– Jak to zrobiłeś? – zapytałam z zaciśniętym gardłem. –
Przecież się nie teleportowałeś.
– Oczywiście, że nie – Kosma dalej nie wypuszczał mnie z
rąk. – Leciałem z tobą jednym samolotem. Niestety, zanim odprowadziłem samochód
na parking i wróciłem na halę, ty już przeszłaś dalej a koło ciebie w samolocie
nie było wolnego miejsca. Przechodziłem zresztą kilka razy, ale mnie nie
widziałaś.
Prawdą było, że tak pochłonęła mnie melancholia, że nie
zwracałam uwagi na przechodzących pasażerów. Ale jak mogłam być aż tak ślepa? I
te turbulencje…
– Mogliśmy się rozbić – wytknęłam mu, jakby to było jego
winą, po czym cofnęłam krok. – A zresztą, co ty tu robisz? Przecież…
– Wiem – przerwał mi. – Ale nie mogłem inaczej.
Miałam wrażenie, że w ciszy, która zabrzmiała coś nie
zostało dopowiedziane. Tak jakby o czymś celowo nie wspomniał. Zwykle, moje
przeczucie się nie myliło i tak też było tym razem.
– Zaraz będzie tu policja. Zadzwoniłem do nich chwilę
temu.
Stałam, z otwartymi ustami, próbując zrozumieć po co ich
powiadomił. A potem, gorączkowo szepnęłam.
– Ale jeszcze ich nie ma. Kup bilet i wyjedź…
– Nie. To już nie ma sensu. Nie będę uciekał. Tylko… –
zawahał się. – Bądź dla mnie łaskawa w sądzie.
Gdy tylko to powiedział, wszystko zadziało się jak w
filmie. Ktoś do mnie krzyknął: „Proszę odejść od podejrzanego!”, inny po chwili
odepchnął od Kosmy i zanim się obejrzałam otaczało mnie jakiś trzech
policjantów i kobieta, a Kosma zniknął z pola widzenia. Kobieta powtarzała
słowa jak mantrę: „Czy wszystko w porządku? Proszę tu spojrzeć.”
– Kosma! – zawołałam, próbując się przecisnąć do przodu,
choć mi na to nie pozwalali.
Mignął mi jeszcze raz, jeden krótki moment. Miał kajdanki
na rękach i został wyprowadzony na zewnątrz.
Kobieta dalej do mnie mówiła, co bardzo mnie rozgniewało.
– Proszę przestać! – rozkazałam. – Gdzie oni go prowadzą?
On mi nic nie zrobił.
Próbowałam stanąć na palcach, żeby więcej zobaczyć, ale
koło mnie stali już nie tylko policjanci i kobieta, ale i postronni gapie,
którzy pokazywali na mnie palcami, a nawet, co niektórzy, robili mi zdjęcia.
Ukryłam twarz dłońmi, na co policjanci niczym moi ochroniarze otoczyli mnie
murem, aby wścibskie oczy innych pasażerów mnie nie dosięgnęły.
– Jak minęła podróż? – kobieta była dalej niespeszona
moim milczeniem. – Pojedziemy do komisariatu, panowie muszą cię przesłuchać.
– Ale po co? – najeżyłam się. – Nie mam nic do
powiedzenia. W ogóle nie rozumiem, co wy ode mnie chcecie.
Szliśmy ciągle prosto przed siebie, aż dotarliśmy do
wyjścia z lotniska. Tam czekały już na nas radiowozy, ale Kosmy nie wiedziałam.
Czyżby już go zabrali? Poczułam wściekłość.
– Wiem, że to dla ciebie bardzo trudne, szczególnie na
początku.
– Tak, ty to
akurat wiesz… – zwykle nie byłam niemiła dla nieznajomych mi osób, ale kobieta
obok naprawdę działała mi na nerwy.
– Czy masz jakieś życzenie z kim chciałabyś się najpierw zobaczyć?
– Z Kosmą – odparłam z oczywistym stwierdzeniem. –
Jeszcze raz powtarzam. On mi nic nie zrobił. Byłam z nim na wakacjach.
Kobieta wymieniła się chłodno spojrzeniem z jednym z
policjantów. Chyba mi nie uwierzyła. Musiałam być bardziej przekonująca.
– Zabieracie mojego chłopaka z kajdankami na policję. Jak
ja mam się czuć? Co on zrobił? – zapytałam dramatycznie.
– Posłuchaj – kobieta powiedziała do mnie matczynym
głosem tuż przed tym jak wpakowali mnie do radiowozu. – On cię uprowadził. To
normalne, że teraz będziesz go bronić, ale pomyśl o tym od czego się to zaczęło.
To nie działo się zgodnie z twoją wolą. On cię odurzył.
Skąd oni do cholery o tym wiedzieli? Aż taka byłam łatwa
do rozczytania? Musiałam się więc jeszcze bardziej postarać.
Co nastąpi dalej?
a)
Eliza będzie dalej
broniła Kosmy;
b)
Eliza potwierdzi
uprowadzenie;
d)
Eliza spotka się z
Tomkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz