– A czy to ważne? – głos Kosmy był
szorstki niczym brzytwa, ale nie dałam mu za wygraną.
– Tak, kto jest w szpitalu? –
warknęłam stanowczo.
Chyba coś w moim wyglądzie
zasugerowało mu, żeby mi odpowiedział. Już nawet przygotowywałam sobie
strategię grobowego milczenia na wypadek gdyby nie chciał mi nic zdradzić.
Kosma jednak po chwili wypalił:
– Twój były chłopak, Tomek, miał
wypadek.
– Co? – z twarzy odpłynęły mi
wszystkie kolory. Informacja, którą mi podał poraziła mnie tak mocno, że
dopiero po minucie dodałam głucho: – Były chłopak?
– Tak, w wiadomości, którą
napisałaś…
– NIE NAPISAŁAM ŻADNEJ WIADOMOŚCI! –
mój krzyk rozniósł się po pomieszczeniu. Głowa pulsowała mi tępym bólem, serce
waliło jak młotem, a przez rozszerzone źrenice wyglądałam jak wariatka.
Próbowałam się podnieść, jednak
dalej byłam słaba. Wiedziałam, że na ucieczkę było jeszcze zdecydowanie za
wcześnie.
– Chyba musisz odpocząć… – kątem oka
widziałam jak Kosma przeraził się moim nagłym wybuchem.
Mężczyzna zaczął cofać się w kąt
pomieszczenia, na co zapaliła mi się lampka ostrzegawcza w głowie. Pewnie znowu
będzie mi chciał coś podać, pewnie znowu mnie czymś naćpa, kiedy jeszcze nie
potrafiłam się bronić. Musiałam go więc uspokoić.
– Chyba masz rację. Muszę poleżeć, bo
źle się czuję – jęknęłam, opadając na poduszkę. – Chce mi się wymiotować, kręci
mi się w głowie, mam drgawki – chciałam mu wytłumaczyć swój stan. – Jestem
rozhisteryzowana, moje emocje szaleją…
Równocześnie do swoich słów w głowie zaczęłam
układać plan ucieczki. Musiałam przede wszystkim uśpić czujność Kosmy, nie
mogłam mu pokazać jak bardzo czuję się pokrzywdzona jego zachowaniem. Nieprzytomna
byłabym bezużyteczna czy to dla siebie, czy też dla Tomka.
Zacisnęłam mocno pięści. Mój chłopak
był w szpitalu, a ja nie byłam przy nim. Jak bardzo pragnęłam czegoś się
dowiedzieć. Czegokolwiek.
Co się stało? O jakiej wiadomości
ciągle mówił Kosma? Czyżby podszywając się pode mnie napisał coś Kamili? A
nawet jeżeli, moja siostra nie byłaby na tyle głupia, żeby uwierzyć w nagły
wyjazd. Wiedziała jak mi zależało na Tomku, plus znała doskonale mój charakter
pisma. Nie, to wszystko nie trzymało się razem.
Jedyne co byłam w stanie ocenić, to
fakt, że Kosma był wariatem. Jakby dla potwierdzenia moich myśl podszedł do
mnie z czymś w ręku, co przypominało strzykawkę.
Przełknęłam głośno ślinę. Serce
niemal wyskoczyło mi z klatki piersiowej.
– Co ja ci zrobiłam? – szepnęłam.
– Nic – odparł, przysiadając na
skraju łóżka. – Po prostu nie chcę żeby któreś z nas zrobiło ci krzywdę, więc
muszę cię uspokoić.
– Jestem spokojna – mruknęłam
drżącym głosem. Przeklęłam siebie w duchu za chwilowy wybuch emocji i za to jak
łatwo mnie rozczytał.
– Nie jesteś – on za to był oazą
spokoju. – Jesteś zła. To normalne.
Mówił jak pomyleniec. Jak człowiek,
który nie zdaje sobie sprawy, że wyrządza zło. Bałam się. Wiedziałam, że zaraz
potraktuje mnie gównem, które trzymał w ręku. Musiałam go od tego odwieść.
– Jestem zła – skoro wiedział co
myślałam, nie było sensu go oszukiwać. – Skąd w ogóle wymyśliłeś, że będę
chciała tu z tobą być?
Zachciało mi się płakać, ale moje
oczy jakby nie były w stanie wylać ani jednej kropli.
– Bo będziesz chciała – zaczął
łagodnie. – Może nie za dzień, może nie za tydzień, ale za rok. I tak ze mną
zostaniesz. Nie ważne czy będę musiał cię codziennie odurzać czy nie. Nieważne
gdzie będziemy musieli pojechać.
Otworzyłam usta, ale zaraz je
zamknęłam. Moja sytuacja wyglądała nawet gorzej niż się spodziewałam. Kosma
myślał, że będę z nim mieszkać czy podróżować przez co najmniej rok… W tym
momencie dotarło do mnie, że kłamał nawet z informacją, że jesteśmy w Rumunii.
Rumunia chyba nie należała jeszcze do strefy Schengen, była w Unii Europejskiej,
ale w Strefie jeszcze nie. Nie mógł przejechać ze mną na tyle samochodu niezauważony.
– Gdzie jesteśmy? – zapytałam go.
Uśmiechnął się tajemniczo.
– Nie w Rumunii.
Ja nie mogłam się uśmiechać. Nawet z
tym mi skłamał przed kilkoma minutami. Miałam ochotę mu napluć w twarz.
– Chce mi się siku – oświadczyłam za
to, co zresztą było zgodne z prawdą.
Pomógł mi wstać, na co nie
zaoponowałam, bo chciałam dostać się do łazienki. Niemożliwym było by w całym
mieszkaniu nie było nigdzie okna.
Nasz „apartament” wcale ekskluzywny
nie był. Na podłodze były gdzieniegdzie stare dywany, w powietrzu unosił się
kurz.
Łazienka wyglądała jak za czasów
polskiego PRL-u. Małe, kolorowe kafelki na ścianach, wanna zajmująca większość miejsca,
umywalka, kibel i lustro. Oczywiście żadnego okna.
– Wyjdziesz? – zapytałam, ale Kosma
zaprzeczył głową.
– Nie masz niczego czego bym już nie
widział – odparł bezczelnie.
Zazgrzytałam zębami. Nawet jakbym
chciała, nie byłam w stanie uciec.
Na całe szczęście dla mnie,
zadzwonił telefon.
– Odbierz – poleciłam mu.
Wahał się, ale w końcu po trzech
długich sygnałach dźwiękowych, wyszedł na zewnątrz. Musiał odejść gdzieś
daleko, bo słyszałam tylko przytłumiony głos.
– No tak, spaprałeś robotę – usłyszałam
jedynie pomiędzy niewyraźnymi zdaniami.
Mój instynkt samozachowawczy nie
pozwolił mi myśleć o samobójstwie. Myślałam za to o obronie własnej. Poczęłam
szukać jakiejś żyletki, szkła, nawet chciałam już stłuc lustro, gdy Kosma
ponownie zaszczycił mnie swoją obecnością w toalecie.
– Skończyłaś? – zapytał.
Pokiwałam głową, po czym przeszłam
znów do pokoju. Nie widziałam drugiego łóżka czy kanapy toteż wywnioskowałam,
że w nocy Kosma będzie spał ze mną. Aż się wzdrygnęłam na samą myśl.
Nawet mnie nie zapytał o zdanie. Po
prostu przed łóżkiem złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Widziałam co
chciał zrobić, igła ze strzykawką połyskiwały złowieszczo w jego prawej dłoni.
Nie chciałam mu jednak niczego ułatwić, więc próbowałam wyrwać rękę, albo
chociaż nią ruszać, by nie mógł trafić.
Wciąż byłam jednak słaba, a on
zanadto zręczny. Przygwoździł mnie do ściany przy łóżku swoim ciałem i poczułam
ból w lewym ramieniu.
– Aua – łzy bezsilności cisnęły mi
się do oczu, kiedy oderwał ode mnie swoje łapska.
Jad, bo tak nazwałam to co mi
zaaplikował, działał bardzo szybko. W kilka sekund zesztywniałam i Kosma mógł
zrobić ze mną wszystko, na co tylko miał ochotę. Położył mnie na łóżku, bawiąc
się moimi włosami.
Ostatkiem reszty świadomości
usłyszałam, że coś mówił. Pewnie był przekonany, że nie słyszę, dlatego szepnął
mi triumfalnie:
– Dostałem wiadomość od Kamili,
kochanie. Tomek zapadł w śpiączkę, ale tobie to nie grozi, ty tylko idziesz
spać…
Opcje:
A)
Eliza ucieknie;
B)
Eliza będzie zmuszona spędzić trochę czasu z Kosmą;
C)
Elizie uda się skontaktować się z Kamilą;
D)
Kosma zgwałci Elizę.
W końcu jest :D
OdpowiedzUsuńJestem okrutna i typowa, ale wybieram opcję: B,C,D.
Kosma to prawdziwy świr. Albo Romeo w wersji alternatywnej, heh. Cieszę się, że Eliza zdołała dowiedzieć się czegoś, dzięki temu i my mamy nieco przybliżoną sytuację bohaterki. Za wesoło nie ma, biedna :(
Mam nadzieję, że ten "jad" nie wyrządzi jej zbyt dużej krzywdy i nie będzie cierpiała w przyszłości przez to. Ale raczej wątpię, aby Kosma podał jej jakieś straszne coś, ponieważ mogłaby różnie na to zareagować; umrzeć nie daj Boże. Jeśli Kosma chce zmusić ją do "wspólnego życia", to raczej robiłby wszystko, oprócz wyrządzania jej krzywdy. Większej krzywdy, bo skrzywdzić to już ją skrzywdził.
Ciągle zastanawia mnie właśnie jak on skontaktował się z Kamilą. Gdyby zrobił to poprzez list, to siostra Elizy poznałaby charakter pisma, na 100%. Mógł to zrobić za pośrednictwem jej telefonu, ale skąd mógł znać blokadę? Mógł też wyjąc kartę SIM, o ile to na niej zostały zapisane kontakty i ze swojego telefonu napisać, ale byłoby zastanawiające, dlaczego Kamila nie dzwoni... Hmm...
Jest dużo tajemnic, a ja lubię tajemnice. Najbardziej u siebie xD ale cóż. Bez tego nie byłoby anielskiego opowiadania ;)
Mam nadzieję, że Tomek się wybudzi i nie będzie miał amnezji, bo tak też się zdarza. Na Anioła, oby nie miał! Chociaż śpiączka Tomka może być też kłamstwem Kosmy. Aj... trzeba czekać 2 tygodnie na cokolwiek!!! Załamka ;_; ale warto. WARTO!!!
PS: Zauważyłam, że przed "a" nie wstawiłaś przecinka i zauważyłam też to:
"Nie chciałam mu to jednak nic ułatwić" - powinno chyba być "Nie chciałam jednak niczego mu ułatwiać", czy coś podobnego :)
Czekam w zniecierpliwieniu do kolejnego rozdziału!!!
Pozdrawiam, weny i inspiracji :)
anielskie-dusze.blogspot.com
Poprawiłam, dziękuję :)
UsuńJa bym obstawiała B i C. Może opcja D wydarzyć się później, bo chciałabym żeby trochę było rozdziałów o tym porwaniu (bardzo ciekawy zwrot akcji).
OdpowiedzUsuńOpcję A najchętniej bym zmodyfikowała - Eliza spróbuje uciec, ale jej się nie uda.
Jestem bardzo ciekawa, co z Tomkiem.
Czekam na kolejny rozdział :)
Cass
Pięknie dziękuję za komentarz :)
UsuńWybieram B i C. Nie jestem przekonana co do gwałtu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mary
Dziękuję :)
UsuńNie spodziewałam się, że zrobisz z Kosmy aż takiego szaleńca. Do szaleńców jakoś pasuje mi gwałt, ale do Kosmy nie pasuje mi nekrofilia, więc nie sądzę, że by chciał robić to z Elizą, gdy jest nieprzytomna. On bardziej wygląda na takiego co szuka przekonania, że ona jest jego, chciałby jej zaimponować, by go kochała. Nie ugra nic walcząc z nim. Moim zdaniem powinna go oszukiwać, pokazywać, że jej na nim też zależy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCześć. Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz. Ostatnio na nic nie miałem czasu, ale już wracam do życia i tym samym też do czytania.
OdpowiedzUsuńSzaleństw Kosmy ciąg dalszy. Mam jakieś specyficzne zamiłowanie do wariatów w filmach, serialach i książkach. Wnoszą po prostu odrobinkę życia.
Choć jak na wariata, to Kosma ma wszystko całkiem dobrze zaplanowane, on nie traci głowy. Zaczynam się obawiać, że ten jego cały majątek, to jest nie z aplikacji czy gier komputerowych, a właśnie z porwań młodych dziewczyn i ze sprzedaży ich do agencji towarzyskiej.
Pamiętam, pamiętam :)
UsuńCiekawa teoria, ale nic nie zdradzę. Dziękuję za komentarz.