KŁÓTNIA
– Dziękuję jeszcze raz za pomoc i
przepraszam za zawracanie głowy – przesłałam wiadomość telepatycznie tylko
Pierre’owi. – Anthony też jedzie do
rezydencji, więc pojadę z nim – zadecydowałam, wybierając powrót z
przyjacielem.
Nie odczytałam nic ze wzroku dawnego Francuza. Zachował pokerową twarz do
momentu, gdy minęłam przyjaciela i wsiadłam do jego samochodu. Chłopcy chyba
również stelepatowali się, ale nie podzielili się ze mną wymianą zdań.
Zobaczyłam, że brunet zatrzaskuje ze złością drzwi pasażerskie i
żołnierskim chodem idzie, by wsiąść do swojego auta. Anthony również zasiadł za
kółkiem, wyjeżdżając z parkingu zaraz po Pierze.
– Dziękuję – powiedział na głos, spoglądając na mnie z wdzięcznością,
kiedy „Laguna” zniknęła nam z oczu.
***
Anthony
zaparkował w garażu pod swoim domem. Przez całą drogę powrotną milczeliśmy,
dając sobie czas do namysłu.
Szatyn
oparł się o kierownicę samochodu, zerkając na mnie z boku. Czułam, że jest
rozeźlony, zapewne z powodu niespodziewanego ataku Kamala. Pewnie wyrzucał
sobie, że to Pierre pomógł uporać mi się z mężczyzną, a nie on.
–
Jeszcze raz przepraszam, że mnie nie było – rzekł po pewnym czasie,
niewątpliwie skruszony, utwierdzając mnie w przypuszczeniach, że rozpamiętywał
niedawne zdarzenie.
– Cóż, była twoją dziewczyną – wychrypiałam,
czując nieprzyjemne pieczenie w gardle podczas mówienia. – Rozumiem, że
chciałeś ją odwieźć – wzruszyłam ramionami. Wysiliłam się na grzeczność, choć
ciągle czułam w sercu rozgoryczenie. Gdyby nie Leticia, wróciłabym z Anthonym
do mieszkania wcześniej, a cała sytuacja nie miałaby miejsca. Nie czułabym bólu
za każdym razem, kiedy chciałam coś powiedzieć. Jednakże, co się stało, to się
nie odstanie, jak mawiają starsi Ciszaninie. Trzeba patrzeć na jasne strony –
przynajmniej teraz wiem, że Kamal jest bardzo niebezpieczny i musimy na niego
uważać.
–
Przestań – syknął Anthony. Zamknął oczy, po czym położył się niemal na
kierownicy. Sprawiał wrażenie osoby, która była bardzo zmęczona dniem
dzisiejszym i mogłaby usnąć nawet w tak dziwacznej pozycji, w jakiej się znajdowała.
– Bardzo ją lubię, chcę jej pomóc, ale to wszystko. Ona to już przeszłość. A ja
nie mam żadnego usprawiedliwienia. Żałuję, że nie zostałem z tobą – westchnął
przeciągle. Pomyślałam, że nie powinnam chyba kłamać i mówić, że nic się nie
stało, skoro podzielałam jego zdanie, dlatego postanowiłam udać się do
rezydencji. Chwyciłam za klamkę, gotowa by ją pociągnąć i wydostać się na
zewnątrz. A jednak tego nie uczyniłam, coś pchnęło mnie, by poruszyć jeszcze jeden
temat, który ewidentnie nie dawał mi spokoju.
–
Całowałeś się z nią – zaskrzeczałam niczym jakaś staruszka. Złapałam się za
szyję, bojąc się, że stracę niedługo głos.
Anthony
podniósł głowę, wbijając puste spojrzenie przed siebie, w wiatę garażu. Nie odpowiedział
mi, wobec czego pomyślałam, że nie ma zamiaru się tłumaczyć i powinnam zostawić
go samego. Nacisnęłam uchwyt klamki, w momencie, gdy doleciały mnie jego słowa:
–
Tak. Pocałowała mnie twierdząc, że będziesz przez to zazdrosna, więc jej na to
pozwoliłem – wyrzucił na bezdechu, opadając ponownie na oparcie fotela. –
Zachowałem się jak zdesperowana baba – wyrzucił krytycznie, kręcąc mocno głową.
Nie sądziłam, że Anthony jest zdolny do przyznania się do błędu. A dzisiaj
wyraził skruchę już nie raz, co tym bardziej mnie zaskoczyło.
Uśmiechnęłam
się pod nosem. To prawda, to było czysto kobiece zachowanie. Tylko, po co
Anthony to zrobił...? Po co chciałby wzbudzać we mnie zazdrość?
–
Nie byłam – zaoponowałam, odwracając spojrzenie. Zacisnęłam zęby, myśląc o tym,
że Leticia łatwo teraz nie odpuści. Była pewna swego, kiedy wysnuła bezsensowne
oskarżenia jakoby miałabym zdradzać przyjaciela. Jestem przekonana, że
nastolatka chciała nas skłócić ze sobą i nie spocznie, póki nie osiągnie celu.
Anthony
roześmiał się, choć był to bardziej wymuszony śmiech, niż szczery. Nie
rozumiałam, co go tak rozbawiło, dlatego wbiłam w niego zaskoczone spojrzenie.
–
Czemu nie widzisz tego, co ja? – zapytał, wiercąc się na siedzeniu. Wiedziałam,
że był zły, choć nie zdawałam sobie sprawy, co wywołało jego ponury nastrój.
Przez moment zapanowała cisza, którą szybko przerwałam, dopytując, co miał na
myśli.
– To, że byłaś i jesteś o nią zazdrosna –
odpowiedział pewnie, patrząc się na mnie sugestywnie. Prychnęłam pod nosem, wywracając
oczami. Chciałam uświadomić go, że jest w błędzie.
Prawdą
było to, że nie podobało mi się to, co widziałam. Anthony jest oficjalnie moim
narzeczonym, a każdy mógł zauważyć jak obściskuje się z inną dziewczyną. Nigdy
nie zapomnę usatysfakcjonowanej miny Sanay, która zmusiła mnie do opuszczenia
klubu. Mimo wszystko nie czułam zazdrości, jedynie niezadowolenie, że wyszłam
na zdradzaną kretynkę… Anthony kontynuował dalej, ignorując mój ironiczny uśmieszek.
–
I ja to rozumiem. Bo ja też nie mogę znieść, kiedy jesteś z Pierrem – jego
słowa zbiły mnie z pantałyku. Sugerował, że byliśmy o siebie zazdrośni, choć
nie mieliśmy ku temu żadnych powodów, nie byliśmy prawdziwą parą.
–
Coś ci się pomieszało, Anthony – zaczęłam, kiwając na boki głową.
–
Nie, właśnie dopiero teraz widzę wszystko jasno – zaprzeczył, podczas gdy jego
oczy rozszerzyły się z ekscytacji. – Wcześniej, w gabinecie, nie dałaś mi
wyjaśnić. Od początku, kiedy ten głupek się pojawił, irytował mnie, złościł,
ale dopiero po pewnym czasie zorientowałem się dlaczego. Ja po prostu jestem o
ciebie cholernie zazdrosny, i to nie jak brat. A ty też czułaś dzisiaj to samo.
–
Nieprawda! – fuknęłam. Zrobiłam na moment pauzę, kojąc moje zbolałe gardło.
Byłam wzburzona postawą Anthony’ego – od kiedy przyjął za pewnik to, że czujemy
do siebie więcej ponad przeciętną przyjaźń? – To rodzice chcieli z nas zrobić
parę, ale my nigdy nią nie będziemy. Nie będziemy również typowym małżeństwem z
gromadką dzieci i nigdy się w sobie nie zakochamy! – znowu się uniosłam,
lekceważąc piszczący ton swojego głosu.
On
jednak miał inne zdanie na ten temat.
–
Już dawno się zakochaliśmy. Tylko ty bardzo tego nie chcesz przyznać – warknął
gniewnie, po czym chwycił mocno obiema rękami kierownicę. Wzbiłam oczy w sufit
samochodu, próbując się uspokoić, by znowu nie naskoczyć na przyjaciela i
przypadkiem nie zedrzeć sobie gardła. Jak mógł nawet pomyśleć, że coś się
zmieniło? – Dlatego muszę ci w tym pomóc – dokończył, podnosząc mi jeszcze
bardziej ciśnienie.
–
Nie chcę twojej pomocy – zazgrzytałam zębami. Zacisnęłam mocno ręce, czując
wbijające się w skórę paznokcie.
Czemu
nie słuchał moich wyjaśnień, tylko uparcie drążył temat? Jeśli miałabym być w
kimś zakochana, to byłby to Pierre, a nie Anthony, chłopak, którego znam całe
życie! Od dziecka on zawsze był, dlatego traktowałam go jak brata i nie
widziałam w nim swojego przyszłego męża. Moje uczucia nie zmienią się, bo on
nagle poczuł się zagrożony swoją pozycją i coś mu się pomieszało…
Wzięłam
głęboki oddech, jeszcze raz próbując mu wyjaśnić, że nie ma racji:
–
Słuchaj, mylisz się, ja…
Anthony
wysiadł z samochodu, nawet nie próbując mnie wysłuchać do końca. Otworzyłam
buzię w niemym szoku. Chłopak obszedł swoje auto z przodu i otworzył mi drzwi,
abym mogła wydostać się z napełnionej negatywnymi emocjami maszyny.
–
Dobranoc – rzekł, kiedy ruszyłam przed siebie, poddenerwowana do granic
możliwości. Nie miałam zamiaru mu odpowiadać. Nie miałam ochoty w ogóle z nim
rozmawiać ani teraz, ani w najbliższej przyszłości.
Przeszłam
przez działkę wujostwa, odprowadzana wzrokiem Anthony’ego. Sarknęłam gniewnie,
kopiąc wystający z ziemi kamyk. Czyżby bał się, że nie trafię sama do domu?
Chyba potrafię przejść kilkanaście metrów bez żadnego nadzoru…!
W
ciemności dojrzałam utkwione we mnie ślepia kota. Zwierzę siedziało na
werandzie, machając zamaszyście ogonem.
–
Chodź, Płomyk – wyszeptałam cicho, żeby rodzice nie usłyszeli, jak mówię. Byłam
raczej pewna, że mama z tatą już śpią, ale na wszelki wypadek wolałam zachować
ostrożność.
Kot
podszedł niepewnie, czając się przy moich nogach, aby wpuścić go do rezydencji.
Przyłożyłam rękę do chipownika, czytnika zaprogramowanego tylko dla domowników,
i weszłam do środka. Od razu udałam się do kuchni, nasypując pełną miskę karmy
dla Płomyka. Opukałam również jego naczynie z wodą i nalałam świeżej kranówki.
Próbowałam pogłaskać kota po grzbiecie, ale on położył się na posadzce,
unikając mojego dotyku i pokazując mi, że nie ma ochoty na czułości. Generalnie
mój zwierzak nie lubił towarzystwa i przychodził do willi tylko wtedy, gdy
zgłodniał. Dałam za wygraną, oddalając się odrobinę od futrzaka.
Zerknęłam
na jego poparzony bok grzbietu. Jakim trzeba być skrzywionym psychicznie
człowiekiem, żeby podpalać żywcem jakiekolwiek stworzenie i oglądać jego
reakcję na ból… Otrząsnęłam głowę, niezdolna wyobrazić sobie, jak to wyglądało.
Przez
te kilka miesięcy, odkąd odzyskałam wzrok, widziałam tyle cierpienia, ile nie
zdążyłam zobaczyć przez całe swoje życie. Okrucieństwo ludzi wobec innych
istot, traktowanie ich jakby nie mieli żadnych uczuć, jakby nie doświadczali
bólu czy krzywdy...
Czułam
się źle przez sam fakt nazywania siebie człowiekiem.
Zostawiłam
kota na dole, wiedząc, że jeśli będzie chciał wydostać się do lasu, który stał
się jego ulubionym zakątkiem, wyjdzie przez klapę w kuchni. Rodzice
zainstalowali bowiem specjalnie dla niego drzwiczki, żeby Płomyk mógł wchodzić
i wychodzić z willi, kiedy będzie miał na to ochotę.
***
Następnego
dnia była niedziela. Już z samego rana rodzice zakomunikowali mi, że jemy obiad
u wujostwa, co przyjęłam z niezadowoleniem. Dzień z Anthonym...
Trzy
opcje do wyboru:
A) Ariana
zbuntuje się i nie pójdzie do sąsiadów;
B) Ariana
pójdzie do sąsiadów i zostanie do końca;
C) Ariana
pójdzie do sąsiadów, ale wróci wcześniej.
Zdecydowanie opcja B.
OdpowiedzUsuńNie lubię zamieszania, a tym bardziej mieszania uczuciowego. On w niej, ona w tamtym, tamtem w innej, a ta inna w nim co kocha ją... XD
Nie lubię romansów, a zwłaszcza takich mieszanek hehe
Opowiadanie podoba mi się ze względu na poruszane tematy :)
I życzę wydania książki, Tobie jak i siostrze :3
Jak zawsze Ariana i jej zachowanie nie zirytowało mnie. W ogóle bardzo podobał mi się rozdział i rozmowa narzeczonych. Mam nadzieję, że Ariana w końcu ogarnie, że kocha Anthony'ego, bo według mnie to widać, że go kocha.
Zgiń w odmentach Mordoru Pierre!!! >;3 muahahaha
Naprawdę. Pierre działa na mnie niczym płachta na byka XD
Czuję wewnętrznie, że on coś kombinuje, a że to ojciec Ariany wymyślił chipy do telepacji to właśnie jej do czegoś potrzebuje, i wiem, że dzięki chipom państwo inwigiluje w społeczeństwo. Podsłuchuje itd. itp.
Ach... Ja i te moje teorie spiskowe •-•
Podsumowując:
Rozdział fajny i porządny, kibicuje Arianie i Anthony'emu, czekam na śmierć Pierre'a XD
PS: I tam chyba winno być Ciszanianie, a nie Ciszaninie ;)
Pozdrawiam, inspiracji, weny :3
anielskie-dusze.blogspot.com
cieniste-senne-marzenia.blogspot.com
W ogóle.
UsuńKiedy Eliza?! :0
Czyżby szykował sie dłuższy rozdział?
:D
Czekam :3
Dziękuję w imieniu siostry za komentarz :)
UsuńEliza już dziś, niestety rozdział będzie raczej krótki, gdyż przez problemy rodzinne nie byłam w stanie więcej napisać. Postaram się, aby kolejny rozdział był dłuższy.
"Zobaczyłam, że brunet zatrzaska ze złością drzwi pasażerskie" powiedziałabym raczej "zatrzaskuje".
OdpowiedzUsuńAnthony nieco denerwuje mnie ostatnio - trochę widać brak logiki w jego zachowaniach. Do tego jest natarczywy i uparty. (Prawdopodobnie ma rację w tym co mówi, ale ciągle, trochę zbyt napiera na Arianę moim zdaniem)
Mimo to jednak wybieram odpowiedź b. Ciekawi mnie jak się Antoś (przepraszam, musiałam) zachowa w zaistniałej sytuacji.
Co do Pierra, nie budzi on u mnie jakiś negatywnych odczuć :') Nie jest co prawda pozytywną postacią i raczej jego zamiary nie są w stu procentach czyste, ani dobre, ale myślę, że nie może być tak zupełnie wyrachowany. Chociaż z drugiej strony może właśnie jest skrajnie wyrachowany i pogrywa sobie z Arianą przez cały ten czas (tym bardziej go lubię *evil venom's smile*)
W każdym razie czekam na nowy rozdział, dużo weny życzę i pozdrawiam cieplutko,
Poss :)
Oczywiście - zatrzaskuje, zaraz poprawię. Dziękujemy :)
UsuńTen kot, to imię to on ma straszne. To niemal tak, jakby nazwać ślepego królika "ślepy" albo "niedowidzący". Podobała mi się ta kłótnia, ciekawie to wyszło. Wydaje mi się, że Ariana pójdzie do wujostwa, ale wróci wcześniej, wtedy pewnie trafi na Żabojada albo na Kemala i ten jej dołoży, ale któryś z panów ją uratuje - tak przewiduję przyszłość, a teraz idę spać, bo jestem po balandze, a dziś idę na nocną zmianę i cholernie mi się nie chce ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękujemy - ja z siostrą :)
UsuńRozdział przeczytałam już dawno, ale pamiętam, że mi się spodobał - ich kłótnia była piękna! :P Ariana wie swoje, a Anthony swoje :)
OdpowiedzUsuńCo do opcji to dla mnie albo A lub C.
Dziękuję w imieniu siostry :)
Usuń