DALSZE
ŚLEDZTWO
Ruszyłam
do przodu. Wolałam wmieszać się w nieznaną mi grupkę osób, lekceważąc ich uśmieszki,
i przejść dalej na parking, niż pozostać na terenie szkoły.
Ukryłam
się za drzewem, uznając, że to nie koniec mojego dochodzenia. Było dwadzieścia minut
po jedenastej. Halszka poinformowała mnie, że Kamal kończy dzisiaj pracę w samo
południe, dlatego postanowiłam poczekać na niego i zobaczyć, dokąd pojedzie po
szkole. Usiadłam na ziemi, ukryta w cieniu drzewa. Było mi bardzo przyjemnie –promienie
słoneczne delikatnie opalały moją twarz, zwiastując nadchodzące letnie ciepło. Nawet
czkawka ustąpiła, gdy poczułam, że jestem już bezpieczna.
Znajdowałam
się niedaleko przystanku automobilnego oraz restauracji. Bistro utrzymane było
w stylu wcześniejszym, może XX-wiecznym, posiadało trzy piętra i piękny taras,
gdzie można było usiąść i podziwiać panoramę miasta. Nie miałam za bardzo co
robić, więc oglądałam osoby, goszczące w przytulnym lokalu. Właściwie ludzie ci
siedzieli na balkonie i cieszyli się dniem dzisiejszym, tak samo jak i ja. No może…
nie całkiem.
Pewna
młoda mama wycierała właśnie serwetką sok z blatu, który wylał jej niesforny
syn. Wyglądała na wściekłą, grożąc mu palcem. Trzy koleżanki zapewne plotkowały
w myślach, rozglądając się wokół siebie i chichocząc głośno. Para, która
siedziała przy najdalej oddalonym stoliku, czule patrzyła sobie głęboko w oczy.
Ta dwójka na pewno nie myślała o sprzyjających warunkach atmosferycznych. Dziewczyna
lekko onieśmielona właśnie spuszczała wstydliwie wzrok, rumieniec pokrywał jej
drobną twarz. Chłopak zdawał się nie widzieć świata poza nią, pochylony w jej
kierunku nad blatem. Gdy kelnerka przyniosła dania, odchylił się na krześle
(nadal pożerając swoją towarzyszkę wzrokiem) by pozwolić obsłudze położyć
talerze przed sobą, po czym ponownie pochylił się w kierunku swojej ukochanej
nie zauważając, że moczy rękaw w zupie.
Zaśmiałam
się cicho. Był to miły dla oka widok – dwoje nastolatków wpatrzonych w siebie, jakby
nie mogli bez siebie żyć.
Widok
zakochanej pary sprawił, że pomyślałam o tym, co stało się wczoraj. Anthony
mnie pocałował. I nie poczułam obrzydzenia, jakie powinnam była odczuć. Było
inaczej, tak… przyjemnie.
Zarumieniłam
się lekko, zawstydzona własnym odkryciem.
To nie może się dziać –
zaprotestowałam, machając intensywnie głową, jakbym chciała odgonić galopujące
myśli. Brunet musi pozostać tylko i wyłącznie moim przyjacielem, nie mogę o nim
myśleć w innej kategorii!
Będę go unikać przez
kilka dni. Niech zrozumie, że tym razem przesadził – stwierdziłam,
ale zaraz naszły mnie wątpliwości, czy aby na pewno chlopak zorientuje się, że
pocałunek nie powinien mieć miejsca. Wczoraj Anthony był pewien, kiedy
stwierdził z rozbrajającą radością, że miał rację, jakoby byłam w nim
zakochana.
Ale ja nie jestem – uparcie
twierdziłam swoje. Najlepiej będzie jak
to przeczekam, zmieni mu się – postanowiłam, spoglądając na gmach, z
którego właśnie wychodził Kamal.
Tak wcześnie?
– zdziwiłam się, spoglądając na zegarek. Była jedenasta czterdzieści pięć, co
oznaczało, że mężczyzna skończył pracę piętnaście minut wcześniej.
Były
facet Halszki przeszedł dziedziniec szkolny dynamicznym krokiem, po czym
rozejrzał się na boki, jakby chciał upewnić się, że nikt go nie śledzi.
Zobaczmy, gdzie
jedziesz – pomyślałam z ukontentowaniem, ciesząc się jak
głupia, że mężczyzna nie zdaje sobie sprawy z tego, że podążam za nim.
Nauczyciel
zrobił jakiś dziwny smirk, który miał być chyba uśmiechem, ale wyszedł z niego
obrzydliwy grymas. Stanął na przystanku, czekając na automobil razem z kilkoma
innymi pasażerami, którzy nerwowo sprawdzali godzinę.
Generalnie
komunikacja miejska w mieście stoi na bardzo wysokim poziomie, ale jak to
czasami bywa pojazd potrafi spóźnić się od kilku do kilkunastu minut, a nawet
wcale nie przyjechać. Ten, który właśnie się zbliżał, spóźnił się jedynie
kilkanaście sekund. Z chwilą, gdy go zobaczyłam, zaczęłam zbliżać się do
przystanku.
Automobil
miał dwa wagony. Uznałam, że jeśli nie chcę, by Kamal zorientował się, że go
śledzę, muszę wsiąść do przedziału, do którego nie skieruje się mężczyzna.
Szłam
spokojnie naprzód, modląc się w duchu, by były facet Halszki nie odwrócił się.
Obawiałam się, że nawet z daleka mógłby mnie rozpoznać, mimo że miałam na sobie
perukę. Los mi jednak sprzyjał. Nie tylko Kamal nie patrzył na boki, jak również
wsiadł do pierwszego wagonu, więc ja mogłam spokojnie zasiąść w drugim.
Wystarczyło tylko obserwować, gdzie wysiądzie. Spoczęłam zatem koło okna zadowolona,
że wszystko idzie po mojej myśli.
– Bilety proszę
– usłyszałam w głowie melancholijny głos kontrolera. Odwróciłam się, by
zobaczyć niskiego mężczyznę z piegami.
Podałam
mu grzecznie rękę, żeby odczytał, iż mam prawo jeździć komunikacją, gdyż mam
wykupiony miesięczny abonament. W każdym indywidualnym chipie znajdują się
bowiem zaprogramowane dane, z których można uzyskać informacje o danym kliencie.
Kontroler odpowiedział: „dziękuję” i
podszedł do kolejnego pasażera.
Jechałam
automobilem przeszło dwadzieścia minut, by dotrzeć pod spelunę nazywaną
„Śmietnik”.
Adekwatna nazwa
– pomyślałam kąśliwie.
Kamal
wszedł do rozpadającego się pubu, a ja stanęłam nieopodal, wyglądając zza
niewielkiej kwiaciarni, znajdującej się na przeciwko. Nie wiedziałam czy
powinnam wejść za nim, czy poczekać aż stamtąd wyjdzie i dopiero się tam udać,
ale postanowiłam działać spontanicznie. Przez cały dzień dopisywało mi szczęście
– musiałam je wykorzystać.
Ruszyłam
przed siebie, z zamiarem przejścia na drugą stronę ulicę, gdy ktoś chwycił mnie
od tyłu, zasłonił usta, abym nie krzyknęła i cofnął mnie z powrotem, chowając
zza budynek. Zaczęłam wierzgać nogami i rękami w panice. Z twarzy odpłynęły mi
wszystkie kolory; wydaje mi się, że zaledwie w ułamku sekundy stałam się
trupioblada. Byłam przekonana, że to Kamal mnie schwytał. Musiał zauważyć, że
go śledzę i wyszedł tylnymi drzwiami ze „Śmietnika”, by następnie jakoś dotrzeć
za kawiarnię.
Jakie
było moje zdziwienie, gdy usłyszałam zagniewany głos Pierre’a w swojej głowie.
– Oszalałaś? Co tu
robisz? – puścił mnie, pozostawiając dalej blisko siebie, na
wypadek gdybym chciała mu uciec.
Złapałam
się za bluzkę, w miejscu, gdzie znajdowało się moje serce. Poczułam niesamowitą
ulgę, że to jednak nie był Kamal. Spojrzałam z wyrzutem na chłopaka, żeby
wiedział, że nie powinien tak mnie straszyć.
– Śledzę Kamala –
odpowiedziałam szczerze po chwili. Dawny Francuz popatrzył na mnie jak na
kosmitkę. – No, co? Wy nic nie robicie, a
on jest niebezpieczny, Halszka się go boi. Chciałam dowiedzieć się o nim czegoś
więcej – chłopak wywrócił oczami,
dając mi znać, że postępuję nieodpowiedzialnie, jakbym sama tego nie wiedziała...
Pominął jednak jakiekolwiek tego typu komentarze i chwała mu za to.
– Czy przefarbowałaś
włosy? – zapytał, uroczo się przy tym krzywiąc. Zaśmiałam
się cicho, odpowiadając:
– Nie, to tylko peruka
– żeby pokazać mu, że mówię prawdę, ściągnęłam sztuczne włosy i włożyłam je do
torebki. Kto wie, może jeszcze kiedyś mi się przydadzą. – A co ty tu robisz? – podniosłam wzrok, by napotkać zdziwienie w
oczach Pierre’a. Miałam wrażenie, że brunet się zmieszał, jakby nie spodziewał się usłyszeć takiego pytania.
– Przechodziłem tędy
– odrzekł, pociągając mnie za rękę. –
Chodź, odwiozę cię do domu.
Dawny
Francuz przeprowadził mnie obok przystanku automobilnego, na którym niedawno
wysiadłam. Aczkolwiek nie podobało mi się to, że ciągnął mnie, jakbym sama nie
potrafiła iść…
– Dobrze, pojadę z tobą
– rzekłam,
próbując wyrwać się z jego uścisku, jednak bez większego rezultatu. – Umiem chodzić, nie musisz mnie wlec do
samochodu – warknęłam, czując się jak szmaciana lalka, z którą chłopak może
robić, co tylko mu się podoba. Zobaczyłam czarnego MES-a, do którego targał
mnie brunet.
– Przypominam, że
ostatnio również miałaś jechać ze mną. Nie dziw się więc, że ci nie wierzę
– zakomunikował. Puścił mnie dopiero przed swoim samochodem i otworzył drzwi
pasażerskie z oczekiwaniem. Wiedziałam, że wszelkie pretensje, że nie postępuje
się w taki sposób względem kobiet nic nie dadzą, więc posłusznie wsiadłam.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi z mojej strony. Już po chwili chłopak zasiadł koło
mnie, na miejscu kierowcy.
Poczułam
się w obowiązku, żeby wytłumaczyć się z poprzedniego wyboru, którego dokonałam.
–
Wróciłam wtedy z Anthony’m, bo… – zaczęłam, zerkając na
Pierre’a, który dokończył za mnie.
– Bo jest twoim
narzeczonym i boisz się tatusiów, tak, tak, rozumiem –
burknął niemiło, zatrzymując się na czerwonym świetle.
Poczułam
irytację, że chłopak nawet nie pozwolił mi dokończyć, dorabiając sobie własnych
teorii.
– Wcale nie rozumiesz –
syknęłam, chwytając za klamkę. Chciałam natychmiast wysiąść z samochodu i
wrócić do rezydencji sama, ale dawny Francuz zamknął drzwi od wewnątrz, więc
nie miałam możliwości ich otworzyć. Pociągnęłam kilkakrotnie uchwyt, ale on ani
drgnął, był zablokowany. Spojrzałam gniewnie na chłopaka, wpadając w jeszcze
większą złość. – Zamknąłeś nas? Otwórz
drzwi! – zażądałam.
– Zawsze zamykam
– odrzekł spokojnie brunet, upominając mnie bym nie piszczała w jego głowie.
Założyłam
ręce na krzyż i odwróciłam głowę, by spojrzeć na szybę. Nie mogłam się jednak
skupić na podziwianiu krajobrazu, co zwykle lubiłam robić (niegdyś niewidoma dziewczyna
potrafi docenić bowiem piękno świata we wszystkim). Mój umysł zaprzątał
osobnik, siedzący koło mnie; nie potrafiłam go rozgryźć. Raz był niesamowicie dla
mnie miły, a raz zachowywał się karygodnie. Czasem mi pomagał, okazywał, że
chce czegoś więcej, by następnym razem potraktować podle. Mężczyźni mówią, że
to kobiety są skomplikowane. Myślę, że jest dokładnie na odwrót.
Pierre
zatrzymał się na ulicy, pod rezydencją. Pociągnęłam klamkę, żeby wysiąść,
jednak samochód w dalszym ciągu okazał się być zamknięty. Warknęłam z irytacją,
potupując nogą w dywanik samochodowy.
– Złość piękności
szkodzi – zauważył chłopak, uśmiechając się zawadiacko.
Prychnęłam
cicho. Nigdy nie myślałam o sobie, że jestem piękna, więc złość mi na pewno nie
zaszkodzi.
Skoro
chłopak nie chciał, żebym udała się jeszcze do rezydencji, postanowiłam
pomęczyć go zatem o okoliczności naszego niespodziewanego spotkania.
– Co robiłeś tak
naprawdę pod „Śmietnikiem”? – zadałam pytanie, wbijając w
niego oczekująco wzrok. Przygryzłam wargę, czekając na jego odpowiedź.
Dawny
Francuz kliknął jakiś przycisk przy swojej kierownicy. Byłam pewna, że właśnie
odblokował drzwi, abym mogła wysiąść. Jak łatwo zmienił zdanie i otworzył
zamek, zdumiewające…
– Powinnaś już iść
– przesłał mi wiadomość, spoglądając pustym wzrokiem naprzód.
– Nie pójdę, dopóki mi
nie odpowiesz – założyłam nogę na nogę i oparłam się
wygodnie, żeby wiedział, że nigdzie nie mam zamiaru się ruszyć, dopóki nie
poznam odpowiedzi.
– Już mówiłem,
przechodziłem tamtędy – powtórzył mi jeszcze raz wyjaśnienia,
którymi uraczył mnie poprzednio.
– Bajki opowiada się na
dobranoc – odpowiedziałam zaczepliwie, zaciskając z
nerwów pięści. – Powiedz mi prawdę –
nalegałam. Nie miałam zamiaru odpuścić. Był tam z innego powodu, byłam tego
pewna. Nie jestem przecież na tyle głupia, by uwierzyć, że Pierre znalazł się
tam przez przypadek. On również musiał śledzić Kamala.
Brunet
westchnął z rozdrażnieniem, jednak tym razem powiedział prawdę.
– Powiedziałem szefowi,
że Kamal cię dusił, ale on się tym nie przejął. Więc robiłem to samo, co i ty,
bo boję się o twoje bezpieczeństwo – przesłał, zgrzytając
przy tym zębami. – A teraz już idź,
narzeczony na ciebie czeka – przymknął powieki, uświadamiając mi, że nic
więcej nie zdradzi.
Chyba
to właśnie chciałam usłyszeć. W głębi duszy wiedziałam, że Pierre postanowił
sprawdzić na własną rękę, kim jest były facet Halszki. I zrobił to z obawy o
mnie.
Poczułam
wdzięczność, której nie umiałam wyrazić słowami. Z tego też powodu wygrzebałam
kartkę z torby i długopis. Przed wyjściem postanowiłam zapoznać Pierre’a z tym,
czego dowiedziałam się sama. Nie byłam pewna czy powinnam mówić to na głos,
więc nabazgrałam szybko:
Jeśli jeszcze tego nie
wiesz, on handluje narkotykami w szkole. Spotyka się z uczniami po zajęciach w
swoim gabinecie, sala numer VII.
Nigdy nie zapomnę tego,
co dla mnie zrobiłeś i dalej robisz. Dziękuję.
Położyłam
mu kartkę na kolanach, widząc, że nie patrzy w moją stronę, a obserwuje drzewa,
zasadzone przed willą. Musiał słyszeć, że piszę do niego notkę, ale cierpliwie
czekał, aż skończę. Pochyliłam się w jego kierunku i pocałowałam delikatnie w
policzek, który był bardzo miękki, niemal taki sam jak skóra Victora. Następnie
wysiadłam bezzwłocznie z czarnego samochodu i pobiegłam do rezydencji.
Kto
ma pojawić się w następnym rozdziale:
A) Victor;
B) Pierre;
C) Anthony.
Dziewczyna wydaje mi się być strasznie naiwna. Przecież równie dobrze, to Francuz może być wspólnikiem Araba. Dziwne, że o tym nie pomyślała, ale rozumiem, że to, że adoruje ją policjant i że się o nią troszczy, choć się właściwie niewiele znają, jej imponuje na tyle, by zabić w niej zdolność myślenia i zmusić do patrzenia tylko i wyłącznie przez różowe okularki.
OdpowiedzUsuńMasz rację, Ariana jest naiwna, ale to się zmieni :)
UsuńDziękujemy za komentarz.
Tak, jasne, przypadkiem przechodził, a ona zapatrzona w niego jak obrazek. Szczerze mam nadzieję, że Anthony się dowie o tej jej zabawie w detektywa i wyprowadzi ją na jakieś bezpieczne tory. Moja nadzieja jednak nie zmienia zdania o bohaterach, nadal ciekawszy wydaje mi się być Piotr niż Antek, ale by nie było, ze któregoś z panów dyskwalifikuję, to w kolejnym rozdziale chcę młodego Wikusia.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za komentarz - siostra i ja :)
UsuńPrzybywam z informacją, iż rozdział przeczytam i skomentuję 22-go lub 23-go grudnia :)
OdpowiedzUsuńJeśli do tego czasu pojawią się nowe rozdziały CŚ i Elizy błagam o pozostawienie w u mnie w SPAMie linku :P
Pozdrawiam ciepło, weny i inspiracji dla Was obu ^^
Wesołych, dobiegających końca Mikołajek XD
Ok, damy znać :)
UsuńJuż jestem :3 Dałam radę wyrwać sobie nieco czasu, tydzień wcześniej :P
OdpowiedzUsuńGłosować nie będę, ponieważ nowy rozdział już wyszedł :)
Co do rozdziału. Ariana wydaje się być, zgodzę się z poprzednimi komentatorami - naiwna. Robi wszystko dla innych, dla swojej przyjaciółki - jest osobą miłą i dobrą i wydaję mi się, że właśnie na tym traci. W życiu trzeba być "zdrowym egoistą" jak mawia moja profesor od podstaw przedsiębiorczości ;)
Ja staram się odbierać ją jak dziewczynę, która robi coś dla innych, nie naiwną dziewczynkę bogatych rodziców, która nie wie nic o świecie :) i przede wszystkim biorę pod uwagę fakt, że przez pewien czas była niewidoma, oraz to, że naprawdę nie wiedziała co się dzieje w Ciszy, a do opozycji (tych "buntowników", którzy rozmawiają ustami hehe. Wybaczcie, zapomniałam tego słowa, którego Twoja siostra używa w opowiadaniu) wstąpiła całkiem niedawno. Jest skołowana, bo nie wie czy państwo działa dobrze czy też nie i wydaje mi się też, iż jest podekscytowana faktem, że jest wśród zbuntowanych i działa; bierze udział w akcjach itd, do tego rodzice zaręczyli ją z jej przyjacielem, do którego nie chce czuć więcej niż koleżeńskości (ale prawda jest taka, że czuje coś więcej muahaha XD) i ten podejrzany Pierre.
Swoją drogą Pierre chyba naprawdę coś czuje do Ariany, ale ma w sobie coś... mrocznego/niebezpiecznego - nie wiem jak to nazwać. Jest bardzo tajemniczy i za dużo kręci się przy niej, co jak dla mnie jest podejrzane i myślę, że nie chodzi wyłącznie o uczucie jakim ją darzy, lecz o coś więcej. I jestem pewna, że nie śledził Kamala, ale właśnie ją. Z troski? Ja w to wątpię. Jednak to, że złapał ją i zaciągnął za budynek świadczyłoby o tym, że się o nią martwi. Ja jednak mam swoją teorię i sądzę, że współpracuje on z Kamalem. Ten uśmieszek byłego Halszki tuż przed tym nim Francuz ją złapał tez był podejrzany.
Twoja siostra zawiera dużo tajemnic w swoim opowiadaniu i ciekawie też kreuje postacie.
Ciekawa jestem czy to rodzinny talent do pisarstwa czy też warsztaty starszej siostry ;) (bo mniemam, że jesteś starsza Sorciere (; ).
Lecę czytać R15 :3
Pozdrawiam Was ciepło i weny mnóstwo życzę :3 no i wesołych przygotowań do Świąt ;)
anielskie-dusze.blogspot.com
cieniste-senne-marzenia.blogspot.com
Dziękujemy za komentarz :) Czy chodziło Ci o Państwo Podziemne?
UsuńNiestety, nie trafiłaś - jestem młodsza od siostry, ale bardzo niewiele.
A czy to talent rodzinny, cóż chciałabym tak sądzić :)
Nie wiem czy Ariana dobrze zrobiła zdradzając Pierrowi cenne informacje, które sama zdobyła. Mam nadzieję, że Pierre pomoże jej, ale nie jestem tego w 100% pewna.
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale już wiem kto wystąpi, ale ja również chciałam Victora i Anthony'ego :)
Dziękuję w imieniu siostry :)
Usuń