sobota, 2 kwietnia 2016

Cichy Świat: Prolog

Próbuję uciec. Biegnę przez gęsty las, co chwila potykając się o konary drzew, które wystawały z ziemi. Błyskawica przeszywa niebo, a w oddali słyszę huk rozrywającego się sklepienia. Wokół panuje nieprzenikniona ciemność, przez co już dawno straciłam pojęcie gdzie jestem.
Choć krzyczę, nikt nie śpieszy mi na ratunek. Liście na drzewach szeleszczą złowrogo, skutecznie zagłuszając mnie i zatrzymując krople deszczu. Czuję, że nikt nie przyjdzie mi z pomocą, jestem zdana tylko na siebie. Strach dodaje mi sił, choć znów się potykam i ląduję w błocie, szybko wstaję i biegnę dalej. On jest tuż za mną.
 Gałąź uderza mnie w twarz i, choć oczy zachodzą mi łzami, muszę uciekać dalej. Jest przeraźliwie zimno, moje ubrania lepią się do ciała, biegnie mi się coraz ciężej. Drzewa, którymi szarpie wiatr, kiwają się niebezpiecznie, jakby za chwilę miały na mnie runąć. Zaraz mnie dogoni, depcze mi po piętach niczym mój własny cień. Skręcam w bok, po czym ślizgam się i ląduję na plecach. Tracę na moment przytomność. Gdy się budzę, on już tu jest. Podchodzi do mnie powoli delektując się faktem, że złapał swoją ofiarę. Wie, że teraz mu nie ucieknę.
Łapie mnie brutalnie za ramiona i przyciska do ziemi. Jego dziki wzrok wędruje po moim ciele. Próbuję go szczypać, kopać, gryźć, wszystko na nic, on jest o wiele silniejszy. To koniec.

Obudziłam się z krzykiem. Przestraszona, machałam rękami by odgonić napastnika, aż uświadomiłam sobie, że to był tylko zły sen. Westchnęłam z ulgą, łapiąc się za czoło.
To było nawet gorsze od rzeczywistości – pomyślałam.
Ręką zaczęłam wyszukiwać zegarka, który stał na stoliku nocnym. Opuszkami palców wyczułam, że jest po 2.
Jutro miał być najważniejszy dzień w moim osiemnastoletnim życiu. Operacja, albo zacznę widzieć, albo nie ma już na co liczyć.
Czekałam na ten moment ponad dekadę. Dziesięć lat, trzy miesiące i dwadzieścia dni w mroku.
Miesiąc temu na rynek wprowadzono specjalne chipy wzrokowe, które działają poprawnie u niemal każdego. Jest to bezpieczny sposób odzyskania wzroku, wystarczy tylko poddać się operacji, podczas której lekarze wszczepiają implanty. Mówią, że nie ma gwarancji czy się uda, ale powinnam myśleć pozytywnie.
Próbowałam ukryć swój strach przed wszystkimi, jednak samej siebie nie dam rady okłamać.
Boję się. Bardzo. Tego, co będzie, jeśli za jakiś czas pożałuję swojej decyzji. Tego, że mogę się rozczarować. Że okaże się, iż wszystko jest inne, od tego, co znałam i gdzie czułam się bezpiecznie. Że świat pełen barw nie jest mi potrzebny do szczęścia. A najbardziej boję się tego, że operacja nie powiedzie się, a ja dalej będę żyć w całkowitej ciemności...

***

Zanim otworzyłam oczy usłyszałam dość, by wywnioskować, że moi najbliżsi zebrali się wokół mnie. Do tej pory, jako osoba niewidoma, operowałam wszystkimi zmysłami oprócz wzroku, oczywiście. Właśnie dlatego byłam pewna, że moja rodzina znajduje się przy mnie, jeszcze zanim postanowiłam sprawdzić czy naprawdę tak jest.
Powoli otworzyłam oczy. Niewyraźne kształty w zaciemnionym pokoju zdawały się ruszać. Jakaś osoba powoli zbliżyła się do łóżka. Chyba nie chciała, żebym się jej przestraszyła. Odgarnęła czule moje włosy z czoła i zapytała:
I jak, kochanie? – przełknęłam nerwowo ślinę, słysząc mamę.
Widzę – przesłałam im tylko jedno słowo.
        W mojej głowie usłyszałam hałas, na który nie zwróciłam uwagi. Każdy mi gratulował, każdy coś do mnie mówił. Podniosłam się do pozycji półleżącej i zaczęłam rozglądać po pokoju. Znajdowałam się w jednej z sali szpitalnych, tej, do której przyjechałam z rodzicami kilka dni temu. Była jednak zupełnie inna niż ją sobie wyobrażałam. Brązowy stolik, na którym znajdowały się chrupki i woda, wyglądał inaczej niż ten w mojej głowie. Moje łóżko zyskało na wielkości, jak również cały świat.
– Widzę – powtórzyłam do siebie, opadając na poduszki.
Coś się stało? – spytała mama, zaalarmowana siadając na rogu łóżka.
Nie, jest tylko inaczej niż sądziłam – powiedziałam do obecnych, którzy nie zwracali już na mnie uwagi, dyskutując między sobą, jednak nie dzieląc się tym ze mną.
Znów spojrzałam na mamę. Postarzała się, ale nie straciła dawnego piękna. Miała krótkie brązowe włosy i przepiękne czarne oczy, które podobno po niej odziedziczyłam, w których teraz gościły łzy. Nie płakała, ale mogłam się domyślić, że jest bardzo wzruszona.
Jest dobrze, nie martw się – poprosiłam ją, łapiąc za rękę i uspokajająco głaszcząc. Szybko się przyzwyczaję.
Nawet nie wiesz, jak się cieszę – mama powiedziała, przytulając mnie mocno.
Dość tego obściskiwania się – przerwał mój tata, podchodząc do łóżka.
Tata był postawnym mężczyzną z kilkoma kilogramami nadwagi. Nie miał ich, kiedy byłam mała, ale wiedziałam, że przytył. Przez tyle lat zdążyłam to wyczuć, kiedy mnie przytulał lub sadzał na kolana. Z radością wziął moją rękę w swoją i pocałował ją.
Jesteś bardzo dzielna, skarbie – uśmiechnął się, na co ja odwzajemniłam gest. Dopiero po chwili przyglądania się mojemu ojcu, przypomniałam sobie, że są jeszcze dwie osoby, które bardzo chciałabym zobaczyć. 
Gdzie są Anthony i Victor? – spytałam się, nie mogąc dojrzeć ich w tłumie z powodu mojego rosłego taty, który zasłaniał mi widok.
Tutaj – usłyszałam głos Anthony’ego, lecz ujrzałam go dopiero, gdy mój ojciec odsunął się, robiąc miejsce chłopakom. Victor podszedł nieśmiało do łóżka, popychany przez starszego brata. Dziesięciolatek nie był wysoki jak na chłopca w swoim wieku. Wyglądał za to jak aniołek, z delikatnymi blond włosami. Wiedziałam jednak, że to tylko pozory, potrafi pokazać trudny charakter, gdy ma zły humor.
Wyglądasz jak amorek – rzuciłam mu, wyciągając do niego ręce i ściskając go mocno.
A ja? Jak wyglądam? – Anthony uśmiechał się zadziornie.
Straciłam wzrok jako ośmiolatka z powodu groźnego wypadku samochodowego. Victora nie widziałam nigdy wcześniej, a Anthony, choć starszy ode mnie o dwa lata, zmienił się nie do poznania. Nie jest już chłopcem, a mężczyzną, o ciemnych włosach, śniadej karnacji i niebieskich oczach. Wysoki, dobrze zbudowany, wyrósł na bardzo przystojnego młodzieńca.
Obaj jesteście idealni – rzuciłam, patrząc na niego ze łzami w oczach.
Potoczyłam wzrokiem wokół zebranych. Wujostwo (rodzice Victora i Anthony’ego) uśmiechało się do mnie, moja lekarka przesłała całusa w powietrzu, a dziadek mrugnął okiem. Byli wszyscy, na których zawsze mogłam liczyć i każdy z nich cieszył się moim szczęściem. Już teraz wiem, że nigdy nie pożałuję decyzji o odzyskaniu wzroku. Niepotrzebnie się obawiałam.
Życie w ciemności jest jednak nie dla mnie.

9 komentarzy:

  1. Witaj. Podoba mi się prolog. Nie mów tylko, że teraz po operacji straci słuch. Czekam na następne części opowiadania i zakończenie nemezis. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, nie, aż tak źle nie będzie :) Dziękuję w imieniu siostry.
      Następny rozdział Nemezis wklejam za tydzień.

      Usuń
  2. Przeczytałem dziś wszystko twoje pod rząd w pracy i doszedłem do wniosku, że błędem było odstawianie komentowania na powrót do domu, bo teraz już te emocje we mnie wygasły, które podczas czytania mi towarzyszyły. Z pewnością zdziwił mnie świat jaki stworzyłaś, bo nigdy nie spodziewałem się po tobie Since-Fiction (pewnie źle napisałem). Szczerze to powiem, że nie przepadam za tym gatunkiem, ale w twoich opowiadaniach odbiega on od Matrixa i jest taki... subtelny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no właśnie, to już wyjaśniliśmy, ale powtórzę, to opowiadanie siostry, więc dobrze poznałeś, że to nie mój styl pisania. Gratuluję spostrzegawczości :)

      Usuń
  3. Postanowiłam znowu trochę pokomentować jako, że wszystko czytam, a nie opisuję. Wiem, że dla autora to nie jest przyjemne gdy ktoś robi tak jak ja, dlatego znowu czynię rekompensatę:)
    Prolog mroczny, tajemniczy, nie wiem czemu ale polubiłam z misjca Victora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że komentujesz i dziękuję za każdy komentarz :)

      Usuń
  4. Ojej, dopiero teraz wchodze na Twojego bloga. Musze nadrobic Nemezis, bo spodobalo mi sie to opowiadanie, lecz dlugo nie bylo mnie w blogosferze.
    Wchodze na bloga a tu nowe opowiadanie. W dodatku vardzo oryginalne i zaciekawiajace. Zaczelam od streszczenia, i teraz przeczytalam prolog. Podoba mi sie, chociaz nim powiem cos wiecej musze przeczytac wiecej.
    Poczatek prologu trzymal w napieciu. Piekny opis przerazenia, a ja kocham opisy i chocby dlatego zamierzam czytac dalej.
    Pozdrawiam goraco i lece do 1 rozdzialu!
    Igrajaca ze Smiercia
    swiatlomrok.blogspot.com

    PS. Przepraszam za brak polskich znakow, pisze konentarz z angielskiego telefonu ;)

    OdpowiedzUsuń