czwartek, 4 stycznia 2018

Eliza: Rozdział 10, część 3

Co ty do cholery wyprawiasz?! – wrzasnęłam, odpychając go. Wstałam z oburzenia, cała zagotowana w środku. – Czy ja ci w ogóle wyglądam na chętną?! – dalej krzyczałam, na Kosmie wyładowując całą swoją frustrację sprzed kilku minut.
Wyskoczyłam z jacuzzi szukając ręcznika, którym mogłabym się przykryć. Już nie myślałam tylko o Tomku. Rozmyślałam z goryczą o całej płci przeciwnej. Okazało się, że wszyscy faceci są tacy sami i myślą tylko o jednym... Podczas gdy ja w środku kumulowałam żal do Tomasza, Kosma najchętniej też dorwałby się do środka. Eh…
Nie odzywał się. W milczeniu przyglądał się jak zbieram z podłogi ręcznik by się nim przykryć. Jego milczenie było gorsze niż próba usprawiedliwienia swojego czynu, sądziłam, że jakoś z tego zażartuje, czy też zadrwi ze mnie żeby uratować swoją twarz. To milczenie wzbudziło we mnie poczucie winy. Dziwne, ale czułam się winna tego, jak go potraktowałam.
Jako że nie uciekłam z pokoju, po pięciu minutach bezczynnego stania obok jacuzzi, nawet w ręczniku, zaczęło mi być zimno. Próbowałam zająć głowę Tomaszem, ale niestandardowe zachowanie Kosmy wybiło mnie zupełnie z pantałyku. Co się stało, że chciał mnie pocałować? Tak nagle? To przez to jacuzzi? A może domyślił się, że za długo się przebierałam i dorobił sobie resztę teorii i chciał sprawdzić moją reakcję? Co jeżeli właśnie oblałam test? Czy dźwięk w telefonie na pewno był wyłączony? A co z wibracjami? Moich paranoicznych myśli nie było końca, dlatego po chwili znów weszłam do jacuzzi. Teraz to ja chciałam się usprawiedliwić.
– Wyglądasz jakbyś się gniewał – zarzuciłam mu. Miał półprzymknięte powieki, ale byłam pewna, że mnie obserwuje. – Przecież ustaliliśmy, że miałeś się nie zbliżać, to oczywiste, że jak nie dotrzymujesz umowy, to wariuję… Chcę, żebyś nigdy, ale to nigdy więcej się do mnie nie zbliżał. Jasne?
Uśmiechnął się półgębkiem. Kiwnął głową i dalej nic nie mówiąc, wstał, po czym tym razem to on wyszedł, zostawiając mnie samą. Kosma wyszedł nie tylko z jacuzzi, ale i pomieszczenia.
Nie wiedziałam co robić. Czy też wychodzić, czy właśnie nie? Czy Kosma poszedł po butelkę wina czy po więcej olejków? A może chciał włączyć telewizor z muzyką naprzeciwko nas i tylko szukał pilota? A może mężczyźni też mają swoje fochy?
Kiedy wrócił, był już ubrany. Miał założone długie spodnie, granatową marynarkę i białą koszulę. Rzadko widywałam go w tak eleganckim zestawieniu. Ba, było to chyba tylko raz, w garniturze, na ślubie „przyjaciółko-siostro-eksdziewczyny”.
Wyglądał super kusząco i kiedy pomyślałam jak bardzo on mi się wtedy podobał i jak bardzo przystojny jest w tym momencie, musiałam odwrócić wzrok żebym go tym nie zachęciła do powtórki pocałunku.
Z jakiegoś powodu podszedł do mnie. A raczej, tak mi się wtedy tylko wydawało. Nachylił się, więc ja, odzyskując werwę, miałam już przygotowaną litanię siarczystych przekleństw. Niestety, nie puściłam nawet jednej wiązanki, bo w przerażeniu obserwowałam jak wyciąga z kieszeni spodni mój telefon (który notabene chwilę temu był jeszcze schowany w kratce wentylacyjnej) po czym upuszcza go w wodę.
Nigdy nie miałam refleksu. Nie zdążyłam i tym razem złapać komórki, która od razu upadła na dno. Wyłowiłam ją po paru sekundach, ze zgrozą stwierdzając, że pewnie o te kilka sekund za późno. Mój telefon niestety nie był wodoodporny.
Kosma spojrzał na mnie, a potem na telefon w mojej dłoni. Za ten triumf w jego twarzy miałam ochotę go zabić. Ale nie mogłam nic zrobić. To on nosił zawsze przy sobie broń i to on mógł jej użyć za to, że złamałam zasady. W końcu użyłam komórki i skoro ją znalazł, oznaczało to, że wiedział o tym. Może celowo nie zamknął walizki aby mnie sprawdzić czy wytrzymam? A może po prostu to kara za nieodwzajemniony pocałunek?
Wyszedł i tym razem nie miałam nic przeciwko. Nie interesowało mnie gdzie jest i co robi. Kiedy po piętnastu minutach suszenia suszarką telefonu, nie zauważyłam poprawy i komórka dalej nie chciała się nawet włączyć, po przeczesaniu apartamentu spostrzegłam, że był nieobecny.
Zdziwiłam się. Kosma nigdy nie zostawiał mnie samej jeżeli nie byłam przywiązana lub zamknięta. Na dobrą sprawę mogłam łatwo uciec – drzwi mogłam otworzyć od środka.


Co wydarzy się dalej?
A)    Kosma sprowadzi do apartamentu dziewczyny;
B)    Eliza ucieknie;
C)    Eliza będzie zazdrosna o Kosmę;
D)    Eliza z Kosmą zmienią państwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz