piątek, 28 kwietnia 2017

Eliza: Rozdział 7, część 2

A czy to ważne? – głos Kosmy był szorstki niczym brzytwa, ale nie dałam mu za wygraną.
– Tak, kto jest w szpitalu? – warknęłam stanowczo.
Chyba coś w moim wyglądzie zasugerowało mu, żeby mi odpowiedział. Już nawet przygotowywałam sobie strategię grobowego milczenia na wypadek gdyby nie chciał mi nic zdradzić. Kosma jednak po chwili wypalił:
– Twój były chłopak, Tomek, miał wypadek.
– Co? – z twarzy odpłynęły mi wszystkie kolory. Informacja, którą mi podał poraziła mnie tak mocno, że dopiero po minucie dodałam głucho: – Były chłopak?
– Tak, w wiadomości, którą napisałaś…
– NIE NAPISAŁAM ŻADNEJ WIADOMOŚCI! – mój krzyk rozniósł się po pomieszczeniu. Głowa pulsowała mi tępym bólem, serce waliło jak młotem, a przez rozszerzone źrenice wyglądałam jak wariatka.
Próbowałam się podnieść, jednak dalej byłam słaba. Wiedziałam, że na ucieczkę było jeszcze zdecydowanie za wcześnie.
– Chyba musisz odpocząć… – kątem oka widziałam jak Kosma przeraził się moim nagłym wybuchem.
Mężczyzna zaczął cofać się w kąt pomieszczenia, na co zapaliła mi się lampka ostrzegawcza w głowie. Pewnie znowu będzie mi chciał coś podać, pewnie znowu mnie czymś naćpa, kiedy jeszcze nie potrafiłam się bronić. Musiałam go więc uspokoić.
– Chyba masz rację. Muszę poleżeć, bo źle się czuję – jęknęłam, opadając na poduszkę. – Chce mi się wymiotować, kręci mi się w głowie, mam drgawki – chciałam mu wytłumaczyć swój stan. – Jestem rozhisteryzowana, moje emocje szaleją…
 Równocześnie do swoich słów w głowie zaczęłam układać plan ucieczki. Musiałam przede wszystkim uśpić czujność Kosmy, nie mogłam mu pokazać jak bardzo czuję się pokrzywdzona jego zachowaniem. Nieprzytomna byłabym bezużyteczna czy to dla siebie, czy też dla Tomka.
Zacisnęłam mocno pięści. Mój chłopak był w szpitalu, a ja nie byłam przy nim. Jak bardzo pragnęłam czegoś się dowiedzieć. Czegokolwiek.
Co się stało? O jakiej wiadomości ciągle mówił Kosma? Czyżby podszywając się pode mnie napisał coś Kamili? A nawet jeżeli, moja siostra nie byłaby na tyle głupia, żeby uwierzyć w nagły wyjazd. Wiedziała jak mi zależało na Tomku, plus znała doskonale mój charakter pisma. Nie, to wszystko nie trzymało się razem.
Jedyne co byłam w stanie ocenić, to fakt, że Kosma był wariatem. Jakby dla potwierdzenia moich myśl podszedł do mnie z czymś w ręku, co przypominało strzykawkę.
Przełknęłam głośno ślinę. Serce niemal wyskoczyło mi z klatki piersiowej.
– Co ja ci zrobiłam? – szepnęłam.
– Nic – odparł, przysiadając na skraju łóżka. – Po prostu nie chcę żeby któreś z nas zrobiło ci krzywdę, więc muszę cię uspokoić.
– Jestem spokojna – mruknęłam drżącym głosem. Przeklęłam siebie w duchu za chwilowy wybuch emocji i za to jak łatwo mnie rozczytał.
– Nie jesteś – on za to był oazą spokoju. – Jesteś zła. To normalne.
Mówił jak pomyleniec. Jak człowiek, który nie zdaje sobie sprawy, że wyrządza zło. Bałam się. Wiedziałam, że zaraz potraktuje mnie gównem, które trzymał w ręku. Musiałam go od tego odwieść.
– Jestem zła – skoro wiedział co myślałam, nie było sensu go oszukiwać. – Skąd w ogóle wymyśliłeś, że będę chciała tu z tobą być?
Zachciało mi się płakać, ale moje oczy jakby nie były w stanie wylać ani jednej kropli.
– Bo będziesz chciała – zaczął łagodnie. – Może nie za dzień, może nie za tydzień, ale za rok. I tak ze mną zostaniesz. Nie ważne czy będę musiał cię codziennie odurzać czy nie. Nieważne gdzie będziemy musieli pojechać.
Otworzyłam usta, ale zaraz je zamknęłam. Moja sytuacja wyglądała nawet gorzej niż się spodziewałam. Kosma myślał, że będę z nim mieszkać czy podróżować przez co najmniej rok… W tym momencie dotarło do mnie, że kłamał nawet z informacją, że jesteśmy w Rumunii. Rumunia chyba nie należała jeszcze do strefy Schengen, była w Unii Europejskiej, ale w Strefie jeszcze nie. Nie mógł przejechać ze mną na tyle samochodu niezauważony.
– Gdzie jesteśmy? – zapytałam go.
Uśmiechnął się tajemniczo.
– Nie w Rumunii.
Ja nie mogłam się uśmiechać. Nawet z tym mi skłamał przed kilkoma minutami. Miałam ochotę mu napluć w twarz.
– Chce mi się siku – oświadczyłam za to, co zresztą było zgodne z prawdą.
Pomógł mi wstać, na co nie zaoponowałam, bo chciałam dostać się do łazienki. Niemożliwym było by w całym mieszkaniu nie było nigdzie okna.
Nasz „apartament” wcale ekskluzywny nie był. Na podłodze były gdzieniegdzie stare dywany, w powietrzu unosił się kurz.
Łazienka wyglądała jak za czasów polskiego PRL-u. Małe, kolorowe kafelki na ścianach, wanna zajmująca większość miejsca, umywalka, kibel i lustro. Oczywiście żadnego okna.
– Wyjdziesz? – zapytałam, ale Kosma zaprzeczył głową.
– Nie masz niczego czego bym już nie widział – odparł bezczelnie.
Zazgrzytałam zębami. Nawet jakbym chciała, nie byłam w stanie uciec.
Na całe szczęście dla mnie, zadzwonił telefon.
– Odbierz – poleciłam mu.
Wahał się, ale w końcu po trzech długich sygnałach dźwiękowych, wyszedł na zewnątrz. Musiał odejść gdzieś daleko, bo słyszałam tylko przytłumiony głos.
– No tak, spaprałeś robotę – usłyszałam jedynie pomiędzy niewyraźnymi zdaniami.
Mój instynkt samozachowawczy nie pozwolił mi myśleć o samobójstwie. Myślałam za to o obronie własnej. Poczęłam szukać jakiejś żyletki, szkła, nawet chciałam już stłuc lustro, gdy Kosma ponownie zaszczycił mnie swoją obecnością w toalecie.
– Skończyłaś? – zapytał.
Pokiwałam głową, po czym przeszłam znów do pokoju. Nie widziałam drugiego łóżka czy kanapy toteż wywnioskowałam, że w nocy Kosma będzie spał ze mną. Aż się wzdrygnęłam na samą myśl.
Nawet mnie nie zapytał o zdanie. Po prostu przed łóżkiem złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Widziałam co chciał zrobić, igła ze strzykawką połyskiwały złowieszczo w jego prawej dłoni. Nie chciałam mu jednak niczego ułatwić, więc próbowałam wyrwać rękę, albo chociaż nią ruszać, by nie mógł trafić.
Wciąż byłam jednak słaba, a on zanadto zręczny. Przygwoździł mnie do ściany przy łóżku swoim ciałem i poczułam ból w lewym ramieniu.
– Aua – łzy bezsilności cisnęły mi się do oczu, kiedy oderwał ode mnie swoje łapska.
Jad, bo tak nazwałam to co mi zaaplikował, działał bardzo szybko. W kilka sekund zesztywniałam i Kosma mógł zrobić ze mną wszystko, na co tylko miał ochotę. Położył mnie na łóżku, bawiąc się moimi włosami.
Ostatkiem reszty świadomości usłyszałam, że coś mówił. Pewnie był przekonany, że nie słyszę, dlatego szepnął mi triumfalnie:
– Dostałem wiadomość od Kamili, kochanie. Tomek zapadł w śpiączkę, ale tobie to nie grozi, ty tylko idziesz spać…


Opcje:
A)    Eliza ucieknie;
B)    Eliza będzie zmuszona spędzić trochę czasu z Kosmą;
C)    Elizie uda się skontaktować się z Kamilą;
D)    Kosma zgwałci Elizę.

10 komentarzy:

  1. W końcu jest :D

    Jestem okrutna i typowa, ale wybieram opcję: B,C,D.
    Kosma to prawdziwy świr. Albo Romeo w wersji alternatywnej, heh. Cieszę się, że Eliza zdołała dowiedzieć się czegoś, dzięki temu i my mamy nieco przybliżoną sytuację bohaterki. Za wesoło nie ma, biedna :(
    Mam nadzieję, że ten "jad" nie wyrządzi jej zbyt dużej krzywdy i nie będzie cierpiała w przyszłości przez to. Ale raczej wątpię, aby Kosma podał jej jakieś straszne coś, ponieważ mogłaby różnie na to zareagować; umrzeć nie daj Boże. Jeśli Kosma chce zmusić ją do "wspólnego życia", to raczej robiłby wszystko, oprócz wyrządzania jej krzywdy. Większej krzywdy, bo skrzywdzić to już ją skrzywdził.
    Ciągle zastanawia mnie właśnie jak on skontaktował się z Kamilą. Gdyby zrobił to poprzez list, to siostra Elizy poznałaby charakter pisma, na 100%. Mógł to zrobić za pośrednictwem jej telefonu, ale skąd mógł znać blokadę? Mógł też wyjąc kartę SIM, o ile to na niej zostały zapisane kontakty i ze swojego telefonu napisać, ale byłoby zastanawiające, dlaczego Kamila nie dzwoni... Hmm...
    Jest dużo tajemnic, a ja lubię tajemnice. Najbardziej u siebie xD ale cóż. Bez tego nie byłoby anielskiego opowiadania ;)
    Mam nadzieję, że Tomek się wybudzi i nie będzie miał amnezji, bo tak też się zdarza. Na Anioła, oby nie miał! Chociaż śpiączka Tomka może być też kłamstwem Kosmy. Aj... trzeba czekać 2 tygodnie na cokolwiek!!! Załamka ;_; ale warto. WARTO!!!
    PS: Zauważyłam, że przed "a" nie wstawiłaś przecinka i zauważyłam też to:
    "Nie chciałam mu to jednak nic ułatwić" - powinno chyba być "Nie chciałam jednak niczego mu ułatwiać", czy coś podobnego :)
    Czekam w zniecierpliwieniu do kolejnego rozdziału!!!

    Pozdrawiam, weny i inspiracji :)
    anielskie-dusze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym obstawiała B i C. Może opcja D wydarzyć się później, bo chciałabym żeby trochę było rozdziałów o tym porwaniu (bardzo ciekawy zwrot akcji).
    Opcję A najchętniej bym zmodyfikowała - Eliza spróbuje uciec, ale jej się nie uda.
    Jestem bardzo ciekawa, co z Tomkiem.

    Czekam na kolejny rozdział :)

    Cass

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybieram B i C. Nie jestem przekonana co do gwałtu.
    Pozdrawiam,
    Mary

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się, że zrobisz z Kosmy aż takiego szaleńca. Do szaleńców jakoś pasuje mi gwałt, ale do Kosmy nie pasuje mi nekrofilia, więc nie sądzę, że by chciał robić to z Elizą, gdy jest nieprzytomna. On bardziej wygląda na takiego co szuka przekonania, że ona jest jego, chciałby jej zaimponować, by go kochała. Nie ugra nic walcząc z nim. Moim zdaniem powinna go oszukiwać, pokazywać, że jej na nim też zależy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć. Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz. Ostatnio na nic nie miałem czasu, ale już wracam do życia i tym samym też do czytania.
    Szaleństw Kosmy ciąg dalszy. Mam jakieś specyficzne zamiłowanie do wariatów w filmach, serialach i książkach. Wnoszą po prostu odrobinkę życia.
    Choć jak na wariata, to Kosma ma wszystko całkiem dobrze zaplanowane, on nie traci głowy. Zaczynam się obawiać, że ten jego cały majątek, to jest nie z aplikacji czy gier komputerowych, a właśnie z porwań młodych dziewczyn i ze sprzedaży ich do agencji towarzyskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, pamiętam :)
      Ciekawa teoria, ale nic nie zdradzę. Dziękuję za komentarz.

      Usuń