gryzonie, które uratowaliśmy z laboratorium. Tylko jeden królik zdechł odkąd zwierzaki dostały nowe życie. Reszta doszła już do siebie i w pełni zadomowiła się u José.
– Pierre, a kto inny? – chłopak objął mnie uważnym spojrzeniem. Udawał obojętność, lecz byłam pewna, że w duchu skręca go z ciekawości, jak potoczyła się nasza rozmowa.
– Stwierdził, że znaleziono Halszkę, ale póki nie mają stuprocentowej gwarancji, ja w to nie uwierzę. Skąd się dowiedziałeś, że był? – zadałam mu pytanie, przeklinając w duchu, że nic nie da się utrzymać w tajemnicy. Chłopak powrócił do czytania magazynów.
– A jak myślisz? Mój mały szpieg, braciszek, mi wygadał – szatyn rzucił mi promienny uśmiech, kiedy zaśmiałam się na nowy przydomek Victora. Anthony wydawał mi się być zbyt odprężony, mimo tego że wiedział, iż widziałam się z jego byłym rywalem. Zapewne myślał, że nasze matki były przy nas cały ten czas, pełniąc rolę przyzwoitek. – Tylko tyle? Chciał czegoś jeszcze? – dopytywał mój przyjaciel, jakby był pewien, że nie zdradziłam mu wszystkiego.
Przegryzłam wargę od środka. Wiedziałam, że Anthony zezuje, żeby zobaczyć moją reakcję.
– Widział mnie w sukni ślubnej i pytał czy jestem pewna naszych zaręczyn – jako że i tak mój przyjaciel poznałby, że kłamię, postanowiłam opowiedzieć wszystko zgodnie z prawdą, mając nadzieję, że Anthony nie będzie dopytywał – więc powiedziałam, że jestem. Dał mi też prezent ślubny i obiecał, że nie będzie mnie więcej niepokoił, gdyż jutro poprosi o przeniesienie do innego miasta.
– Naprawdę? Nie sądziłem, że stać go na takie poświęcenie – był w szoku. Zostawił nawet gazety i złapał mnie za rękę, bawiąc się pierścieniem zaręczynowym. Obracał go raz w jedną, a raz w drugą stronę. – A jaki prezent ci dał? – zapytał przy okazji, kiedy mi serce stanęło w gardle. Spuściłam wzrok, przegryzając ponownie wargę.
            Poczułam jak Anthony się spina, jeszcze zanim mu udzieliłam odpowiedzi.
– Pocałował mnie. Chciał się pożegnać – wyszeptałam, tłumacząc mu zachowanie bruneta. Nie chciałam kłamać Anthony’emu, pragnęłam być szczera na dzień przed zaręczynami, nawet jeśli później miałby być za to zły.
Puścił moją dłoń i opadł na twarde oparcie kanapy. Chwilę przetrawiał tę wiadomość, zanim zadał kolejne pytanie.
– Czy to coś zmieniło? – jego brązowe włosy wpadły mu na oczy, kiedy tym razem pochylił się, żeby się do mnie przysunąć. Sprawiał wrażenie zatroskanego, jakby bał się, że przez pocałunek Pierre’a odkryłam, że to jego powinnam była wybrać. 
– Nie, oczywiście, że nie! – wyrzuciłam od razu, na co Anthony trochę się rozpogodził. Musiał odczuć ulgę, gdyż jego spięte mięśnie rozluźniły się. – Choć przyznaję, że nie rozumiem, co jest takiego we mnie, że obaj chcecie ze mną być. Przecież... – przerwałam raptownie, gdy usłyszałam głos José za swoimi plecami.
– Przeszkadzam? – warknął blondyn. Odwróciłam się za siebie, by zobaczyć, że chłopak trzyma w rękach pokaźnych rozmiarów stertę dokumentów, którą rzucił na stolik przed nami. Zaprzeczyliśmy głowami na znak, że w niczym nam nie przeszkodził. – A w tobie nie ma nic niezwykłego, nie pochlebiaj sobie – zwrócił się do mnie i odpowiedział na pytanie, zamiast Anthony’ego. Podniosłam ze zdziwienia brwi. – Obaj najwidoczniej chcą się zaopiekować byłą ślepą...
– Skończ już – syknął szatyn, posyłając José mordercze spojrzenie. Miałam wrażenie, że mój przyjaciel ma ochotę uderzyć swojego kolegę. Przewróciłam oczami, ignorując chamską odzywkę blondyna.
– Co to jest? – zadałam pytanie, nachylając się nad papierami, które przyniósł chłopak.
– Nie powiedziałeś jej? – José spojrzał z rozbawieniem na Anthony’ego. Podszedł powolnym krokiem do kanapy, usytuowanej naprzeciwko tej, na której siedziałam z szatynem i położył się bezceremonialnie, wyciągając nogi przed siebie. Co prawda, był u siebie w domu, toteż miał do tego całkowite prawo, ale i tak blondyn zdołał mnie zadziwić swoim bezpośrednim zachowaniem. Był jedyną osobą, która w dosłownie w przeciągu chwili mogła mnie zarówno zirytować, jak i zdumieć.
– Czego? – wodziłam wzrokiem od jednego chłopaka do drugiego, nie pojmując o co chodziło José. Blondyn zamknął oczy – miałam wrażenie, że zaraz uśnie.
– To on jest tym detektywem, którego wynająłem – Anthony postanowił mi w końcu wyjaśnić, o czym mówił jego znajomy.
– Co? – zapytałam niedowierzając. Byłam dosyć zaskoczona, ale chyba w jeszcze większym stopniu zdegustowana. – To kim on jest? Weterynarzem, detektywem, to może jeszcze striptizerem? – mój głos był przesiąknięty sarkazmem. Nie mogłam uwierzyć w to, że akurat jemu szatyn powierzył znalezienie informacji o Halszce.
– Zaraz stąd wyjdziesz – José podniósł jedną powiekę, wbijając we mnie ostrzegawcze spojrzenie, którym się w ogóle nie przejęłam.
– A ja się dziwiłam, czemu tak długo zajmuje temu detektywowi zebranie jakichkolwiek informacji! – rzuciłam z pretensją do Anthony’ego. – Nic dziwnego, że zabrało mu to wieki, skoro nigdy wcześniej się tym nie zajmował!
– A ty arogancka paniusio, skąd wiesz czym się zajmowałem, a czym nie? – blondyn usiadł normalnie żeby móc uważniej na mnie spojrzeć. Oparł łokcie na kolanach i wychylił się do przodu, nie spuszczając ze mnie wzroku. Już otwierałam usta, żeby na niego nabluzgać, gdy usłyszałam rozkaz mojego przyjaciela.
– Przestańcie oboje! – warknął, ewidentnie wzburzony. Anthony wstał z kanapy, żeby spojrzeć na nas z góry i złapał się za głowę, jakby nagle go coś rozbolało. – Zachowujecie się jak małe dzieci! José jesteś niemiły, wiem, że to u ciebie norma, ale weź się stary zachowuj, bo mam ochotę ci przywalić. A ty Ariana czy możesz wysłuchać go zanim wyciągniesz pochopne wnioski? – chłopak posłał mi krytyczne spojrzenie. Nie miałam ochoty przepraszać, skoro to on zaczął, ale pomyślałam, że to co mówi mój przyjaciel ma sens, więc nie odezwałam się wcale. Popatrzyłam wyczekująco na blondyna.
– Dostałem się do fabryki, w której rzekomo zostało spalone ciało – zaczął José, olewając słowa szatyna. Chwycił jakąś teczkę przed sobą i zaczął ją przeglądać. Kiedy znalazł już to czego szukał, podał mojemu przyjacielowi zdjęcie, które przedstawiało wytwórnię tkanin.
– Fabryki? – zapytał Anthony, świdrując oczami fotografię. Następnie podał mi ją.
– Tak – to ja odpowiedziałam, poczuwając się w obowiązku zdradzić swojemu narzeczonemu to, czego dowiedziałam się od policjanta. – Pierre powiedział mi dzisiaj, że znaleziono szczątki jakiejś kobiety w kominie fabrycznym.
– O proszę, Francuz... – wtrącił się nieoczekiwanie do rozmowy José. Jego oczy błyszczały wesoło a usta rozchyliły się w ironicznym uśmiechu. – To ten, który próbował ją poderwać? Niezłe jaja... Więc co ci jeszcze powiedział twój Pierre? – blondyn podniósł brwi do góry, rzucając mi nieme wyzwanie. Zmełłam przekleństwo w ustach, próbując nie wypowiedzieć czegoś, co mogłoby go wyprowadzić z równowagi. Wiedziałam, że chłopak mnie prowokuje – już zauważyłam, że dosyć często mnie podpuszczał.
– Ten sam – odrzekł cicho Anthony, celowo pomijając drugie pytanie. Sięgnął po kolejną teczkę, leżącą na stole. – Do rzeczy, José.
– Sprawdziłem to – powiedział blondyn, spoglądając pewnie na mojego przyjaciela. – W kominie nie było żadnych szczątek. Celowo powiedzieli, że akurat tam ją znaleziono, bo trudno będzie udowodnić, że nie mają racji. Twój Pierre kłamie – chłopak przesłał mi kpiący uśmieszek. Myślałam, że zaraz wstanę i po prostu wyjdę. Tylko chęć dowiedzenia się, co tak naprawdę stało się z Halszką powstrzymywała mnie przed opuszczeniem tego domu. – Policjanci popełnili widoczne błędy w śledztwie. Jak tutaj – kontynuował, wstając z kanapy. Przyłożył rękę do akt, które trzymał Anthony. Swoją drogą ciekawa jestem skąd on wytrzasnął kopie autentycznych dokumentów... – Napisali, że ta blondyna została uprowadzona między dziesiątą, a szesnastą, ale kłamią bo jej dziadek zawiadomił policję o godzinie piętnastej dwadzieścia, a ta laska widziała się z nim o dwunastej. Co trzy godziny podawała mu leki plus o dwunastej jedli obiad. Więc została porwana między dwunastą trzydzieści, a piętnastą z minutami – José wziął głęboki wdech i po chwili mówił dalej. – Dodatkowo włamałem się do speluny, w której monitoring utrwalił tego bezmózga Kamala – przełknęłam nerwowo ślinę na wzmiankę okropnego miejsca, do którego nie pozwolił mi wejść Pierre. – To prawda, siedział w „Śmietniku” do późna, ale około godziny szesnastej trzydzieści weszło do pubu trzech mężczyzn, którzy zazwyczaj siedzieli tam całe dnie i chlali. Uśmiechali się głupkowato do niego, a jeden z nich miał nawet porysowaną twarz, tak jakby ktoś go po niej podrapał – José podniósł brew sugerując nam, że mężczyznę na pewno podrapała Halszka. – To było tak proste jak dodawanie do dziesięciu, tylko czasochłonne, bo dowody skrzętnie ukryli i trudno było mi do nich dotrzeć. Ktoś bardzo się natrudził, żeby zamieść sprawę pod dywan... – stwierdził na koniec.
Anthony spojrzał na mnie z osłupieniem. Spuściłam powieki, myśląc pewnie dokładnie o tym samym, co mój przyjaciel – Kamal musiał sporo zapłacić, żeby spreparować dane, a Halszka jeśli dalej żyła, była w tarapatach.


Co będzie dalej?
A)    Ktoś popsuje przyjęcie zaręczynowe;
B)    Pierre nie dotrzyma obietnicy i spotka się ponownie z Arianą;
C)    Kamal zaatakuje Arianę.

9 komentarzy:

  1. Kuszące są wszystkie opcje i chciałabym wybrać A, B i C, ale jeśli nie mogę, to wybieram C. A jak można, to wszystkie :3

    Rozdział był ciemaey dość. José jest sarkastycznym dupkiem, ale uwielbiam go. Serio.
    W ogóle ucieszyłam się, że Anthony nie urządził kolejnej kłótni o Pierre'a, być może obecność José mu na to nie pozwoliła, albo zapewnienie Ariany, ale grunt, że są razem i żadne nie wypaliło, aby odwoływać zaręczyny.
    I miałam mega zaskiczenie, kiedy detektywem okazał się José! Nie spodziewałam się tego w najmniejszym stopniu. Ba, prawie zapomniałam tę postać xD
    Za to reakcja Ariany na wieść o "detektywie" była trafiona i zabawna ze strony czytelnika, choć doskonale zdaję sobię sprawę jak musiała się poczuć na wieść o amatorksim detektywie. Choć może i nie takim amatorskim, skoro dowiedział się więcej od policji, a do tego poprawił "pomyłki" Pierre'a i reszty bandy.
    Doprawdy. Ariana chyba będzie teraz miała solidny powód, żeby nienawidzić Francuza i sprać go, kiedy tylko napotka go na swojej drodze. Albo Anthony... chciałabym to zobaczyć/przeczytać :D
    Ciekawe tylko, czy Halszka faktycznie żyje. I gdzie jest. Mam nadzieję, że nic jej nie jest :(
    Czekam do następnego i do Elizki też :3 ciekawe jak się jej podoba w Rumunii... Kamal i Kosma, powiem szczerze, są siebie warci. Normalnie jak dwaj, identyczni jak dwie krople bardzo mętnej, cuchnącej wody bliźniacy.

    Pozdrawiam, weny i inspiracji :3
    anielskie-dusze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybieram A i C.
    Pozdrawiam,
    Mary

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię blondynka i ma facet jaja, jedyny, który ośmielił się Arianie powiedzieć prawdę, choć momentami przesadził, ale jednak zachowuje się jak paniusia. Niewiele wie, właściwie nic nie wie, całuje się z kimś kto nie jest jej narzeczonym i jeszcze się mądry.
    Zaskoczyła mnie reakcja Anthonego. Może w poprzednim komentarzu przesadziłem, nie sprałbym kobiety, którą bym kochał, a on wyraźnie Arianę kocha, ale awanturę bym urządził i to pewnie karczemną. A ten taki spokojniutki.
    Odnoszę też wrażenie, że blondyn chciał powiedzieć coś więcej i było to coś o Arianie. On nie chciał jej dokopać, tam było coś ważnego, a raczej miało być, ale Anthony jemu przerwał, wtrącił się, bo widocznie wokół Ariany krąży jakiś sekret, jakaś tajemnica, być może nawet jest to tajemnica pochodzenia.

    Pozdrawiam i tak w ogóle to doliczyłem się ile jeszcze rozdziałów Paulinki zostało. Kończy się na 40. Postanowiłem przy okazji poinformować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blondyn rzeczywiście wie więcej niż pozostali bohaterowie, ale na razie nic nie zdradzi - nie przy Anthonym.
      Dziękuję za wiadomość i (w imieniu siostry i swoim) za komentarz :)

      Usuń
  4. Wybieram A i C:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A i C najlepsze! Chociaż opcja B też mnie trochę kusi, ale może Pierre spotka się z Arianą nieco później?
    Fajny rozdział, blondyn jest bardzo intrygującą, choć złośliwą, postacią. Ciekawe jak to jest, że on wszystko umie :D
    Czekam na kolejny rozdział.
    Cass

    OdpowiedzUsuń