niedziela, 28 sierpnia 2016

Cichy Świat: Rozdział 8

NOWY PLAN

Kilka tygodni później, kiedy siedziałam z Anthonym w firmie naszych ojców, zapytałam chłopaka czy nie moglibyśmy odszukać tajnego Państwa Podziemnego. Niestety odpowiedział przecząco, tłumacząc, że nie da się tego dokonać.
– Oni sami zgłaszają się do wybranych przez siebie ludzi – dodał, robiąc rachunki w komputerze odnośnie sprzedaży chipów elektronicznych.
– Czyli, mówiąc tylko teoretycznie, jakbyśmy częściej robili jakieś akcje, moglibyśmy się tam dostać, bo by nas zauważyli? – oświadczyłam z pytaniem w głosie. Anthony oderwał wzrok od liczb i przeniósł go na mnie. Chyba wyczuł moje podekscytowanie, dlatego zwlekał z odpowiedzią, analizując dokładnie moje słowa.
– Nie wiem czy my powinniśmy robić akcje – zmarszczył brwi, wyglądając zza ekranu monitora.  
Siedzieliśmy za biurkami w przeciwnych kątach pokoju. Pomieszczenie zostało oddane tylko na nasz użytek, nikt oprócz nas nie miał wstępu do salki. Aby wejść do pokoju, musieliśmy nawet przyłożyć swoją rękę w celu rejestracji. Dlatego ponownie mogliśmy pozwolić sobie na rozmowę na głos.
Nasi ojcowie chcieli żebyśmy mieli własne pomieszczenie w firmie, którą przepiszą na nas w dniu oficjalnych zaręczyn. Zaplanowali bowiem dla nas przyjęcie, które odbyć się ma za miesiąc i na którym znajdą się wszyscy nasi krewni, znajomi oraz przyszli współpracownicy z firmy. Mają zamiar powiadomić wówczas obecne osoby o naszym małżeństwie i przejęciu przez nas firmy J & J.
– Jeśli ty robisz jakąś akcję, to ja też – oburzyłam się, zaciskając zęby. Miałam nadzieję, że zrozumiał przesłanie, by nawet nie myślał o działaniu w pojedynkę. Chłopak pobębnił palcami w blat biurka, znowu zatapiając się w myślach.
– A co by powiedział Pierre? – rzucił kąśliwie, wlepiając we mnie ponownie swój wzrok. Wzruszyłam ramionami, lekceważąc jego zaczepkę odnośnie bruneta.
– A co mnie to obchodzi? – odcięłam się. Udałam, że nie interesuje mnie zdanie Pierre’a, choć była to nieprawda. Nieraz zastanawiałam się, co by było gdyby dawny Francuz odkrył, że chcę dostać się do Państwa Podziemnego.
Anthony nie odrzekł od razu. Siedział nieruchomo, patrząc mi w oczy.  W jego spojrzeniu dostrzegłam zagadkowy błysk, którego nie zauważyłam nigdy wcześniej. Tak jakby chłopak chciał mi coś niewerbalnie przekazać. Chwilę zastanawiałam się, co chciał mi powiedzieć i czemu nie wypowiedział tego na głos, lecz nie doszłam do żadnego konkretnego wniosku. Skoro nie mogłam odczytać nic z jego spojrzenia, a przyjaciel dalej milczał, powróciłam do pracy.
Po kilku minutach usłyszałam jego głos, który sprawił, że znów oderwałam się od papierów, które miałam wypełniać.
– Nie sądziłem, że chciałabyś się do nich zwrócić.
– Myślałam o tym – zaczęłam, próbując wyjawić swoje intencje Anthony’emu jak najbardziej precyzyjnie. – Początkowo chciałam pomóc tylko tym zwierzętom, ale to się zmieniło. Teraz chcę robić cokolwiek byle działać. Zwłaszcza, że dowiedziałam się o istnieniu takiego zgrupowania.
Miałam wrażenie, że odrobinę zaskoczyły go moje słowa. Wstał z krzesła i nieśpiesznie podszedł do mojego biurka. Przesunął papiery, które kalkulowałam cały dzisiejszy dzień w bok, by mógł usiąść na stole. Kiedy rozsiadł się wygodnie na blacie, zaproponował mi czy pomogę mu w kolejnej akcji.
– Chciałem pomalować na ścianie urzędu miasta flagę, którą widzieliśmy na slajdzie. Wyłączę kamery w pobliżu gmachu, żeby nikt nas nie widział. Wchodzisz w to? – byłam jednocześnie zła, że dopiero teraz zdradził mi swój pomysł, ale i szczęśliwa, że ponownie pojedziemy razem na akcję.
– Jasne – odpowiedziałam uśmiechnięta, pomijając pretensje, które miałam mu ochotę wyrzucić. Było mi trochę przykro, bo gdybym nie poruszyła tematu Państwa Podziemnego, chłopak pewnie sam namalowałby flagę, ale czułam, że nie powinnam mu robić wymówek. Anthony potraktował mnie znowu na równi sobie, co bardzo mnie ucieszyło.
Po pracy od razu słowa zamieniliśmy na czyny. Kiedy wróciliśmy do rezydencji poszliśmy do szopy, żeby sprawdzić czy mamy potrzebne farby. Znaleźliśmy trzy pudła z kolorami, jakich będziemy musieli użyć – czerwonym, białym oraz czarnym. Zszokował mnie fakt, że wujostwo trzyma w składziku takie rupiecie, ale Anthony wytłumaczył mi, że jego rodzice nie mają pojęcia o przetrzymywanych rzeczach. Młotki, farby i inne narzędzia ręczne gromadził mój przyjaciel od kilku lat na „wszelki wypadek”, jak sam to określił. Nie byłam pewna czy takim mianem określał wszystkie akcje konspiracyjne, ale byłam zadowolona, że to robił – takim sposobem mieliśmy wszystkie przybory, jakich potrzebowaliśmy.
W willi nakarmiłam króliczka oraz Płomyka, mojego nieufnego kota, po czym szybko pobiegłam do samochodu Anthony’ego. Chłopak już na mnie czekał z zapalonym silnikiem.
Droga minęła nam stosunkowo szybko. W niecałe dwadzieścia minut byliśmy na miejscu. Mój przyjaciel zaparkował kilometr od urzędu miasta, jednak dalej w obszarze, w którym miał wyłączyć wkrótce prąd. Dzięki temu, że odetnie zasilanie kamery oraz światła uliczne wyłączą się, pozwalając nam na ukrycie się w ciemności, w razie nieprzewidzianych trudności.
Wysiadłam z samochodu, ostrożnie obserwując okolicę. Anthony siedział w tym czasie dalej w aucie, stukając palcami w swoim komputerze i odcinając zasilanie, podobnie jak zrobił to przed laboratorium. Na parkingu nikogo nie było. W zasadzie nie było też żadnych samochodów, jeśli nie liczyć trzech gruchotów, które wyglądały jak holowane maszyny na złom. Szatyn powiedział, że parking nie jest monitorowany, gdyż do siedemnastej opłatę za postój pobiera wynajęty ochroniarz. Żadnego pracownika nie dostrzegłam, ale pewnie też dlatego, że było już po dziewiętnastej. 
Kiedy Anthony uporał się z wyłączeniem prądu pobiegliśmy w kierunku północnym, pod ratusz. Chłopak oznajmił, że nie mamy dużo czasu – około dwudziestu minut na malunek. Wypakował farby z plecaków, które wcześniej zarzuciliśmy na plecy i podał mi pędzel. Uznał, że lepiej będzie jeśli ja wykonam flagę, gdyż on woli trzymać latarkę. W momencie, kiedy przyjaciel wyłączył bowiem światło, na ulicach zrobiło się całkiem ciemno. Przeciągnęłam poziomo białą farbą linię i kilkakrotnie poprawiłam ją, by zyskała na grubości i szerokości. Następnie to samo zrobiłam z czerwoną farbą, sprawiając, że powstała dawna flaga państwa, zwanego Polską. Biorąc do ręki kolejny pędzel umoczony w czarnym tuszu, zastanowiłam się, czy będę umiała namalować najważniejszy fragment – dwie litery P, zakończone kotwicami. Pociągnęłam tym razem pionową kreskę na tle biało-czerwonej flagi, wywijając go w lewą stronę, a następnie w prawą. Domalowałam półokrąg, stwarzając pierwszą literę P, a po kolejnej minucie pojawił się obok drugi znak, sygnalizujący Państwo Podziemne.
            Obraz przedstawiał się znakomicie. Nie mogłam go jednak długo podziwiać, gdyż Anthony uparł się, że musimy wracać. Ledwo zabraliśmy nasze plecaki z przyborami i schowaliśmy się za drzewo, a już w oddali dostrzegliśmy migający kogut radiowozu policyjnego, patrolującego okolicę. Samochód zatrzymał się przy gmachu urzędu, na którego ścianie wymalowałam symbol PP. Dwóch funkcjonariuszy wysiadło z samochodu i skierowało się do głównego wejścia urzędu. Musieli nie zobaczyć flagi, którą łatwo było przeoczyć w panującym wokół mroku. Ku mojemu zdziwieniu oraz radości, w jednym z mężczyzn rozpoznałam Pierre’a.  Nie chciałam odejść mogąc obserwować dawnego Francuza z ukrycia, ale Anthony nalegał bym się ruszyła.
            – Mamy niewiele czasu – warknął, kiedy poprosiłam, żeby dał mi jeszcze minutę. Liczyłam na to, że Pierre wyjdzie zaraz z urzędu, a ja zobaczę jego reakcję na moje dzieło. Nie wiedziałam czemu, ale ubzdurałam sobie, że będzie pod wrażeniem. Anthony nie dawał jednak za wygraną, podając mi logiczne powody, dla których nie powinno nas tu być.
– Zaraz włączą prąd, a ty jesteś ubrudzona farbą. Chcesz żeby cię złapali? – zapytał szeptem, widząc, że ciągle się nie ruszam. Tym razem nie dał się już zbyć, tylko pociągnął mnie mocno za rękę, zmuszając bym wstała i wycofała się z ukrycia. Nie zaprotestowałam, uświadamiając sobie, że ma całkowitą rację.
Brnęliśmy przez skwerek naprzód, stąpając bezszelestnie w kierunku zaparkowanego auta. Kiedy znajdowaliśmy się nieopodal parkingu, zobaczyliśmy przed nami kolejny radiowóz, który jechał prosto na nas. Policjanci chcieli nas zatrzymać, byłam o tym pewna. Anthony wepchnął mnie w jakąś uliczkę, mówiąc, żebym schowała się za kontener ze śmieciami, a on pobiegł naprzód, przeskakując siatkę odgradzającą dwa bloki. Funkcjonariusze skręcili w prawo, próbując odciąć drogę mojemu przyjacielowi.
Zamarłam, nie wiedząc, co czynić. Ręce zaczęły mi się trząść, jak uzależnionemu alkoholikowi na odwyku, serce dudniło opętańczo jakby miało zaraz wyskoczyć. Nawet nie zdążyłam zareagować, zaprotestować, nie zrobiłam nic, by powstrzymać Anthony’ego przed tym głupim czynem. Ukrył mnie, ściągając na siebie całą uwagę. Błagałam w duchu, żeby udało mu się ukryć. Pragnęłam się z nim stelepatować, jednak obawiałam się, że narobię nam jeszcze większych problemów, dlatego milczałam. Mój przyjaciel również się ze mną nie skontaktował i wiedziałam, że tego nie zrobi, aby mnie nie narażać.
Ruszyłam przed siebie pełna obaw. Bałam się o los przyjaciela, dodatkowo zamartwiając się, że nie trafię sama w ciemności na parking. Usłyszałam trzask łamanej gałęzi, więc szybko odwróciłam głowę w poszukiwaniu źródła hałasu. Aczkolwiek nie było nikogo nie licząc starszej pani z psem, która szła za daleko bym mogła ją usłyszeć. Spanikowana przyśpieszyłam kroku, wchodząc w uliczkę między blokami. Na szczęście poznałam, gdzie iść dalej. Zostało mi niecałe trzydzieści metrów do parkingu. Drżącymi rękami dotykałam murów przedwojennej kamienicy, idąc szybko naprzód. Było ciemno, dlatego wolałam podpierać się ściany, żeby wiedzieć, iż nie zbaczam na bok. Zanim ujrzałam stojący samochód Anthony’ego zaczęłam w myślach odliczać ile mam jeszcze do pokonania – jeszcze tylko 20 metrów, 10 metrów; chwilę przed wkroczeniem na parking zaczęłam niemal biec.
Ulżyło mi, kiedy zobaczyłam, że mój przyjaciel siedzi już w środku auta i rozgląda się na boki, zapewne w poszukiwaniu mnie. Otworzył mi drzwi od strony pasażera, a ja podbiegłam do samochodu, wślizgując się na siedzenie.
– Bałem się, że… – zaczął Anthony, ale ja przerwałam mu mówiąc, żeby ruszał. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, a chłopak zapalił silnik.
– Ja też się bałam, że cię złapali – jęknęłam, przykładając rękę do swojego serca. Miałam wrażenie, że chce wyskoczyć mi z piersi. Dawno nie czułam takiego strachu, jak dzisiaj. – Nigdy więcej się ze mną nie rozdzielaj, słyszysz? – rozkazałam, rozzłoszczona na chłopaka tym, że celowo mnie ukrył, a sam pobiegł w drugą stronę.
– Dobrze. Przepraszam, to był impuls – próbował wytłumaczyć mi się przyjaciel. Chciałam odwarknąć mu, żeby w takim razie nie polegał na swoich impulsach, ale wyjechaliśmy już ze strefy, gdzie Anthony wyłączył prąd, dlatego wolałam nie komentować jego słów. Nie chciałam wzbudzać podejrzeń swoim zachowaniem – monitoring był umiejscowiony w wielu częściach miasta, nadzorując czy kierowcy nie łamią przepisów.
            W momencie, kiedy zajeżdżaliśmy pod willę mojego przyjaciela, szatyn odezwał się, tym razem z pretensją w głosie.
            – Wiem, że jesteś zła. Ale to nie na mnie powinnaś się złościć, tylko na siebie – powiedział, zbijając mnie tym samym z pantałyku. Zupełnie nie rozumiałam, o co mu chodziło.
– Co ty bredzisz? – mruknęłam, biorąc plecak do ręki i szykując się do wyjścia.
– To ty zwlekałaś z powrotem, chcąc zobaczyć Pierre’a. O mały włos przez to nie wpadliśmy – Anthony wjechał do garażu i zgasił silnik.
– To była tylko chwila – odpowiedziałam zmieszana, odrobinę się rumieniąc. Prawdopodobnie miał rację, powinnam była od razu się podnieść, a nie prosić go o to, byśmy zaczekali. Wysiadłam z samochodu, zastanawiając się czy rzeczywiście to przeze mnie o mały włos nas nie złapali. Poczułam wyrzuty sumienia, uświadamiając sobie, że postąpiłam bardzo nierozważnie.
– Co ty w nim widzisz? – zapytał chłopak, wchodząc na werandę posiadłości i przykładając chip do drzwi. Na szczęście wujostwa i Victora nie było znowu w rezydencji więc mogliśmy zachowywać się swobodnie. – Lotka, wróciłem! – wrzasnął do psa, choć informacja ta nie była w ogóle potrzebna. Gdy tylko suczka usłyszała samochód, już stała w hallu, z utęsknieniem czekając na swojego pana.  
– Już mówiłam, że nie wiem. Nie potrafię go chyba odgadnąć i jest przystojny. Amaranta powiedziała mi, że kilka razy pytał o mnie w klubie – odpowiedziałam szczerze, wchodząc do środka za chłopakiem. – Wydaje się mnie po prostu ciekawy…
– Zbyt ciekawy – wycedził kąśliwie, tuląc Lotkę na kanapie. Pies aż skakał ze szczęścia i lizał Anthony’ego po twarzy. Skrzywiłam się, widząc wielki jęzor zwierzęcia. Uważałam, że to obrzydliwe, iż chłopak pozwala jej pokazywać w ten sposób uczucia. – I tylko ty uważasz, że jest w jakikolwiek sposób atrakcyjny. Wygląda jak bandyta – powiedział, rechocząc na sofie z powodu czułości pupila.
– Brzmisz jak zazdrosna przyjaciółka – zarzuciłam mu, wchodząc do łazienki by umyć brudne ręce. Moi rodzice zdziwiliby się widząc ubrania pokryte farbą, dlatego pomyślałam, że muszę się przebrać, a bluzkę natychmiast wyrzucić. – Przyniesiesz mi coś swojego?! – krzyknęłam do przyjaciela, wiedząc, że ma kilka uprasowanych koszul w suszarni.
– Już idę – usłyszałam w odpowiedzi. Od spięcia na komisariacie Anthony raz na jakiś czas atakował Pierre’a, choć nie rozmawiałam z brunetem od tamtego czasu. Prawdopodobnie chłopak poczuł się zagrożony o swoją pozycję, choć przecież powinien wiedzieć, że dawnego Francuza nie obdarzę przyjaźnią z dnia na dzień. Poza tym, czułam do niego coś więcej niż zwykłe koleżeństwo…
Zdjęłam czarny sweterek, pokryty różnokolorowymi plamami, zostając w samym podkoszulku. Zobaczyłam Anthony’ego w lustrze, kiedy kładł swoją koszulę na półce.
– A jeśli przyznam, że tak, jestem o niego zazdrosny, to co? – zapytał bezczelnie chłopak, opierając się o drzwi do łazienki.
– Powiedziałabym, że to naturalne – wyjaśniłam, szarpiąc za guzik z tyłu mojej bluzki. Próbowałam go odpiąć, ale jakoś nie dawałam rady. Doprawdy nie wiem, kto wymyślił takie T-shirty zapinane z tyłu… Walczyłam sama chwilę z niesfornym zapięciem, ale w końcu wydając zrezygnowane stękniecie, zapytałam Anthony’ego:
– Pomożesz mi czy dalej będziesz stał i przyglądał, jak się męczę? – przyjaciel wywrócił oczami, ale pokornie podszedł do mnie i odpiął pierwszy z guzików. – Każdy brat jest zazdrosny o swoją siostrę – uzupełniłam swój komentarz, namydlając swoje ręce, by wreszcie porządnie je umyć.
Na moment zapadła cisza. Widziałam jego pochyloną twarz w lustrze i czułam, że odpina kolejny guzik. Nie wiedziałam czemu, ale poczułam się głupio i lekko zawstydziłam zaistniałą sytuacją, zwłaszcza gdy Anthony pomału przysunął się jeszcze bliżej mnie.
– Nie traktuję cię jak młodszą siostrę – szepnął mi w ucho, by następnie oddalić się i zasiąść na pufie.
Cisza, która ponownie zapadła w pomieszczeniu była nieznośna. Dokończyłam mycie rąk, dokładnie układając kolejne pytanie w głowie. Obawiałam się tego, co miał na myśli Anthony, ale musiałam o to podpytać. Chciałam mieć pewność, że nic się nie zmieniło w naszej relacji i dalej mogę liczyć na chłopaka. 
Odwróciłam się do niego przodem, podpierając rękami pod boki.
– A jak kogo? Rozumiem, że jak przyjaciółkę – odpowiedziałam sobie, czując dziwny niepokój. Oby nie okazało się, że przez ten ślub, który nakazali nam rodzice, Anthony poczuł nagle coś więcej… Nie byłabym w stanie okazać mu tego samego.
– Też, ale przede wszystkim nie chcę, żeby żaden facet, zwłaszcza Pierre, kręcił się w twoim pobliżu – oznajmił, a ja poczułam jakby kamień spadł mi z serca. Odetchnęłam z ulgą, mówiąc sobie, że jestem głupia. Jak mogłam pomyśleć, że Anthony zapałał do mnie miłością? Jeszcze niedawno miał dziewczynę, z którą był kilka miesięcy, a teraz miałby już zmienić obiekt swych westchnień?
– Ha, ha, więc zabroń wszystkim, żeby się do mnie zbliżali – zaśmiałam się, próbując obrócić wszystko w żart. Pragnęłam rozładować napięcie i chyba mi się to udało, gdyż szatyn również się rozpromienił.
– Niedługo uzyskam do tego prawo, więc kto wie – zażartował, na co się uśmiechnęłam.
– Dowcipniś z ciebie, ale teraz już idź, bo chcę się przebrać – wzięłam koszulę do ręki, którą mi przyniósł i uniosłam sugestywnie brew.
– Właściwie to czemu mnie wyganiasz? Przecież widziałem cię już nago – stwierdził z rozbrajającą szczerością, puszczając mi przy tym oczko. Założył ramiona na krzyż, jakby mówił na poważnie i naprawdę oczekiwał, że się przy nim przebiorę.
– Tak, ale ja miałam wtedy pięć lat! – wykrzyknęłam, szukając ręcznika, by następnie nim w niego rzucić. Ledwie złapałam puchowy materiał, a Anthony już się podniósł i popędził w stronę drzwi, za którymi chwilę później zniknął. – Jesteś niemożliwy! – krzyknęłam za nim, zamykając się na klucz. Wiedziałam, że chłopak nie wszedłby do łazienki, wiedząc, że się przebieram, ale wolałam dmuchać na zimne. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mój przyjaciel się zmienił, a może to ja przekształciłam się w zupełnie inną osobą odkąd odzyskałam wzrok. Nie byłam już tą samą zlęknioną dziewczynką, która czekała by wszystko zrobiono za nią. Byłam kobietą, która wiedziała, czego pragnie i zrobi wszystko by to dostać. Na chwilę obecną miałam jeden cel do zrealizowania. Moim marzeniem było wejść w struktury Państwa Podziemnego, by doprowadzić do upadku naszego cichego świata.



Trzy opcje do wyboru:
a)      Anthony myśli wciąż o Leticii;
b)      Anthony poczuł do Ariany coś więcej;
c)      Anthony traktuje Arianę wyłącznie jak przyjaciółkę.

10 komentarzy:

  1. Nie przepadam za bardzo za romansami, zwłaszcza jeśli chodzi o dwóch facetów wzdychających do jednej dziewczyny, więc nie wiem, którą opcję wybrać. Ale pójdę na łatwiznę i wybiorę B gdyż tak czy owak są zaręczeni, a ja mimo wszystko im kibicuję ;)

    Rozdział był ciekawy i w końcu była jakaś akcja owiana większymi emocjami. Byłam pewna, że ich złapią, albo tylko Anthony'ego. W sumie żałuję, że go nie złapali XD bo nieźle by to namieszało w całym opowiadaniu zapewne, a chaos jest czasem dobry i pożądany hehe.
    Zaskoczyło mnie, że Ariana chce tak bardzo dostać się w szeregi Państwa Podziemnego. Oraz to, że Anthony pozwolił jej wziąć udział w tej malowanej akcji ;P - ale pozytywnie.
    Styl tego opowiadania jak już wielokrotnie chyba powtarzałam :P jest bardzo dobry i naprawdę dobrze się czyta. Ale ja jak to ja, nie przepadam za narracją 1os. i zawsze się czepiam głównego bohatera bo tylko jakby z jego perspektywy jest opisane itp. Dobra do rzeczy XD irytuję mnie czasami jak Arianna, mimo że ją lubię, myśli np. jak w tym rozdziale ,,Moi rodzice zdziwiliby się widząc ubrania pokryte farbą, dlatego pomyślałam, że muszę się przebrać, a bluzkę natychmiast wyrzucić" - moim zdaniem powinno być coś takiego szybkiego, że tak powiem, w stylu: musiałam natychmiast zrzucić z siebie poplamione farbą ubrania, bo nie chciałam, aby zaczęli pytać, albo czegoś się domyślać itp. itd.
    To, że ,,Arianna pomyślała" zabrzmiało to w moim odczuciu tak jakby nie zbyt przejmowała się, że rodzice zobaczę brudne od farby ubrania i tak tylko pomyślała, że może to zrobi :P
    Nie chcę, aby to zabrzmiało, że się czepiam! Po prostu zwracam uwagę na to co mnie razi :P (a że nie mam wielkiego doświadczenia, że tak powiem w tej oto narracji, bo tylko w sumie na blogach czytam opowiadania 1os. to mogę nie wszystko odbierać jak trzeba. Jestem po prostu przyzwyczajona to 3os. c: )
    ,,Dzięki temu, że odetnie zasilanie kamery oraz światła uliczne wyłączą się, pozwalając nam na ukrycie się w ciemności, w razie nieprzewidzianych trudności." - coś mi zgrzyta ze składnią tutaj.

    Ogólnie bardzo mi się podobało i czekam na rozwinięcie akcji :D
    Pojawia się coraz więcej wątków i postaci, mimo że póki co epizodycznie, i to pobudza wyobraźnię czytelników do myślenia nad ciągiem dalszym! :3
    Arianna podobała mi się w tym rozdziale, zwłaszcza pod koniec, kiedy oznajmiła sama przed sobą, że nie jest już tą samą osobą co wcześniej, lecz kobietą, która doskonale wie czego chce. - To było takie mocne, twarde i charyzmatyczne. Widać, że nie pozwoli sobie wejść na głowę ;)
    Podobała mi się też relacja między narzeczonymi. Anthony widać, że traktuje Ariannę nie tylko jak przyjaciółkę, przynajmniej takie mam odczucie. Jego zachowanie również mówi nam, że poczuł do niej miętkę XD
    A Arianna szczerze i otwarcie przyznała przed sobą, że nie potrafiłaby czuć do niego czegoś więcej.
    Ciekawa jestem niezmiernie co z tego wyniknie ;3
    No i co z tym PP. I tym nieszczęsnym Pierre, który działa mi na nerwy, awwww. Ale opowiadanie nie mogłoby być dobre, gdyby nie wzbudzało wszystkich emocji. Zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych ;)

    I mimo wszystko mam nadzieję, że mój komentarz był pozytywny, a nie czepialski i marudny... Czasem naprawdę marudzę XD
    Pozdrawiam serdecznie weny i inspiracji zarówno dla ciebie jak i siostry!!! No i sił i sukcesów w nowym roku szkolnym ;)

    anielskie-dusze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za podpowiedzi, siostra postara się poprawić tekst :)
      Odbieramy ten tekst jako pozytywny, także się nie przejmuj, każdy ma prawo do swojego zdania.
      Wbrew pozorom nie jest to zwykły romans, choć będą się pojawiać takie wątki poboczne.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. zapraszam na watch-meburn.blogspot.com
    Można zamówić szablon albo chociaż przyodziać się w gotowy. A jeśli nie, to chociaż popatrzeć. Jak inni się przyodziewają.
    Pozdrawiam cieplutko, gorąco, serdecznie itp.

    ps: Wybrałabym opcję trzecią. Że ziomek potraktował ją jako przyjaciółkę, czyli friendzone. Sama w tym byłam. To bardzo niekonwencjonalny sposób opisania miłości. Te odwzajemnione są już oklepane, a friendzone to stosunkowo nowe zjawisko i można bawić się uczuciami bohaterów przez czterysta stron. Albo i czterysta pięćdziesiąt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam ^^
    Akcja się coraz bardziej rozwija i bardzo, ale to bardzo mnie to cieszy. Szczerze, spodziewałam się, że złapią Anthony'ego lub Ariannę - cały czas dało się czuć napięcie i miałam, odkąd tylko zaczęli swoją akcję, wrażenie, że wszystko właśnie do tego zmierza. Kiedy w końcu im się udało ulżyło mi i za razem nie ulżyło. Nie wiem jak to wytłumaczyć :p . Wszystk zaczyna się trochę odwlekać i denerwuje mnie to nieco (w pozytywny sposób ;3). Wydaje mi się, że to dobrze - emocje, nerwy i stres jak dla mnie są okej w opowiadaniach. :)
    Jeśli chodzi o opcje, to nie wiem co wybrać, żadna mi w stu procentach nie pasuje. Może to dla tego, że wszystkie wydaje się nieco oklepane, a to opowiadanie jest tak niecodzienne, zawiera tak niepowtarzalny świat przedstawiony, że wątki w stylu "wzdycha, lub nie wzdycha" jakoś mi nie pasują do całości ;)
    Poza wszystkim w rozdziale jedna rzecz mi lekko zazgrzytała. "Nie licząc starszej pani z psem, która szła za daleko bym mogła ją usłyszeć". Czyli było ciemno, kobieta była daleko i nie było jej słychać. Także narratorka nie mogła dostrzec jej obecności, analogicznie wspominanie o niej w pierwszej osobie jest niewielkim błędem.
    Sama nie jestem znawcą, więc takie czepianie w moim wykonaniu lepiej potraktować z lekkim przymrużeniem oka - piszę tylko to, co sama uważam ;))
    To chyba tyle, życzę inspiracji i weny, i oczywiście pozdrawiam gorąco,
    Poss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zrozumiałam to tak, że była szarówka, kobieta z psem szła dosyć daleko i Ariana nie mogła jej usłyszeć, ale może masz rację, zapytam siostrę czy chce to poprawić.
      Tak czy inaczej dziękujemy :)

      Usuń
  4. Ja wolę a lub b, lubię romanse, także chciałabym o czymś takim przeczytać.
    Bardzo wciągający rozdział, cały czas byłam w nerwach że złapali Anthony'ego! :)
    Ariana z charakteru coraz bardziej mi się podoba, zaczyna mieć silniejszą wolę niż na początku opowiadania.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem to on się w ogóle zachował głupio, że ją tam zabrał. Może jestem starej daty, ale sam w życiu nie narażałbym żony, a ona jednak ma być jego przyszłą żoną, więc też nie powinien. Nie pozwoliłbym takiej ze mną wybrać się na tym podobną misję. To wszystko utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że gdy najpierw się było braterstwem, to potem nie powinno się być małżeństwem, bo ciężko wyzbyć się starych przyzwyczajeń. Nie przeczę jednak, że chłopak czuje do niej coś więcej, ale jej nie chroni, a swoją byłą tak, o czym już wiem, bo przeczytałem kolejny rozdział. Ja tam wolę by on coś czuł do byłej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, Anthony czasem najpierw robi, a potem myśli, ja również sądzę, że nie powinien ją zabierać :)
      Dziękujemy.

      Usuń