piątek, 18 maja 2018

Eliza: Rozdział 11, część 3


Kompleks naj... To było pierwsze co mi przyszło do głowy po trzech dniach w Dubaju.
W Dubaju są: największe zbudowane przez człowieka sztuczne wyspy nazwane Palmowymi (nietrudno się domyślić jaki kształt przypominają), największe centrum handlowe pod względem powierzchni Dubai Mall (a tam największy wyświetlacz oraz akwarium, w którym pływa ponad trzydzieści trzy tysięcy okazów zwierząt morskich). Dubai Mall stoi tuż przy najwyższym budynku świata, ale to co podobało mi się jednak najbardziej to fontanny obok, które są największą na świecie choreografią fontannową ustawioną na sztucznym jeziorze. Przy muzyce Whitney Huston oglądaliśmy, jak fontanny tańczyły strzelając do góry na wysokość około 150 metrów.
Dzisiaj pojechaliśmy do Miracle Graden – największego na świecie ogrodu botanicznego. Wcale nie musieliśmy tam jechać – widziałam kątem oka, że zwiedzając kwiaty Kosma się po prostu nudził, ale z jakiegoś powodu postanowił mnie tam zabrać za co mu ogromnie dziękuję, bo nigdy wcześniej nie widziałam czegoś równie podobnego. Żałowałam, że nie mogłam nas fotografować – a to przeszliśmy całą aleją ułożoną z serc, a to z kolei dalej aleją motyli, były też gigantyczne ptaki i nawet samolot cały z kwiatów!
Odpoczęliśmy dopiero kiedy pojechaliśmy na plażę – akurat był zachód słońca na tle pięknego hotelu żagla. Jakoś się rozkleiłam, patrząc na ten piękny widok i choć na początku Kosma ze mnie żartował, po kilku minutach przestał, widząc, że naprawdę wpadłam w melancholijny nastrój. Objął mnie ramieniem i siedzieliśmy tak na piasku patrząc aż słońce znika nam z oczu.
Chyba wiedziałam, że to się kończy, smutno mi było, że za niecałe dwa tygodnie wrócę do Polski, a Kosma nie będzie mógł przekroczyć granicę ze mną. Przykro mi było, że Tomek nie mógł z kolei zobaczyć Dubaju, wciąż martwiłam się co u niego i w jakim stanie go zastanę.
– Chcesz do niego zadzwonić? – chyba Kosma czytał w myślach, bo zapytał mnie o to w chwili, kiedy pociągnęłam przeraźliwie nosem.
– Co? – na pewno chodziło mu o Tomka, ale nie mogłam w to uwierzyć. Niby dlaczego teraz? Dlaczego tak nagle? A jednak, Kosma podał mi telefon do ręki. Był to jego telefon. – Masz dwie minuty, nie więcej – mruknął do mnie, po czym oddalił się, aby dać mi swobodę.
Jego zachowanie w niczym nie przypominało tego zaborczego Kosmę. Nawet zaczęłam podejrzewać podstęp, może chciał mnie tylko sprawdzić? Jednakże, tak mocno pragnęłam usłyszeć głos Tomka, że nie mogłam oszukiwać się, że nie spróbuję. Kosma miał nawet zapisany jego numer.
Te sekundy czekania na połączenie trwały wieczność. Serce kołatało mi jak po przebiegnięciu maratonu, miałam wrażenie, że chce wyskoczyć przez gardło, gdy nagle…
– Kosma? – nie mogłam go pomylić z kimś innym. Był zaskoczony, myślał, że to mój porywacz, a nie ja dzwonię.
– Nie, tu Eliza – powiedziałam drżącym głosem. W ciągu paru sekund drżałam już na całym ciele, czułam się koszmarnie.
– Eliza? – zapytał jakby miał amnezję i nie wiedział kim jestem. Ale co miał powiedzieć: Jak mogłaś mi to zrobić? Czy może: Jak się czujesz?
– Za półtora tygodnia mnie wypuści – powiedziałam, przeczuwając, że kończy mi się czas na rozmowę więc musiałam się streszczać.  – Nie jestem tu z własnej woli, ale proszę, nie chcę, żeby przez to trafił do więzienia.
Tomek wciągnął głośno powietrze.
– Zasługuje na więzienie – jego głos był szorstki, był gdzieś bardzo daleko, choć słyszałam jego głos tak wyraźnie. Zaczęłam żałować, że wykręciłam jego numer. – Zasługuje na karę – dodał obrażony.
– Wszystko w porządku u ciebie? – zapytałam, zmieniając temat, ale zaraz zauważyłam, jak Kosma pokazywał w oddali abym kończyła.
– Bywało lepiej – warknął.
Chciałam jeszcze powiedzieć Tomaszowi, że go kocham, ale jakoś słowa ugrzęzły mi w gardle.
– Muszę kończyć – w pośpiechu rozłączyłam się.
                Spędziliśmy w Dubaju jeszcze półtora tygodnia. Dziesięć pięknych, a zarazem trudnych dla mnie dni. Chciałam już wrócić do Polski, ale wizja pozostawienia Kosmy mnie odrzucała. Czułam się jak dziecko na koloniach, które przez kilka tygodni tak mocno zżyło się z rówieśnikami, że serce mu pękało, ilekroć zbliżał się termin rozstania. Nawet uroniłam kilka łez, kiedy Kosma mnie nie widział. Wszystko mnie przytłaczało. Ostatni dzień w Dubaju był jednak inny.



Jak wyglądał ostatni dzień?
A) Eliza i Kosma zwiedzali;
B) Eliza i Kosma poszli na imprezę;
C) Eliza i Kosma mieli problemy z prawem;
D) Eliza i Kosma udawali, że są parą.


2 komentarze: