Do Serbii wjechaliśmy jakieś trzy i pół godziny
później. Nie mieliśmy żadnego, nawet najmniejszego problemu z przejechaniem
przez granicę. Przyznam szczerze, że trochę się tego obawiałam, w moich myślach
wyobrażałam sobie obławę na Kosmę; już widziałam policję obstawiającą cały
teren przejścia granicznego, polującą na nas… a raczej na niego.
Nie wiem czy się zawiodłam czy może
wręcz przeciwnie, odczułam ulgę.
Do Belgradu jechaliśmy jeszcze
kolejne dwie godziny tylko z krótkim przystankiem na tankowanie i łazienkę.
Przez to, że spałam w samochodzie na początku drogi, teraz czułam się bardzo
wypoczęta i rześka. Nawet brzuch przestał mnie boleć.
Wpatrywałam się w krajobrazy za
oknem, zastanawiając się jak to możliwe by Kosma nie zapytał mnie nawet kim
była dziewczyna, która rozpoznała mnie na zamku. Przecież nie wiedział jak
blisko byłam z Magdą i czy nie znała się ona z moją siostrą czy jej
narzeczonym. Na jego miejscu po prostu byłabym ciekawa… Ale na jego miejscu
zapytałabym też grzecznie czy nie miałabym ochoty jechać na Bałkany, zamiast od
razu mnie porywać. Cóż, mężczyźni kobiet nie zrozumieją i vice-versa.
– Nie zostaniemy w Serbii długo –
zarządził nagle Kosma.
Po kilkugodzinnym milczeniu podczas
jazdy jego głos był tak niespodziewany, że aż podskoczyłam ze stresu, że coś
się stało.
– Słucham? – wydusiłam, próbując
uspokoić kołatające serce.
Kosma chrząknął.
– Belgrad jest najbardziej
oczywistym miejscem. Widziano nas w Hunedoarze, wiadomo, że po niej
przekroczyliśmy granicę.
Rozumiałam, co mówił i musiałam się
z nim zgodzić.
– Jakie jest prawdopodobieństwo, że twoja
koleżanka rozmawiała już z Kamilą? – zapytał z pozoru spokojnie.
Teraz to ja chrząknęłam. Nie
widziałam powodu aby kłamać, więc rozmyślałam na głos:
– Cóż, jest to możliwe. Miała jej
numer... Z drugiej strony pewnie bardziej zadzwoniła na mój telefon, żeby
zobaczyć czy odpowiem.
Spojrzałam na Kosmę z boku. Chyba go
nie doceniałam. To oczywiste, że spędził ostatnie minuty, jak nie godziny, na
opracowywanie strategii co dalej.
– Przecież nic się nie stało. Ona
nie ma pewności…
– Ma – przerwał mi w połowie słowa. Widząc,
że jeszcze niewiele z tego rozumiem, zabrał się za wyjaśnienia.
– Na stacji wyciągnąłem z walizki
twoją komórkę, kiedy byłaś w toalecie. Koleżanka napisała wiadomość, że jest
pewna, że cię widziała, tylko nie rozumie czemu nie odpowiedziałaś.
– Bo niepotrzebnie udawałeś, że to
nie ja! – fuknęłam obrażona. Nawet nie zapytał mnie o zdanie, tylko podjął ją
za mnie. – Mogłam zwyczajnie powiedzieć jej, że jestem na wakacjach i tyle.
– Trudno, stało się. Muszę teraz
znaleźć bezpieczne miejsce. Jak tylko dotrzemy za pół godziny do Belgradu,
zostawimy samochód i weźmiemy taksówkę na lotnisko.
– Kolejna podróż? – jęknęłam. Miałam
dość podróży po jednym dniu.
– Nie marudź, wciąż mamy jeszcze
kilkanaście dni przed sobą. Nie zamierzam odpuścić walkowerem.
Jego oczy świdrowały mnie przez
kilka sekund, po czym zmuszone były powrócić na jezdnię, jeżeli nie chciał
spowodować wypadku. On naprawdę wierzył, że ja z nim zostanę za te trzy tygodnie.
– Dobrze, już nic nie będę mówić,
tylko… Może byśmy się tu gdzieś przenocowali, zwiedzili miasto nocą, a jutro
wyruszyli dalej? – o dziwo moja propozycja spotkała się z jego aprobatą.
Wynajęliśmy mieszkanie na fałszywy
dowód. Oczywiście, że dowody tożsamości miał przygotowane zarówno dla siebie,
jak i dla mnie. Według nowych dokumentów byłam panią Rychlik, a Kosma był moim
mężem. Eliza i Kosma Rychlik.
Nasz apartament (Kosma nie szczędził
pieniędzy, a ku mojemu jeszcze większemu zdziwieniu miał ze sobą dinary
serbskie, żeby zapłacić gotówką) był wielkości jakiś stu metrów. Mieliśmy
własne jacuzzi i łóżko, na którym zmieściłyby się jakieś pięć osób. Do tego
oddzielną kuchnię i barek oraz salon. Jak na mój gust, trochę zbyt wiele
ekstrawagancji jak na jedną noc, ale udawałam, że mnie nie obchodzi co on robi
ze swoimi pieniędzmi.
Wieczorem, po kolacji którą
zjedliśmy w hotelu, w apartamencie czekało już na nas przygotowane jacuzzi. Widocznie
obsługa tym się zajęła podczas naszej nieobecności. Do moich nozdrzy doleciał
przyjemny zapach aromatycznych olejków. Oczywiście, Kosma nie pytał mnie w
ogóle o zdanie, czy mam ochotę spędzić z nim wieczór w wannie, poprosił
personel o nalanie wody, gdy tego nie słyszałam.
Rozważyłam za i przeciw kąpieli z
Kosmą. W końcu uznałam, że skoro nie musiałam przy nim paradować nago (w
walizce znalazł dla mnie kostium), to mogłam pozwolić sobie na to szaleństwo,
jeżeli tylko będziemy rozmawiać i nie będzie się do mnie zbliżał. Zaakceptował
te warunki, nie miałam więc powodów do obaw.
Kiedy poszłam przebrać się do
toalety, natknęłam się jednak w salonie na walizkę. Nie byłabym sobą gdybym nie
przeszukała jej. Zgodnie ze słowami Kosmy, znalazłam w jej środku swój telefon.
Dobrze, że on zajmował się kąpielą, gdyby znalazł mnie z komórką w ręku, pewnie
od razu utopiłby mnie w tym jacuzzi, dlatego pobiegłam do łazienki pod
przykrywką zamiany stroju.
Serce zaczęło tłuc się jak oszalałe.
Włączyć, nie włączyć. Włączyć. Naładowana bateria czy też nie?
Dopóki nie zobaczyłam wyświetlacza,
myślałam, że śnię. Ale jednak, po minucie żmudnego oczekiwania, zobaczyłam
małą, różową świnkę, którą odkąd pamiętam zawsze miałam na tapecie. Przełknęłam
głośno ślinę, czułam się jakbym znalazła się na pustyni i nie miała czym
zwilżyć ust.
Wiedziałam, że nie mam wiele czasu.
Nie miałam go na pewno na czytanie wiadomości, dlatego od razu weszłam w spis
kontaktów.
Teoretycznie nie mogłam do nikogo
zadzwonić, ustalenia z Kosmą były ściśle określone. Ale gdybym tylko usłyszała
głos Tomka….
Wybrałam jego numer. Oczekiwanie na
połączenie było czymś najgorszym, czego doświadczyłam w życiu. Tym bardziej, że
usłyszałam zza ściany naglący głos Kosmy:
– Chodź już, wszystko gotowe…
– Chwila – wychrypiałam, jedną ręką
szukając kostiumu, żeby zaraz, jak tylko się rozłączę, błyskawicznie w niego
przebrać, a drugą przytrzymując telefon.
– Słucham? – już chyba przy ostatnim
sygnale odezwał się głos.
Nie był on jednak tym, który
oczekiwałam.
– Słucham? – powtórzył kobiecy głos,
kiedy ja zamarłam w bezruchu. Odstawiłam telefon, z niedowierzaniem sprawdzając
czy wybrałam dobry numer. Nie było mowy o pomyłce. Rozłączyłam się.
Schowałam telefon za kratką
wentylacyjną; to było jedyne miejsce które przyszło mi do głowy i mieściło mój
ceglasty telefon. Przebrałam się z prędkością światła, starając się zachowywać
normalnie.
Kiedy poszłam za ścianę obok, Kosma
już siedział w jacuzzi, skutecznie sprowadzając mnie na ziemię:
– No, no, z takimi wymiarami to mogłabyś
startować na miss…
Zawstydziło mnie to co powiedział.
Nigdy nie miałam powodów aby ukrywać swoje ciało, ale ten komentarz spowodował,
że najchętniej wolałabym dostać kostium jednoczęściowy. Tym bardziej, że nie
przejrzałam się w lustrze, zbyt zaaferowana telefonem, więc nie wiedziałam czy
żartował, czy mówił poważnie.
Miałam na sobie bikini, raczej
skąpe, ale chociaż o dobrym rozmiarze. Było jednokolorowe z czarną obwódką dookoła.
– Przecież już mnie widziałeś –
przypomniałam mu.
Nasz początek znajomości nie był
czymś, z czego była dumna, więc zarumieniłam się jak piwonia.
– Wskakuj – zmienił temat pokazując
na wodę, sam zamykając oczy z rozkoszy.
Albo zrobił to celowo żeby mnie bardziej
nie krępować, albo po prostu było mu tak dobrze, że cieszył się tym stanem, ale
byłam mu wdzięczna, że nie gapił się jak gramoliłam się do gorącej wody.
Jacuzzi mnie trochę uspokoiło.
Przynajmniej mogłam spokojnie myśleć bo i Kosma się nie odzywał.
Na pewno przejęłam się faktem, że słyszałam
głos kobiecy. Ale najbardziej przejęłam się tym, że nie był to nieznany dla
mnie głos. Głos należał nie do kogo innego, jak do Basi, mojej przyjaciółki,
ale i byłej Tomka.
Co ona u
niego robiła? Przecież jeszcze miała być na wakacjach – myślałam,
rozpaczliwie próbując wytłumaczyć Tomasza jakoś z tej sytuacji, ale nie
widziałam możliwości. Sam fakt, że
odebrała jego komórkę wiedząc, że ja dzwoniłam, był dziwny. I to pytanie,
słucham? Na pewno wiedziała od Kamili, że zostałam porwana, powinna prędzej
zapytać gdzie jestem, w końcu dzwoniłam ze swojego numeru…
– Coś się
stało? – zapytał Kosma, węsząc już coś niedobrego. Przybliżył się do mnie, żeby
pewnie jeszcze bardziej móc ze mnie „czytać”.
– Martwię się – musiałam bardzo
szybko wymyślić historię na poczekaniu, żeby przestał tropić. Zarzekanie się,
że wszystko gra, byłoby pozbawione kompletnego sensu. – Znowu ucieczka,
moglibyśmy tu zostać dłużej.
Przymrużył oczy niczym detektyw. Z
wolna pokiwał głową.
– Wiem, ale kwestie bezpieczeństwa
muszę zachować.
– W porządku – udałam zawiedzioną. A
może…
Poczułam skręt w żołądku. A może
Tomasz z Basią się zeszli? Może wyjaśnili sobie nieporozumienia? Jak inaczej
interpretować zaistniałą sytuację?
Byłam tak zamyślona, że nawet nie
spostrzegłam, co knuł Kosma. Dopiero kiedy poczułam jego usta, zrozumiałam, że
mnie pocałował.
Co wydarzy się dalej?
A)
Okaże się, że Basia z Tomkiem są parą;
B)
Eliza z Kosmą polecą do innego kraju;
C)
Eliza odepchnie Kosmę i rozkaże mu nigdy więcej się do
niej nie zbliżać;
D)
Kosma znajdzie telefon w łazience.
Ja bym chciał aby znalazł telefon, bo chyba jestem spragniony dramatów. A poważnie, to takie coś by do niego pasowało, bo on myśli logicznie, zawsze stara się być o krok przed wszystkimi. Nie sądzę, by popełnił taką gafę i pozostawił walizkę z telefonem ot tak. Może chciał sprawdzić Elizkę, a może jest w zmowie z Baśką i może numer Tomka był tylko zatytułowany Tomasz, ale pod tą nazwą kryło się coś zupełnie innego.
OdpowiedzUsuńUważam też, że Elizka jest głupia. Powinna wykorzystać czas na napisanie SMSa do siostry, Leona, na policje, na każdy numer jaki tylko jej się skądś kojarzy, że jest tu i tu, w takim hotelu i takim, z takim Kosmą co ją porwał i że zmierzają na lotnisko. To mogłoby ją uratować.
Nie sądzę też, by Kosma ją utopił w wannie. Za bardzo mu zależy, za dużo już poświęcił, by sam się pozbyć tego o co tyle się starał.
Dziwi mnie też, że fałszywy dowód wyrobiony został na inne nazwisko, ale na te same imiona. Zazwyczaj zmienia się wszystkie dane.
Dziękuję :)
UsuńJa też jestem za opcją D, ale również myślę, że do Elizy pasowałoby C. Nawet jeśli jest zazdrosna o Tomka lub boi się, że go straciła wątpię by rzuciła się w ramiona Kosmy na pocieszenie.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały! :)
Ślicznie dziękuję :)
Usuń