poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Eliza: Rozdział 14, część 1


SYNDROM SZTOKHOLMSKI


Na policji złożyłam zeznania. Przynajmniej próbowałam, bo ciężko mi było odpowiadać na te ich głupie pytania w stylu: w którym momencie odzyskała Pani przytomność – tu w Polsce czy za granicą? Czy podejrzany Panią zgwałcił? Jak często próbowała Pani uciec?
Byłam tak roztrzęsiona, że poprosiłam kilka razy o przerwę, tylko po to, aby wymyślić linię obrony Kosmy. Przecież nie mogłam powiedzieć im prawdy, bo rzeczywiście trafiłby do więzienia. Na pewno nie bez znaczenia będzie miał fakt, że jego akta nie były czyste – w końcu już raz został oskarżony o morderstwo i nawet jeśli był niewinny, policjanci to odkryją.
Kobieta nie rozstawała się ze mną od lotniska. Już wcześniej wydedukowałam, że musi być jakimś psychologiem czy kimś takim, bo jej pytania różniły się od tych rzeczowych zadawanych przez policjantów. Jej pytania wcale pytaniami nie były, raczej jakimś zdaniami, które zmuszały mnie do myślenia. Poprosiła mnie abym w głowie zamieniła rolei zapytała, czy zrobiłabym Kosmie to, co on zrobił mnie. Moja odpowiedź brzmiała oczywiście, ale to była tylko odpowiedź na potrzeby przesłuchania. Prawda jest taka, że oczywiście bym tego nie zrobiła. Nie mogłabym uprowadzić kogokolwiek choć przyczyna mogła być prozaiczna – w końcu nie dysponowałam wystarczającą siłą, funduszami, no i…
Tak, tu wkraczałam na płaszczyznę, która nie pomagała Kosmie. Nie chciałabym kogokolwiek zmuszać do podróży ze mną. Nie mogłabym komuś podać narkotyków, aby go porwać. Ja taka nie byłam. Więc milczałam jak zaklęta, byle tylko nie chlapnąć tego co myślałam. Niech zadowolą się oczywiście.
Kobieta miała cierpliwy głos, kojący i wyrozumiały. Nie chciałam dać się temu zwieść, ale po kilku godzinach wolałam odpowiadać jej niż policjantom, którzy patrzyli na mnie jak na kryminalistkę, współwinnego. Ona była inna, chyba naprawdę mnie rozumiała.
Ale podczas przerwy usłyszałam, jak mówi komuś pewnym głosem, że jestem pod silnym wpływem Kosmy. Że to bez wątpienia syndrom sztokholmski i że po kilku sesjach ze mną, uda jej się mnie złamać. Może nie użyła tego słowa, ale takie miało to znaczenie.
Tak więc po powrocie z łazienki, oświadczyłam, że nie wiem czego oni ode mnie chcą, że jestem po najwspanialszych wakacjach życia i że mam ochotę pójść się wyspać. Omal się nie zagalopowałam, mówiąc, że mieszkam z Kosmą, w końcu byłam w jego apartamencie, ale przecież musiałabym mieć klucze.
Wypuścili mnie w końcu, choć byłam pewna, że to zasługa tej psycholog. Kiedy odwoziła mnie do swojego mieszkania rozmyślałam, czy dobrze to wszystko rozegrałam.Na kilka pytań w ogóle nie udzieliłam odpowiedzi, na przykład, dlaczego posługiwaliśmy się fałszywymi paszportami,skoro za takie coś również grozi więzienie. Wspomniałam mimochodem dla zabawy, ale w to wiem, że nikt nie uwierzył. Albo to pytanie czemu dzwoniłam i mówiłam, że jestem uprowadzona, skoro teraz twierdzę, że nie, zignorowałam.
– Wiesz, lepiej byś mu pomogła gdybyś powiedziała prawdę – powiedziała kobieta po długich minutach ciszy.
Wciągnęłam głośno powietrze. Zaczyna się.
– Przecież mówię prawdę – zaperzyłam się, choć wykręciłam głowę w stronę okna.
–Nie, to nie jest prawda. Choć ty byś chciała, żeby tak było. Widzisz, to nie pierwszy przypadek w mojej karierze, kiedy stykam się z czymś takim. I mówię ci i dla ofiar, i oprawców jest lepiej jak uświadomisz to sobie wcześniej.
Przygryzłam wargę. A w przeciwnym razie to co? Kobieta jakby czytała mi w myślach, bo zaraz dodała.
– Wiem, że czujesz się rozdarta. Chcesz mu pomóc, bo go lubisz, ale to mógł być byle jaki chłopiec, mógł ci to zrobić ktoś inny. Czy wtedy też byłabyś taka wyrozumiała? Nie chcę cię straszyć, bo to nie o to chodzi, ale jeżeli nie będziesz współpracować, znajdą sposób, aby go ukarać. Chociażby posiadanie i używanie fałszywych dokumentów, posiadanie broni…
Skąd oni to wiedzieli? Kiedy wysiadałam z auta, udawałam, jakbym nie wiedziała o czym ona mówi. Zrobiłam przemądrzałą minę.
– Guzik pani wie. Ja go kocham, a nie lubię i to nie byle jaki chłopak, bo mój chłopak. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby go stamtąd wyciągnąć.
Jednego nie wiedziała. Ja i Kosma nie byliśmy typowym, książkowym przykładem zakładnika i prześladowcy. Ja z Kosmą miałam przecież więź przed porwaniem. Zatrzasnęłam drzwi z całej mocy. Ja jej jeszcze pokażę Syndrom Sztokholmski.


Co będzie dalej?
A)   Eliza poprosi Kamilę, aby dla niej skłamała;
B)    Eliza złoży prawdziwe zeznania;
C)    Eliza spotka się z Tomaszem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz