piątek, 23 marca 2018

Eliza: Rozdział 11, część 2

Kiedy wstałam na szczęście nie było kobiet. Nie było też Kosmy, dlatego zdziwiłam się, że nie obudziłam się, skoro musieli przechodzić koło mnie, aby podejść do drzwi.
Rozważałam, czy wyjść na zewnątrz i coś zwiedzić, akurat kiedy wrócił.
Miał doskonały humor. Po jego złym nastroju z wczorajszego wieczoru nie było śladu. Ale dlaczego miałby się nie cieszyć? W końcu trójkącik marzył się każdemu facetowi, a on właśnie dostał go na tacy. Zaczerwieniłam się, kiedy pomyślałam co mogli robić w nocy, ale na szczęście tego nie spostrzegł.
– Jesteś – powiedział, zdziwiony moją obecnością.
– Jestem – powtórzyłam, ale żeby nie robił sobie jakiś złudzeń, dodałam: – Przecież się umówiliśmy, ja dotrzymam słowa. Liczę, że za dwa i pół tygodnia ty także dotrzymasz swojego. Potrzebuję dokumentów, biletu, pieniędzy…
– Dostaniesz wszystko – przyrzekł, puszczając mi oczko.
– Więc… Jaki jest plan? – zapytałam, wzruszając ramionami.
Kosma zmierzwił ręką włosy, uśmiechając się do mnie.
– Kupiłem nam bilety lotnicze do Dubaju.
Otworzyłam usta, po czym od razu je zamknęłam. Zawsze chciałam zwiedzić Zjednoczone Emiraty Arabskie i zobaczyć czy tam naprawdę ludzie traktują tygrysy jak koty i czy przepych jest taki wielki, jaki widziałam niejednokrotnie na zdjęciach.
– Dobra – zgodziłam się, na co Kosma wytrzeszczył oczy:
– Żadnego marudzenia? Dobrze się czujesz? Może Ci podam jakiś lek?
Znowu wzruszyłam ramionami, po czym poszłam się spakować. Akurat moje ubrania będą w sam raz – w krajach arabskich kobieta nie może za dużo pokazywać ciała.
Wolałam nie myśleć co będzie, jeśli lotnisko będzie obstawione i Kosma zostanie złapany. Najwyżej powiem, że dobrowolnie z nim wyjechałam, przecież jeśli o mnie chodzi to nie zrobiłam nic nielegalnego. W końcu jestem dorosła. Z drugiej strony skreślę się w oczach Tomka, jeśli miałabym uratować Kosmę. Tomasz dowie się o moich zeznaniach… Nie… Nie mogę kłamać i ryzykować szczęścia z Tomkiem o głupi pomysł Kosmy. Przecież tu chodzi o zmuszanie kogoś do wyjazdu wbrew jego woli. Plus, nie mogę zapominać jak mężczyzna traktował mnie na początku i jak mnie omamiał narkotykami. Nie, zdecydowanie oskarżę go o porwanie. Tylko czy ja dalej jestem porwana, czy może już nie…?
Podróż do Dubaju, wbrew moim najczarniejszym wizjom, przebiegł w nienagannym porządku. Co prawda, przez to, że Kosma miał podrobione paszporty, pani która sprawdzała dokumenty nie mogła stwierdzić mojej prawdziwej tożsamości, ale starałam się być tak smutna jak tylko mogłam. W końcu pewnie kamery na lotnisku są trzymane dłużej niż trzy tygodnie a tyle sobie daję na powrót do Polski. Musiałam wyglądać na nieszczęśliwą, jeżeli ktoś będzie drążył temat porwania.
W samolocie niewiele rozmawialiśmy, choć akurat nie słyszałam nigdzie języka polskiego więc mogliśmy sobie na to pozwolić. Kosma powiedział mi tylko, że postanowił dać mi więcej luzu, akurat jakbym w kraju arabskim chciała się od niego gdziekolwiek oddalać…
Usnęłam z głową przytuloną do okna. Kiedy się obudziłam dwie godziny później już lądowaliśmy. Było ciemno więc niewiele widziałam.
Kosma wypożyczył samochód. Był mały, czarny. Nie wiem co to za marka, ale w Europie nigdy takiego nie widziałam. Jechaliśmy do Dubaju jakąś godzinę po szerokich pasach. Właściwie, nigdy tylu nie widziałam. W jedną stronę, jadąc po głównej autostradzie doliczyłam się nawet do ośmiu pasów, nie licząc pasów do skrętów. Zrobiło to na mnie duże wrażenie i jeszcze nowe, wysokie budynki a wśród nich Burj Khalifa – największy budynek świata, koło którego przejechaliśmy, aby dotrzeć do naszego hotelu. To co widziałam jeszcze przed tą okazałą budowlą, to znany na całym świecie – Burj al Arab – siedmiogwiazdkowy hotel w kształcie żagla, niestety widziałam go tylko z oddali.
W hotelu mieliśmy wynajęty jeden ogromny apartament, ale z dwoma oddzielnymi pokojami. Był to najwspanialszy obiekt w jakimkolwiek byłam.
Następnego dnia rano udaliśmy się najpierw na śniadanie, a potem na półgodzinny spacer dookoła hotelu. Żeby przejść na drugą stronę ulicy trzeba było skorzystać z klimatyzowanej kładki nad ulicą. Z kolei poza nią było już potwornie gorąco. Żar z nieba, pomimo wczesnej godziny dziesiątej trzydzieści zwiastował upał nie do wytrzymania w południe.
Kupiliśmy z Kosmą kapelusze. Wydaje mi się, że była to nasza najlepsza inwestycja z podróży w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.


Co będzie dalej?
A)    Kosma z Elizą się pokłócą;
B)    Elizie uda się porozmawiać z Tomkiem;
C)    Eliza spędzi z Kosmą dwa tygodnie w Dubaju;
D)    Eliza postanowi zostać w Dubaju z Kosmą.

2 komentarze: