ZABAWA
W DETEKTYWA
Siedziałam
u Halszki, popijając ciepłą herbatę. Moja koleżanka szła dzisiaj na drugą
zmianę do laboratorium, więc skorzystałam z okazji i odwiedziłam ją rano.
–
Czym on się tak właściwie zajmuje? – zagaiłam blondynkę, postanawiając dyskretnie
podpytać ją o Kamala. Dziewczyna właśnie czesała swoje włosy. Siedziała
naprzeciwko sporego lustra, w którym odbijała się jej niezwykle ładna twarz.
– Jest nauczycielem w
liceum – odrzekła, kiedy upijałam łyk, przez co momentalnie
się zakrztusiłam. Zaczęłam kasłać i prychać, aż w oczach pojawiły się łzy.
Halszka delikatnie poklepała mnie po plecach, spoglądając na mnie z
pobłażaniem.
–
Już dobrze, dzięki – wydusiłam, wlepiając w dziewczynę
pytające spojrzenie. – Ale takim typowym nauczycielem?
Czego naucza? – nie mieściło mi się w głowie, że mężczyzna, którego
widziałam na harleyu, może zajmować się czymś tak poważnym.
–
Oficjalnie uczy historii – odrzekła Halszka, powracając przed toaletkę. Wzięła
do ręki szczotkę, przeciągnęła nią kosmyk loków, a za chwilę odłożyła, by następnie
narysować kreskę pod okiem. Podziwiałam jej umiejętność robienia makijażu. Ja
nie miałam o tym zielonego pojęcia.
–
A nieoficjalnie? – dopytałam, łapiąc kluczowe słowo.
Przez moment Halszka zajęta była tuszowaniem rzęs, więc nie podała odpowiedzi
od razu. Nachyliłam się w jej kierunku, niecierpliwie czekając na wyjaśnienia.
Miałam nadzieję, że natrafiłam na sekret Kamala. Podniosłam rękę do ust, ale
koleżanka klepnęła mnie w dłoń:
–
Przestań skubać skórki – poleciła. Niechętnie posłuchałam
ją i opuściłam powoli rękę. Halszka uśmiechnęła się z zadowoleniem, że
zastosowałam się do jej prośby. –
Nieoficjalnie handluje narkotykami w szkole – wyjawiła, zdradzając mi tajemnicę byłego chłopaka.
Bingo!
– wykrzyknęłam do siebie w duchu. Wyszczerzyłam się do Halszki, mówiąc jej, że
musimy przyłapać go na gorącym uczynku, nagrać go, kiedy sprzedaje prochy
nieletnim, a on pójdzie za to siedzieć.
–
To nie takie proste – blondynka ostudziła mój zapał.
Podeszła do szafy, wybierając strój na dzień dzisiejszy do pracy. – Chwalił się, że ciężko do niego trafić.
Sprzedaje tylko tym, którzy są godni zaufania.
Miała rację. Mój marny plan miał
dziury, które należało najpierw załatać. Żeby ocenić, jaki na co dzień jest
Kamal, co robi, gdzie chodzi i z kim się spotyka, postanowiłam zabawić się w
detektywa i trochę go pośledzić.
Blondynka
podała mi nazwę placówki, w której naucza jej zaborczy, były chłopak, dlatego z
marszu zadecydowałam się tam udać. Pojechałam do szkoły automobilem (miejskim
środkiem transportu, niegdyś nazywanym autobusem), po drodze kupując ciemną perukę
w sklepie ze sztucznymi włosami, którą od razu nałożyłam na głowę.
Weszłam
pewnym krokiem do gmachu budynku, zauważając, że musiała właśnie zacząć się
przerwa. Uczniowie wychodzili z sal lekcyjnych na dosyć szeroki korytarz,
wesoło gawędząc lub przepychając się w drzwiach. Poczułam lekkie ukucie
zazdrości, jako że mi nigdy nie było dane chodzić do normalnego liceum,
zapoznawać znajomych, bądź przeżywać pierwsze zauroczenia.
Skup się, jesteś tu w
konkretnym celu – zganiłam samą siebie za rozproszone
myśli. Na szczęście, nie odróżniałam się od nastolatków. Mimo że od
najstarszych czwartoklasistów byłam o pół roku starsza to wyglądałam dosyć
młodo i nie wzbudzałam tym samym podejrzeń.
Wyszukałam
wzrokiem jakiejkolwiek dziewczyny, która stała sama. Wodziłam przez chwilę od
jednej grupki, do drugiej, gdy moje spojrzenie padło na wysoką, ciemnowłosą
brunetkę w okularach. Stała przy swojej szafce i zamieniała książki na kolejny
przedmiot lekcyjny. Z wiedzą, że nie mogę wedrzeć się nieproszona do jej
umysłu, ruszyłam przed siebie. Szłam szybko, jakbym nie miała chwili do
stracenia. Po chwili osiągnęłam swój cel –wpadłam z impetem na dziewczynę,
popychając ją tak, że niemal upadła na ziemię.
– O rany, przepraszam
– wysłałam jej wiadomość, przystając koło niej. Udałam zatroskanie, byle tylko
brunetka nie pomyślała, że popchnęłam ją umyślnie. Chciałam, żeby zobaczyła, że
naprawdę żałuję swojego czynu. – Nic ci
się nie stało? – zapytałam. Dziewczyna pokręciła głową, pocierając zbolałe
ramię. – Tak mi przykro, naprawdę nie
chciałam. Spieszyłam się do sekretariatu, bo jestem tu nowa i nie wiem, gdzie
mam kolejne zajęcia – nawijałam z przejęciem. Kilkoro uczniów przeszło koło
nas z dumnie uniesionymi głowami.
– Nie przejmuj się,
rozumiem – odpowiedziała brunetka, wyciągając rękę w moim
kierunku. Uśmiechnęła się przyjaźnie, przekrzywiając głowę w prawą stronę. – Jestem Maina, a ty?
– A ja…
– zacięłam się, poszukując jakiegoś imienia na poczekaniu. Chwyciłam dłoń
dziewczyny, lekko nią potrząsając. –
Erna. Miło mi – odwzajemniłam uśmiech, ciesząc się, że w porę przypomniałam
sobie imię stażystki z laboratorium. Spróbowałam wyglądać jak nastolatka, która
właśnie zapoznała nową osobę w szkole. Właściwie, gdyby o tym pomyśleć,
wszystko się zgadzało – byłam pierwszy dzień w liceum i nawiązałam przed chwilą
znajomość. Mogłam być z siebie dumna.
Rozejrzałam
się z zainteresowaniem, udając, że nie wiem gdzie iść.
– Gdzie masz te
zajęcia? Powiem ci, dokąd pójść – zaoferowała swoją
pomoc Maina, ewidentnie połykając haczyk. Przyjęłam z wdzięcznością fakt, że
trafiłam na miłą i pomocną osobę.
– Historia z panem
Kamalem – wyrzekłam, ruszając z dziewczyną wzdłuż
korytarza.
– Nie miałam z nim
zajęć, ale słyszałam, że jest świetnym nauczycielem
– brunetka przystanęła obok klasy z numerem XX, odgarniając do tyłu swoje
czarne, proste włosy. – Tutaj mam zajęcia
za chwilę, także nie dam rady cię zaprowadzić, ale powiem ci gdzie iść, okej?
– Jasne. A słyszałaś
jaki on jest? – zadałam pytanie, nawiązując ponownie
do nauczyciela. Nie mogłam odpuścić tego tematu tak łatwo.
Dziewczyna
zmarszczyła brwi, zapewne zdumiona, że pytam o coś, na co sama już wcześniej
udzieliła wyjaśnień. Powiedziała mi przecież, że mężczyzna jest dobrym
nauczycielem, w co ciężko było mi uwierzyć.
– To znaczy, jest
bardzo ostry? Jestem słaba z historii, także trochę się go boję
– wytłumaczyłam, o co mi chodziło. Liczyłam na to, że dziewczyna wiedziała o nim
coś więcej. Grałam dalej, przybierając zatroskany wyraz twarzy. Brunetka
roześmiała się cicho i poklepała mnie przyjaźnie po ramieniu.
– Nie martw się,
podobno jest niesamowicie wyluzowany. Zostaje nawet po godzinach ze słabszymi
uczniami w gabinecie – nastolatka przestąpiła z nogi na
nogę. Nasza konwersacja zaczynała ją chyba nudzić, ale ja i tak byłam
zadowolona, gdyż wiele się z niej dowiedziałam.
Zostaje po zajęciach z
uczniami? – prychnęłam do siebie na niedorzeczność tej tezy. Na pewno sprzedaje im wtedy narkotyki –
wywnioskowałam, szczerząc się promiennie do tej miłej, lecz nieświadomej dziewczyny.
– Jeśli chcesz
przedstawić się panu Kamalowi przed lekcją, to udaj się do jego gabinetu, jest
to bodajże numer VII. Musisz zejść tymi schodami na dół –
Maina wskazała ręką strome schody, które znajdowały się na końcu sporego
korytarza. Kręciło się na nich mnóstwo uczniów, którzy bardzo się spieszyli,
przeskakując nawet po dwa, trzy stopnie naraz. – W której klasie masz historię? – zapytała, przez co na moment
zaniemówiłam. Rzeczywiście, chyba powinnam wiedzieć, gdzie mam się udać na
zajęcia…
– Nie pamiętam. Gdzieś
tu schowałam kartkę… – rzuciłam na poczekaniu, przegrzebując
swoją torbę. Wiedziałam jednak, że nic tam przecież nie znajdę, a w głowie
miałam pustkę, czym wymigać się od podania numeru sali. Nie mogłam powiedzieć
pierwszej lepszej cyfry, z obawy, że brunetka zorientuje się, że ją oszukuję.
Przykładowo – jeśli sale historyczne miały przyporządkowane cyfry II, III i IV,
nie mogłam zakomunikować, że poszukuję numeru X…
–
To nic, idź do gabinetu profesora, on tam
na pewno teraz jest. Zaprowadzi cię na zajęcia – Maina sama przyszła mi z
pomocą. Odetchnęłam z ulgą, kiwając zawzięcie głową, że z pewnością tak zrobię.
Podziękowałam uprzejmej dziewczynie i ruszyłam w kierunku schodów, w momencie,
gdy usłyszałam donośny, długi dźwięk, zwiastujący pewnie koniec przerwy.
Co za okropny dzwonek
– stwierdziłam, schodząc prędko na dół.
Pierwsze,
co rzuciło mi się w oczy, gdy podążałam pod salę numer VII, to fakt, że na
korytarzu robiło się coraz bardziej pusto. Przyjęłam to ze zgrozą – w tłumie
łatwiej mi było się schować, gdybym zobaczyła Kamala. Po drugie, zauważyłam
naprzeciwko siebie kamerę. Nie mogłam zatem, ot tak, kręcić się przy gabinecie
nauczyciela, bez wzbudzenia podejrzeń. Ruszyłam więc dziarsko do łazienki
damskiej. Toaleta znajdowała się dokładnie naprzeciwko pokoju, używanego przez
byłego faceta Halszki.
Przystanęłam
zaraz za drzwiami, które posiadały przeszkloną szybę, na wysokości moich oczu.
Wszystko układało się idealnie, powiedziałabym nawet, że zbyt idealnie. Spotkam
dziewczynę, która bez żadnych trudności wyjawiła mi, gdzie jest sala Kamala, w
której sprzedaje narkotyki. Chowałam się w pomieszczeniu ogólnodostępnym dla
kobiet i byłam w stanie obserwować, kiedy Kamal wyjdzie lub wejdzie do
gabinetu. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego scenariusza.
Niestety,
zdawałam sobie sprawę, że nic dzisiaj nie zrobię – żeby dostać się do pokoju mężczyzny,
należało wyłączyć kamery, a do tego potrzebny był mi Anthony. Przeklęłam w duchu,
pomstując na siebie, że nie poprosiłam przyjaciela, aby nauczył mnie odcinać
zasilanie, kiedy miałam ku temu okazję. Pewnie i tak by tego nie zrobił, ale
warto było chociaż zapytać…
Przeszklona
szyba dała mi możliwość obserwacji byłego faceta Halszki, kiedy ten wychodził z
sali. Nie wyglądał już tak samo mrocznie jak ostatnio. Miał na sobie granatowy
sweter, spod którego wystawała koszula w kratkę.
Zrobiło
mi się niedobrze na jego widok, myśląc o naszym poprzednim spotkaniu. Wyglądał
jak normalny Ciszanin. A przecież nim
nie był. Żaden człowiek nie pomyślałby, że „porządny” nauczyciel może bić swoją
kobietę po pracy lub przyduszać innych. Podniosłam swój podręczny komputer,
żeby zrobić zdjęcie, dokładnie wtedy, gdy Kamal potarł ręką nos.
Wciągał coś
– przemknęło mi przez myśl.
Kliknęłam
szybko, chwytając kluczowy moment. Może nie był to ważny dowód w dochodzeniu,
ale musiałam zacząć zbierać cokolwiek.
Mężczyzna
spojrzał w moim kierunku, marszcząc czoło, kiedy uciekłam z pola jego widzenia
i oparłam się o ścianę. Puls przyspieszył mi gwałtownie, oraz dostałam czkawki
ze strachu. Chyba nie nadaję się na detektywa, skoro nie potrafię zapanować
nawet nad własnym ciałem…
Miałam
nadzieję, że Kamal mnie nie zauważył. Pomyślałam jednak, że i tak powinnam się
schować, a nie czekać, aż przyjdzie, dlatego pochylona pobiegłam za kolejne
drzwi, prowadzące już do kabin toaletowych. Rozejrzałam się pospiesznie po
pomieszczeniu, uznając, że powinnam się zmieścić i zdołać wyczołgać na zewnątrz
przez okno. Weszłam zatem pośpiesznie na grzejnik, otworzyłam lufcik i
wciągnęłam się szybko do góry. Na szczęście znajdowałam się w podziemiach, więc
okno umiejscowione było na wysokości ziemi. Nie miałam pewności czy Kamal
wszedł za mną do łazienki, ale wolałam nie ryzykować tak bliskiego i samotnego
z nim spotkania. Pamiętałam, jak skończyła się jego ostatnia wizyta…
Zaobserwowałam, że w toalecie nie ma kamer, co okazało się kolejnym szczęśliwym
zbiegiem okoliczności. Miałam chyba dzisiaj wyjątkowego farta.
Wygramoliłam
się przed szkołą, brudząc sobie przy okazji spodnie i ręce. Nie było innej
rady, a przynajmniej mężczyzna mnie nie złapał, więc nie narzekałam.
Zatrzasnęłam okno za sobą i odeszłam w prawą stronę. Kamień spadł mi z serca.
Trzy
opcje do wyboru:
A) Kamal
nie zobaczył Ariany;
B) Kamal
widział Arianę i zorientował się, kim jest;
C) Kamal
widział Arianę, ale nie zorientował się, kim jest.
Mi najbardziej logiczna i naturalna wydaje się opcja C więc takową wybiorę :)
OdpowiedzUsuńRozdział był napisany, jak zawsze porządnie i bezbłędnie, więc odniosę się jedynie do zachowań bohaterów.
Cieszy mnie, że Ariana próbuje pomóc Halszce i stara się umieścić Kamala w więzieniu, ale jak dla mnie zrobiła to zbyt pośpiesznie, bez przygotowania i nie przemyślała tego. Już raz miała z nim do czynienia i omal nie przepłaciła tego życiem. Nie mówię, że źle zrobiła i trzeba to zmienić czy coś, nie. Po prostu ta postać ma taki charakter, tak została wykreowana ;) Ariana lubi działać i za wszelką cenę chce pomagać. To generalnie dobra cecha, ale czasami człowiek nie przemyśla niczego dokładnie, kiedy chce pomóc. Ja sama tak czasem mam XD
Ogólnie jestem ciekawa co wyjdzie z tego jej śledztwa. Wydaje mi się, że będzie coś takiego (o ile inni czytelnicy również wybiorą opcję C ), że Kamal widział Arianę przez szybę, ale uznał ją za jakąś uczennicę, która robiła... nie wiem, selfie sobie na przykład XD
I jestem pewna, tak na 95%, że Ariana wciągnie w to Anthony'ego. Nie wiem jak, może przypadkiem się on dowie o tym, ale jestem pewna, że będą razem nad tym pracować czy coś. Albo usłyszy od niego moralistyczny monolog na temat tego, że nie przemyślała swojego planu działania, że zachowała się nieodpowiedzialnie. Cóż, może i tak, ale jedno jest pewne: chciała dobrze :)
Ariana jest postacią dostarczającą wielu ciekawych akcji w tym opowiadaniu :3
I nie mogę uwierzyć, że Kamal uczy historii. Wf-u, to bym zrozumiałą z tym jego zachowaniem. Ale historii?! Niezłe zaskoczenie. Ciekawa jestem czy on rzeczywiście coś wciągał, czy po prostu swędział go nos XD
Zaintrygował mnie ten rozdział niezmiernie, jak i jeden fakt. A mianowicie, skąd Halszka wie, że sprzedaje on narkotyki w szkole? Czy sama od niego wzięła, kiedyś, czy może słyszała, a może po prostu widziała lub dowiedziała się z zaufanego źródła?
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam ciepło, weny i inspiracji
anielskie-dusze.blogspot.com
cieniste-senne-marzenia.blogspot.com
Dziękuję w imieniu siostry :)
UsuńCześć :*
OdpowiedzUsuńCałe opowiadanie bardzo mi się podoba i jak inne na tym blogu również mnie wciągnęło. Dobrze się je czyta. Bardzo mi się podoba wątek z telepatią, jest to pierwsze takie opowiadanie, które czytam. Jestem bardzo ciekawa jak dalej się potoczą ich losy. Co do opcji najbardziej logiczną wydaje mi się C, ale wybieram B - gdybyś w ten sposób potoczyła to dalej z pewnością skomplikowałoby to losy postaci, ale wiadomo w życiu nie zawsze mamy z górki, czasami trafiamy na jakieś trudności :) Poza tym postać zarówno Kamala jak i Pierrie'a jest ciekawa, więc mam nadzieję, że te wątki zostaną jeszcze rozwinięte.
Pozdrawiam i życzę weny :)
http://the-best-friends-are-in-my-soul.blogspot.com
Dziękujemy za komentarz :)
UsuńTak jak obiecywałam, że kiedyś przeczytam wszystko co wyszło spod twojego pióra, tak postanowiłam też chwycić za pióro twojej siostry (tak, zapoznałam się przy okazji z odpowiedziami na komentarze).
OdpowiedzUsuńMyślę, że nawet gdybym się nie zapoznała z tymi komentarzami, to sama wywnioskowałabym, że to nie jest twoja twórczość. Opowiadanie jest zupełnie inaczej zbudowane.
A co do budowy, to podziwiam, że siostra dała radę stworzyć świat od podstaw, jego politykę, społeczność, zasady w niej panujące, różne hierarchie. Naprawdę to wielki wyczyn i należą jej się za to brawa.
Na dodatek każdej z postaci nadała jakąś charakterystyczną cechę czym sprawiła, że ja ich kojarzę i każdego z czymś łączę. To też jest niesamowite, że przy tylu postaciach, z których niektóre pojawiają się bardzo rzadko ja ich nie mylę, ja o nich pamiętam. Choćby to, że Wiktor lubi wszelakie gry, a była Antoniego jest w ciężkiej sytuacji materialnej. Twoja siostra też podzieliła świat na pół. Odnoszę wrażenie, że tam nie ma ludzi średnich, są ubodzy i milionerzy, i to jest smutne, zwłaszcza gdy widzi się na co dzień, że świat, przynajmniej ten polski do tego właśnie zmierza.
Podobał mi się też pomysł, by było tam tak cicho, wysyłanie myśli, zakaz mowy, dwie kotwice.
Myślę, że dużo mi się podobało, niemal wszystko, ale było też kilka nieścisłości. Raz samochód prowadził się całkiem sam i niemal niemożliwym było, by spowodować nim wypadek, a innym razem Antoni zaciskał mocniej dłonie na kierownicy i dociskał gazu.
Póki co to tyle ode mnie i przepraszam, że komentuję dopiero ostatni post, ale tak jak mówiłam - gdy czytam w pracy, to nie mam możliwości by pisać komentarze, dlatego zostawiam sobie to na czas, gdy będę przy komputerze.
Dodam jeszcze, że wzruszyła mnie sytuacja zwierzątek, bo jestem na takie coś aż nadwrażliwa (przynajmniej tak mówią). Nie wiem też za którym z panów jestem bardziej. Chyba wolę Francuza, bo Antoni dał się czytelnikom poznać, a więc już tak nie fascynuje, nie ciekawi, podczas gdy Pieree wciąż pozostaje nieodgadniony i ja go traktuję jako zagadkę.
Pozdrawiam :)
Aha i Kamal widział Ariadnę i zorientował się kim jest.
UsuńSwoją drogę to nieźle się ustawił. Zwykle dilerami są uczniowie, a tutaj, proszę, nauczyciel. Takiego trudno podejrzewać. xD
Tak, siostra pisze trochę inaczej :) Obie dziękujemy za komentarz.
UsuńNie jestem pewna, ale chyba w początkowych rozdziałach, podczas akcji ratowania zwierzaków, było wspomniane o tym, że samochód Anthony'ego nie ma lokalizatora. Do czego zmierzam - Anthony swój samochód nieco przerobił, także nie działa on tak samo jak inne. Może kiedyś siostra to jeszcze wyjaśni :)
Kamal ją poznał, musiał. Zakładam, że facet, który leje kobietę, i któremu przy okazji uchodzi to na sucho jest w tym całym swym skurwysyństwie na tyle inteligentny, by wiedzieć kiedy ktoś czai się za jego plecami. Zwłaszcza, że Kamal zajmuje się też nielegalnymi interesami, bo handel narkotykami do takich należy, tak więc on ze szczególnością rozgląda się dookoła.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem też dlaczego główna bohaterka tak bardzo angażuje się w sprawę koleżanki z pracy. Na dobrą sprawę nie wie o co chodzi i kto jest winny. Może ta cała Halszka jest większym demonem niż Kamal.
Ariana chce pomóc, jak sądzę :))
UsuńDziękuję w imieniu siostry.
W tym razodziale widać, że Ariana się już trochę zmieniła, zaczęła działać sama, na poczekaniu wymyśla jakieś kłamstwa. Nie wiem czy to dobrze, ale na pewno się bardziej usamodzielniła, o czym z kolei lepiej się czyta. Nikt nie chce czytać o bohaterce sierotce Marysi :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Kamal nie złapał Ariany, bo sama byłam pewna, że Arianie się nie uda. Miło się zaskoczyłam :)
Rzeczywiście, Ariana zaczęła się zmieniać - celne spostrzeżenie :) Dziękuję zarówno ja, jak i moja siostra.
Usuń