sobota, 17 grudnia 2016

Cichy Świat: Rozdział 15

BAJKA NA DOBRANOC

Przez cały tydzień unikałam Anthony’ego, niczym ognia. Wolałam nie pojawiać się w miejscach, gdzie mogłabym się z nim zobaczyć, począwszy od pracy u rodziców, skończywszy na „Lagunie”. Myślałam, że tak będzie lepiej niż skonfrontować się z nim i wyznać mu, że pocałunek był błędem.
Nieustannie myślałam za to o Kamalu, pokładając nadzieje w Pierze, że zrobi użytek z podanych mu informacji. Mimo że nie dostałam od niego czy też od Halszki żadnej wiadomości, byłam pewna, że dawny Francuz tak tego nie zostawi.
W piątek wieczorem rozpętała się wichura. Miałam ochotę zagrzebać się w łóżku i pozostać w pokoju, ale Victor stelepatował się ze mną (chłopiec póki co może rozciągać myśli do zasięgu pięciuset metrów, ale z roku na rok ta umiejętność będzie mu się powiększać) i zapytał czy przyjdę do nich do rezydencji i opowiem mu jakąś bajkę. Nie potrafiłam mu odmówić. Od zawsze wymyślałam mu różne historyjki, gdyż wyobraźnię miałam bogatą – tylko ona pozostała, gdy nie mogłam nic zobaczyć. Obiecałam zatem, że jak tylko się wykąpię przyjdę do niego z opowieścią. Po dziesięciu minutach, usłyszałam w głowie jego naglący głos.
Udałam się do willi obok, spoglądając na ciemne chmury, zwiastujące burzę. Pomyślałam, że wkrótce zacznie padać, więc czym prędzej pokonałam pozostający mi odcinek drogi i weszłam na werandę sąsiadów. Przyłożyłam rękę do czytnika (miałam nieograniczony wstęp do ich rezydencji) i bez żadnych trudności weszłam do środka. Panował półmrok, który mi nie przeszkadzał – ile razy poruszałam się tutaj po ciemku niezdolna byłam zliczyć. Udałam się na piętro, a następnie korytarzem doszłam do pokoju Victora. Cieszyłam się, że po drodze nie natknęłam się na żadnego domownika, a zwłaszcza na Anthony’ego, z którym nie miałam chęci się zobaczyć. Zapukałam lekko, czekając na zaproszenie.
– Wchodź – usłyszałam zadowolony głos blondyna.
 Uchyliłam drewniane drzwi, wstępując do królestwa chłopca. Pomieszczenie było ogromne, miało pewnie ponad sto metrów. Niedawno ciocia przeprowadziła w pokoju chłopca gruntowny remont, który nie miałam okazji do tej pory zobaczyć. Rozejrzałam się szybko na boki. Było tu wszystko, czego potrzeba dziecku do szczęścia – mieścił się kącik do gier, a nawet mała kręgielnia.
Ciotka tym razem chyba przesadziła. Victor wyrośnie na oderwanego od rzeczywistości nastolatka…  – pomyślałam.
Wiedziałam, że chłopiec nie był typowym dzieckiem. Od małego rodzice jego i moi spełniali wszystkie jego zachcianki, nawet ja przybiegałam do niego na zawołanie, tak jak teraz. Zwykłe dzieci wyrastają z bajek – niemal jedenastoletni Victor ciągle łaknął moich opowieści. Rozpieszczaliśmy go, jak tylko mogliśmy, co ostatnio zaczęło mnie niepokoić.
W pokoju paliła się tylko jedna lampka, stojąca tuż przy łóżku blondyna, która dawała niewiele światła. Jego wielkie łoże znajdowało się pod samą ścianą. Chłopiec już na mnie czekał, leżąc pod pierzyną i przywołując mnie ręką. Podeszłam do niego, siadając na skraju posłania i pogłaskałam delikatnie jego jasne włosy.
– Nie jesteś zmęczony? – zapytałam, uśmiechając się do niego przyjaźnie.
Traktowałam go jak młodszego braciszka, choć podobnie jak i Anthony, chłopiec nie był ze mną spokrewniony. Mimo to byłam do sąsiadów bardzo przywiązana.
Wydawało mi się, że przez nasze zachowanie Victor nieprędko wydorośleje. Traktowaliśmy go ciągle jak małego sześciolatka. Poczułam w sercu wstyd – tyle razy narzekałam na to, że rodzice czy Anthony dalej się o mnie przesadnie troszczą, a sama robiłam to samo względem chłopca, dla którego byłam nadopiekuńcza.
Jestem hipokrytką  – przemknęło mi przez myśl.
Odetchnęłam głęboko, widząc jak blondyn kręci główką.
– Nie. Opowiedz mi coś – jego wielkie oczy patrzyły na mnie prosząco, niemal błagalnie. Jak miałam odmówić? Roześmiałam się cicho, w chwili gdy drzwi do pokoju nagle się otworzyły i wszedł Anthony, twierdząc, że on też chce posłuchać bajki na dobranoc.
Momentalnie się spięłam. Niezależnie od siebie poczułam stres, związany z tym, że pojawił się w pokoju ktoś, kogo nie miałam ochoty widzieć. Nie chciałam rozmawiać z chlopakiem o ostatnich wydarzeniach, a obawiałam się, że będzie to nieuniknione, skoro znaleźliśmy się w tym samym pomieszczeniu. Próbowałam nie patrzeć na niego, zbyt onieśmielona tym, co stało się między nami.  
– Nie jesteś na to za stary? – mlasnęłam niezadowolona, na co Victor zaniósł się donośnym rechotem.
– Absolutnie nie. Czekam – zakomunikował szatyn pomimo mojego uszczypliwego pytania. Usiadł naprzeciwko mnie, z prawej strony brata, podczas gdy ja poprawiłam się, by siedzieć wygodniej. Najchętniej wyprosiłabym szatyna, ale przecież nie mogłam tego zrobić. Bądź co bądź, to był jego dom…
Jak wszystko się pozmieniało – natrętna myśl kołotała mi w głowie, przez co odrobinę zmarkotniałam. W przeszłości zawsze cieszyłam się, gdy siedzieliśmy we trójkę i opowiadaliśmy sobie różne historie. Dzisiaj, czułam się bardzo niezręcznie. Westchnęłam przeciągle, odpędzając swoje ponure wnioski.
– Dawno, dawno temu – zaczęłam – kiedy świat różnił się od tego, jaki znasz teraz i wierzono w inne rzeczy niż teraz, żył na świecie chłopiec. Zrodzony z dumnych, zarozumiałych rodziców był do nich bardzo podobny zarówno z wyglądu jak i charakteru. Był jednak też bardzo psotny. Był to największy urwis na świecie.
– Nie było gorszego od niego? – zadał pytanie Victor.
– Nie było i nigdy nie będzie, bowiem chłopca tego zwano Eros – wyjaśniłam, kontynuując dalej. – Miał złote loki, opasające mu głowę, podobne do twoich. Niebieskie, przenikliwe oczy, piękne, białe skrzydła i najsłodszą twarz, jaka pojawiła się na Olimpie. Był również jednak bardzo niebezpieczny. Posiadał łuk i strzały, które wywoływały często wielkie zamieszanie i prowadziły do wielu nieporozumień.
Co ty mu opowiadasz? Przecież to jest jakaś bzdurna bajka… – Anthony przerwał mi już na samym początku. Zauważyłam, że był rozbawiony, choć jego słowa tego nie zdradzały.
– To klasyka, musi ją znać – zaoponowałam. Nie zgadzałam się z twierdzeniem, że „Opowieść o Erosie” jest niemądra. Co prawda, nie opierała się na faktach, tylko o dzieciach Chaosu i władczych bóstwach, lecz czy „Kot w Butach” miał odzwierciedlenie w rzeczywistości? Nie, a każdy go znał.
Przyjaciel wbił we mnie wzrok, zwężając swoje oczy, niczym przyczajone do skoku zwierzę. Popatrzył się na mnie bardzo wymownie i choć nie byłam pewna, czego właściwie ode mnie chce tym razem, przypomniało mi się moje pierwsze spotkanie z Pierrem. Dawny Francuz wpatrywał się we mnie w ten sam sposób. Zastanowiłam się czy to możliwe, żebym naprawdę podobała się Anthony’emu, ale doszłam do wniosku, że z pewnością tak mu się tylko wydaje. Nie mogłam przyjąć do wiadomości jakoby szatyn się we mnie zakochał, dlatego uparcie twierdziłam, że coś mu się pomieszało.
Skoro tak twierdzisz – zakomunikował mój przyjaciel, wzruszając ramionami, a ja spuściłam zarumienioną twarz. Nie rozumiałam swojego speszenia. Nigdy nie było mi wstyd przed przyjacielem, a dziś zachowywałam się jakbym miała przed sobą co najmniej członka naszego Rządu albo znowu zapoznawała się z dawnym Francuzem…
Weź się w garść! – próbowałam doprowadzić siebie do porządku i skoncentrować na dalszej opowieści.
– To co, może ty opowiesz mi bajkę? – zadał pytanie Victor, zwracając się do brata, czym nieświadomie uratował mnie z opresji. Potrzebowałam chwili, żeby się uspokoić i przestać myśleć o zapoznaniu Pierre’a.
Zapatrzyłam się na wielki ekran monitora, stojący na biurku Victora, niedaleko mnie. Komputer został uśpiony, ale ciągle chodził wygaszacz. Małe wężyki obijały się o ściany ekranu, powracając następnie na środek wyświetlacza, i eksplodowały dając niesamowity pokaz fajerwerków.
– Jasne – odrzekł Anthony, zadowolony z takiego obrotu sprawy. – Tylko opowiem ci Victor pewną historię. Nie będzie to bajka, a dzieje naszego państwa, okej? Akcja będzie się dziać podczas czwartej wojny światowej.
– Chyba nie masz zamiaru opowiadać mu czegoś takiego na dobranoc? – przerwałam przyjacielowi, przesyłając mu swoje wątpliwości. – Później nie zaśnie.
– To duży chłopak, da sobie radę, co nie, Victor? – Anthony był pewien, że nie zdoła wystraszyć chłopca.
Blondynek pokiwał intensywnie głową, wlepiając swoje oczy z uwielbieniem w brata. Wiedziałam, że szatyn mu imponuje – Victor był z nim o wiele bardziej zżyty niż z własnym ojcem. Traktował brata niejako z czcią, jak największego idola i autorytet.
Postanowiłam się zatem nie wtrącać, w końcu to nie ja byłam prawdziwą siostrą blondyna. Machnęłam lekceważąco ręką, by zaczynał.
– Po trzeciej wojnie światowej, kiedy ówczesne państwa spuściły na siebie bomby atomowe i zginęły ponad trzy miliardy ludzi, zauważono, że dokonano globalnej katastrofy. Ludzkość omal nie wyginęła – rozpoczął opowieść Anthony, opierając się o poduszkę, która znajdowała się koło młodszego brata. Kiedy już ułożył się tak, że półleżał wygodnie na łóżku, kontynuował historię dalej: – Powstały wówczas Zjednoczone Narody Świata, czyli jedno, wielkie państwo federacyjne. Niestety, miało ono wielu przeciwników, a większość z nich domagała się przywrócenia dawnego porządku. Rebelianci wywołali zatem kolejną wojnę i schowali się pod ziemię. Akcja naszej opowieści dzieje się w olbrzymim bunkrze. Tam stacjonowała część wojska, a wyżsi rangą oficerowie mieli swoje komnaty – zrobił pauzę, przymykając oczy, jakby chciał sobie lepiej przypomnieć wydarzenia. Po chwili opowiadał dalej. – Żołnierze byli niezwykle brutalni, gdyż tego wymagał od nich generał, okrutny, mściwy człowiek. Uważał, że tylko siłą uda mu się doprowadzić do rozpadu Zjednoczonych Narodów Świata. Generał miał syna, najmłodszego oficera, który uchodził za jeszcze bezwzględniejszego sadystę niż jego ojciec. Podobno zabijał ludzi, nieważne, po której byli oni stronie. Jak ktoś mu podpadł, kończył martwy. Był to siedemnastoletni młodzieniec, który został wychowany tylko przez bezlitosnego ojca. Jego matka zmarła bowiem na początku trzeciej wojny światowej, więc nawet jej nie pamiętał. Nic więc dziwnego, że nie miał żadnego wzorca i wyrósł na młodszą kopię generała.
Schron zamieszkiwali nie tylko żołnierze, ale i kilkanaście innych osób z krajów, zamieszkujących dzisiejszą Ciszę. Zrobiono z nich niewolników, służbę, która nie miała żadnych praw. Podawali jedzenie, sprzątali, zajmowali się krawiectwem, gotowaniem, czy też wykuwaniem zbroi. Jako że niemal wszystkie bomby zostały wyczerpane z końcem poprzedniej wojny, powrócono do starych metod walki – produkowano czołgi, samoloty, broń palną. Co dziwne, generał miał wielu popleczników, choć nie był lubiany – większość popierających go ludzi wierzyło w samą ideę powrotu do starych czasów, nie obchodziły ich jego metody walki.
Pewnego razu najmłodszy oficer, którego wszyscy w bunkrze szanowali albo z piastowanego stanowiska albo ze strachu czy też własnych pobudek, dostał ważną misję. Miał wyjechać z bunkru pod przebraniem. Towarzyszył mu tylko jeden żołnierz – był to dawny oficer Ukraiński, który miał może z trzydzieści pięć lat i był oddanym przyjacielem generała. Obaj dostali fałszywą tożsamość i mieli za zadanie szpiegować rząd Narodów Zjednoczonych. Nie znam szczegółów jak to się stało, ale fakt faktem, obaj dostali się do głównej kwatery dowództwa przeciwnej linii frontu. Mieli wysadzić od środka kwaterę i uciec kanałami, by nic im się nie stało. To tam młodszy oficer dowiedział się czegoś, co zmieniło jego całe podejście do wojny.
– Co to było? – zadał pytanie przejęty Victor. Anthony uśmiechnął się do niego.
Nie wiem, ale na pewno było to coś ważnego, bo od tamtej pory stał się podwójnym agentem i działał jedynie na rzecz dzisiejszej Ciszy.
– To znaczy, że zdradził swojego ojca? – szepnął przerażony chłopiec. Spojrzałam rozeźlona na szatyna – przynajmniej moja opowieść o Erosie nie nawiązywała do kolaboracji politycznej.


Opcje do wyboru:
A)    Generał z opowieści odkryje zdradę syna i go zabije;
B)    Generał  odkryje zdradę żołnierza Ukraińskiego i go zabije;
C)    Generał odkryje obu zdrajców i ich zabije.

10 komentarzy:

  1. Na Anioła... Każda opcja z zabijaniem... :| ja, jak to się cieszę XD lubię tego typu filmy/opowiadania/anime itp. ale żeby dziecku coś takiego opowiadać? Oj Anthony... dostanie ci się od Ariany haha
    Ja jestem za opcją B. Niech zabije żołnierza, a syna solidnie ukarze, aby pokazać mu co to znaczy lojalność wobec ojca (wczułam się w rolę psychogenerała XD).
    Rozdział fajny, taki uroczy :3
    Ariana po jednej stronie, Anthony po drugiej, a Victor pomiędzy nimi ^^ prawie jak małżeństwo z synkiem hehe.
    Sądzę, że bajka Anthony'ego nawiązuję do rzeczywistych faktów historycznych i chyba próbował przekazać coś Arianie poprzez tę opowieść, ale nie dam sobie za tę teorię ręki uciąć :P
    Arianie coś teraz szczęście nie dopisuje hehe.
    W sumie nie wiem, co miałabym jeszcze napisać do tego rozdziału. Po prostu podobał mi się i był uroczy :3

    PS: Skomentowałam poprzedni rozdział CŚ oraz Elizę :)

    Pozdrawiam ciepło, weny i inspiracji :3
    anielskie-dusze.blogspot.com
    cieniste-senne-marzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, Anthony opowiada Arianie historię prawdziwą, ale o tym będzie więcej w kolejnym rozdziale.
      Dziękuję w imieniu siostry :)

      Usuń
  2. Jak już opowiada dzieciakowi brutalną historię, to niech się nie ogranicza... Jestem za C - lepsze twa trupy, niż jeden trup :')

    100 metrów pokój to, nie powiem, nieźle pojechane. Jak takie średnie , albo nawet duże mieszkanie. Za dużo w każdym razie jak dla 11-letniego smarka. Victor zdecydowanie nie jest moją ulubioną postacią. Zbyt rozpieszczony jest jak na mój gust (ale z drugiej strony jakiś urok ma w tym swoim rozbestwieniu ;))
    Za to mam wrażenie, że Anthony troszku sobie pogrywa z Arianą w taki nieprzyjemny sposób. Zamiast porozmawiać poważnie i szczerze rozsiewa takie bezsensowne kawałeczki jakiejś większej całości, jakby sam nie wiedział co chce zrobić. (myślę, że tak właśnie po części jest, ale w sumie to nie wiem)
    Mimo to liczę, że to co jest między Antosiem, a Arianą (a jest na pewno) ruszy jeszcze bardziej do przodu. Obydwoje zachowują się jak dzieciaki (starsze od Victora jednak ;-;) i wkurzają mnie tym. Znaczy wiem, że ich relacja nie jest głównym tematem opowiadania, ale eh.
    To by było tyle, zmykam lepić pierogi ;)
    Pozdrawiam gorąco i wesołych świąt,
    Poss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh i zapomniałabym o odrobinie spamu na koniec:
      zapraszam na nowy rozdział (^.^)
      http://all-just-a-dream-in-the-end.blogspot.com

      Usuń
  3. Ja wybieram opcję B: to byłoby zbyt okrutne gdyby generał zabił własnego syna.
    Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu opowieści - chciałabym dowiedzieć się więcej o wykreowanej (oczywiście przez Twoją siostrę Sorciere) historii Ciszy.
    Rozdział bardzo fajny i myślę, że ważny. Mam wrażenie, że może wnieść wiele do tej opowieści, mam rację?

    Na koniec chciałam życzyć Wam obu - Szczęśliwego Nowego Roku 2017 :)

    Pozdrawiam,
    Cass

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy obie - za komentarz i życzenia. Wzajemnie - najlepszego w Nowym Roku :)

      Usuń
  4. Też uważam, że opowieść o Erosie byłaby lepsza od tej, ale to dlatego, że ja ogólnie lubię mitologię. Nie uważam jednak, by jedenastolatek nie mógł słuchać o wojnie i zabijaniu. Faktycznie też bardzo się z nim cackają, rozpuszczają go, zamiast uczyć życia. ja osobiście zawsze współczułem takim dzieciom chowanym pod kloszem. Teraz niestety takich coraz więcej, bo społeczeństwo tak to wszystko nakręciło, więc opowiadanie twojej siostry jest bardzo prawdopodobne i spodziewam się, że za niedługo większość rodziców będzie się obchodziła z dziećmi jak ci rodzice z Wiktorem. Kolejna wojna światowa też by mnie wcale nie zdziwiła. Zdziwiło mnie natomiast, że bohaterka musiała iść do sąsiadów, by opowiedzieć Wiktorowi bajkę. Nie mogła tego zrobić ze swojego domu, własnego łóżka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu siostry za komentarz :)
      A no widzisz - to właśnie jest spełnianie zachcianek, chłopiec wolał żeby przyszła do niego, więc to zrobiła.

      Usuń
  5. W odpowiedzi na mój poprzedni komentarz, napisałaś, że Ariana się zmieni, a ja mam nadzieję, że nie będzie to zmiana nagła i niczym niepoparta.
    Bajka, jak to bajka, w każdej jest cień prawdy. Chciałoby się powiedzieć, że "historia kołem się toczy", choć to chyba była Fortuna, natomiast "historia lubi się powtarzać" czy jakoś tak. Sadzę, że ta bajka nie została tutaj wciśnięta, by zapchać jakąś dziurę i jedynie pokazać rozpuszczenie Wiktorka. Czuję, że ona zostanie jeszcze wykorzystana, a co za tym idzie, to Ariana odegra w niej główną rolę.
    Będzie wojna, co? Będzie, będzie?

    Taka Miłość, czyli moja twórczość – serdecznie zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, bo siostra nie zdradza mi zbyt wiele fabuły :P Dowiemy się z czasem.
      W jej imieniu dziękuję :)

      Usuń