PUŁAPKA
W
przeciągu chwili poczułam paraliżujący mnie strach, lecz zmobilizowałam się na
tyle by cofnąć się w kierunku samochodu. Do Laguny miałam kilkanaście metrów,
ale wiedziałam, że nie dobiegnę tam w wysokich szpilkach, które miałam na
nogach. Zdawałam sobie sprawę również z tego, że auto nie zapewni mi
bezpieczeństwa. Nie mogłam się już bowiem do niego dostać – zamykało się ono
automatycznie, z chwilą gdy pasażer wychodził na zewnątrz.
–
Nic ci nie jest? – zapytałam Anthony’ego, kiedy Kamal ruszył naprzód, a za nim jak cienie podążyli jego znajomi.
– Nie – usłyszałam
lekko zaniepokojony głos przyjaciela, który był dalej w Lagunie. – Ochroniarza nigdzie nie mogę znaleźć, ale
z gabinetu nic nie zginęło – chłopak musiał pomyśleć, że ktoś chciał włamać
się do biura. – Zostań w samochodzie
– polecił, kiedy przełknęłam głośno ślinę.
Za późno
– wyrzuciłam sobie, opierając się plecami o auto, gdy mężczyźni
zaczęli obchodzić mnie dookoła. Czułam się jak zwierzę otoczone przez watahę wilków;
nie miałam dokąd uciec.
– Czego chcesz? –
wysapałam, uznając, że zanim powiadomię mojego przyjaciela, kto znajduje się
przed dyskoteką, lepiej zrobię jak się dowiem, po co tu właściwie przyszedł.
– A co? Myślałaś, że po
ciebie nie przyjdę, ciebie nie zabiję, jak tamtą? –
zakpił, jakby objaśniał mi coś oczywistego. Przełknęłam nerwowo ślinę, nie
mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Poczułam jak nagle odpłynęła mi
cała krew z twarzy. Halszka nie żyła, a Kamal przyznał się właśnie sam do
zbrodni, przesyłając mi myśli telepatycznie. Z tego, co mówił José nasza
rozmowa mogła być śledzona; chyba pierwszy raz miałam nadzieję, że tak jest w
istocie.
Rzuciłam
wzrokiem na wejście do klubu. Było tak daleko!
Mężczyzna
zrobił jeszcze kilka małych kroków i stanął przede mną. Przez zasłaniającą jego
twarz kominiarkę mogłam zobaczyć tylko jego czarne oczy, które teraz
przeszywały mnie na wylot. Miałam wrażenie, że był podekscytowany tym, że złapał
mnie w potrzasku. Możliwe, że straszenie ludzi rzeczywiście sprawiało mu dziką
radość. Szarpnął mnie za rękę tak, że wpadłam na niego z impetem.
Próbowałam
skontaktować się z rodzicami czy wujostwem i prosić ich, żeby przysłali pomoc,
ale nie mogłam ich uchwycić. Mój obszar telepacyjny zwiększył się odkąd stałam
się współwłaścicielem Laguny, ale w tym momencie jakby się zablokował... Nie
mogłam zrozumieć, dlaczego nikt nie odpowiada.
Poczułam
ręce mężczyzny na swoim pośladku. Mężczyzna zaczął mnie obmacywać, a reszta
jego znajomych poczęła się beztrosko śmiać, jak gdyby oglądali właśnie jakąś
dobrą komedię.
Spróbowałam
się skupić, żeby przesłać Anthony’emu, że jest tu Kamal, ale byłam tak
spanikowana, że nie mogłam się uspokoić. Jednym ruchem ręki mężczyzna rozerwał
górę mojej sukienki, odsłaniając tym samym moje ramię.
– Zostaw mnie –
syknęłam w myślach, próbując się od niego odepchnąć. Podparłam się rękami o
jego tors, by odsunąć od niego jak najdalej, a następnie kopnęłam w nogę.
– Głupia suka! –
ryknął gwałtownie w mojej głowie i popchnął mnie na samochód. Uderzyłam plecami
w bok auta tak mocno, że przez moment nie mogłam się wyprostować. – Broni się. Wszystkie są takie same – zarechotał
Kamal, zwracając się do swoich kolegów, którzy pokiwali z radochy głowami. Nie
zdążyłam nawet pomyśleć o blondynce i o tym, co musiała przejść przez swojego
byłego, gdy on podszedł do mnie i uderzył z taką mocą, że upadłam na ziemię.
Poczułam metaliczny smak krwi w ustach i pulsujący ból na policzku.
–
Co tu się do diabła dzieje? – zapytał
chwilę potem Anthony. Uniosłam wzrok z momencie, gdy chłopak zmierzał w naszym
kierunku, zmuszając Kamala, żeby się odrobinę odsunął.
Zauważyłam,
że był wściekły. Nachylił się w moją stronę i chwycił mnie aby mnie podnieść. Niemal
od razu poczułam się bezpieczniej.
– Zawiadomiłaś policję?
– zapytał, przesyłając myśli tylko mi.
– Nie. Za to
spróbowałam skontaktować się z rodzicami, ale nie mogę się do nich przebić –
oznajmiłam, chowając się za chłopaka.
Znajdowaliśmy
się bardzo blisko samochodu Anthony’ego. Zastanowiłam się czy nie dalibyśmy
rady wejść do niego, ale uznałam, że zanim byśmy wsiedli, mężczyźni już by nas
dopadli. Czaili się dookoła nas jak hieny, nie pozwalając na jakikolwiek ruch.
– Koleś, do ciebie nic
nie mam. Więc spadaj – warknął Kamal, podchodząc blisko
mojego przyjaciela. Świta mężczyzny postąpiła krok naprzód, jakby w obawie, że
Anthony zrobi krzywdę ich guru. – Teraz –
wychrypiał, po czym zawarczał jakby rzeczywiście był jakimś zwierzęciem.
–
Czego od niej chcecie? – wysłał pytanie szatyn do
wszystkich obecnych.
–
Policzyć rachunki – odrzekł prosto z mostu Kamal. Wydawało
mi się, że się uśmiechnął, ale nie miałam pewności przez kominiarkę, która
skrywała niemal całą twarz, nawet jego usta.
–
Powiedział, że zabił Halszkę – wysłałam
przyjacielowi, łapiąc go za ramię.
Anthony
zacisnął mocno pięści. Czułam, że był spięty, ale miałam nadzieję, że to mu nie
przeszkodzi w koncentracji i chociaż on będzie w stanie zawiadomić policję o
tym ataku.
– Spróbuj dostać się do
samochodu, jest już otwarty
– przesłał do mnie polecenie. Zdziwiłam się jak on może dalej panować nad sobą,
skoro ja trzęsłam się jak osika.
Wysunął
się przede mnie, jakby chciał mi zapewnić tym samym choć częściową osłonę.
Skorzystałam więc z okazji i zaczęłam się powoli cofać do samochodu.
– Mówię po raz ostatni.
Zejdź mi z drogi – wysłał kolejne ostrzeżenie Kamal.
Anthony
pokiwał przecząco głową na znak, że nie myśli ustąpić.
Do
auta dzieliły mnie tylko dwa małe kroki w tył, ale musiałam to zrobić tak, żeby
nikt nie zauważył moich poczynań. Zastanowiłam się czy dobrze postępuję,
słuchając rozkazów chłopaka. Zostanie on sam naprzeciwko czterech mężczyzn,
dopóki nie przybędzie policja. Tylko… czy oni na pewno odpowiedzą na to
wezwanie?
Przeszły
mnie po plecach ciarki, gdy uświadomiłam sobie, że pominęłam istotny fakt. Kamal
ma rodzinę w komendzie, dzięki czemu policjanci zatuszowali śmierć Halszki i
znaleźli mu stosowne alibi. Czy możliwym było, że mężczyzna powiadomił kogo
trzeba, aby nikt nam dzisiaj nie pomógł?
– Jak myślisz, kto
namówił Halszkę, a potem zawiózł ją na policję żeby na ciebie doniosła? –
zapytał Anthony, a ja poczułam, że z twarzy odpływają mi wszystkie kolory.
Zrozumiałam to, co zamierza zrobić mój przyjaciel. Chciał zdenerwować Kamala
jeszcze bardziej, żeby skupił tylko na nim swoją uwagę, a nie na mnie. – Ja. Więc jak chcesz kogoś winić za to
wezwanie, to mnie. Przekonałem ją, że powinieneś siedzieć.
– Błagam, nie prowokuj
go
– przesłałam przerażona, zastygając w bezruchu. Nie wiedziałam co robić – nie
chciałam wsiadać do samochodu, będąc pewna, że tym samym nie będę mogła mu
pomóc. Ociągałam się za długo, a Kamal najwidoczniej wydał inne polecenia,
których nie słyszeliśmy.
Mężczyźni
stojący dookoła nas ruszyli naprzód. Dwóch z nich podeszło szybko do szatyna i
choć zaczął się szarpać to nic nie wskórał, bo złapali go mocno za ramiona.
Trzeci z nich odciągnął mnie od samochodu i przytrzymał w pasie. Nawet nie
zdążyliśmy zareagować. Krzyknęłam, kiedy zobaczyłam, że Kamal uderzył
Anthony’ego z całych sił, aż krew popłynęła mu z ust. Mój przyjaciel uśmiechnął
się krzywo. Zaczęłam walczyć, wierzgać nogami, ale mężczyzna, który mnie
trzymał nie przejmował się moim zachowaniem, tak jakby trzymał dziecko, a nie
osiemnastolatkę. W międzyczasie Kamal zamachnął się jeszcze kilkakrotnie i
trafił szatyna w twarz i brzuch. Z początku Anthony próbował się wyrwać, ale po
pewnym czasie było już jasne, że to na nic, mężczyźni, którzy go trzymali byli
zbyt silni.
– Nieprawda, on kłamał.
To ja powiedziałam Halszce, żeby na ciebie doniosła! –
wyznałam, bojąc się o los przyjaciela.
Kamal
podrapał się po głowie. Wyglądał jak wielki goryl, który nie wie, co ze mną
zrobić.
– Nie odzywaj się – usłyszałam
zezłoszczony głos Anthony’ego.
Szatyn
patrzył na mnie tak, jakby miał ochotę mnie zamordować. Myślałam, że za moment
zacznie nawet zgrzytać zębami. Mimo to, ja nie przejęłam się jego reakcją.
Przecież nie mogłam pozwolić, żeby to na nim odreagował Kamal będąc współwinną
– ja również namawiałam Halszkę do pójścia na policję. Mężczyzna odwrócił się
znowu do Anthony’ego i zaczął go dalej okładać, jak gdyby moje słowa nie
zrobiły na nim wrażenia.
– A potem śledziłam cię
w szkole! – krzyknęłam. Mój przyjaciel spojrzał na mnie z
wymalowanym na twarzy szokiem. No tak, przecież zapomniałam mu o tym
powiedzieć... Pokiwał nieznacznie głową, pewnie chciał, żebym teraz to ja
przestała prowokować Kamala.
– Wiem o tym – syknął
mężczyzna, przymrużając mściwie oczy. –
Ale tobą zajmę się za chwilę, tak jak planowałem – wysłał mi ostrzeżenie,
co zbyłam milczeniem.
– Proszę, nic już nie
mów – wysłał mi ponownie Anthony. – Nie wiem co jest grane, ale nikt nie odpowiada, ani nasi rodzice,
ani znajomi z przyjęcia, ani nawet policja. Kamal musiał wyłączać prąd, więc już
sam nie wiem kim on u licha jest. Tylko Państwo Podziemne wie jak to zrobić –
szatyn wyraził swoje obawy, zanim ponownie dostał cios w twarz. Szarpnęłam się
do przodu, ale to nic nie dało – byłam zbyt słaba, żeby dać radę osobnikowi,
który mocno trzymał mnie w swoich ramionach.
– Policja zaraz tu
będzie – skłamałam, nie przewidując reakcji Kamala, który
roześmiał się w głos.
– A ty myślisz, że
przyjadą? Wiedzą, że mają nie reagować – wyznał zaśmiewając
się do rozpuku i potwierdzając tym samym moje najgorsze obawy. Mężczyzna złapał
nas w pułapkę, dobrze wiedząc, że policja nam nie pomoże.
Anthony
wyglądał na załamanego. Spuchła mu już twarz, a z nosa i z ust sączyła się
krew, ale to nie to zwróciło moją uwagę. Jego przybity wzrok mówił za siebie –
tak jakby wiedział, że Kamal mówi prawdę i nikt nie będzie w stanie dotrzeć tu
na czas.
Opcje
do wyboru:
A) Kamal
mówi prawdę i policja nie przybędzie na ratunek Arianie i Anthony’emu;
B) Kamal
kłamie i policja przybędzie na ratunek Arianie i Anthony’emu;
C) Arianę
i Anthony’ego uratuje Pierre.
O nie, nie, nie, nie!!! Nie chcę widzieć triumfującego uśmieszku Pierra, kiedy ich uratuje, więc nie. C nie wybieram! Wolę opcję A i taką też wybieram. Może rodzice dostaną sygnał, czy coś i to oni coś zrobią.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział i zdecydowanie dużo wyjaśnił. Mam nadzieję, że nikt nie ucierpi, znaczy... nie bardziej, niż teraz. Biedny Anthony :c
Nie wiem, co sądzić o zachowaniu Ariany w tym rozdziale, choć z pewnością należy się jej ode mnie pochwała za to, że nie wsiadał do samochodu i nie zostawiła narzeczonego samego. Bardzo mi się to spodobało, można nawet powiedzieć, że urzekło :)
I nie pochwalam, że tak wyskoczyła, że to ona namawiała Halszkę do tego wszystkiego, ale w akcie przerażenia i paniki oraz strachu, że to jej narzeczony, który Bogu ducha winny, zostanie poturbowany, nie myśli się racjonalnie. Wszystko jest na większych obrotach i w ogóle. Moim zdaniem ogólnie wyszło bardzo realistycznie. Nawet chyba to paplanie Kamala, choć nigdy nie rozumiem, dlaczego ci źli tyle gadają zamiast działać i zdradzają o sobie informacje. Każda książka, film, serial... nigdy chyba tego nie ogarnę xD. Ale mimo wszystko rozdział był ciekawy i emocjonujący, BARDZO.
Mam nadzieję, że nikt nie umrze, oprócz Kamala rzecz jasna c: hehe. Jako towarzysza do Piekła może zabrać też Pierre'a c:
Czekam do następnego :)
I to jest ten moment, kiedy by się chciało już teraz mieć kolejną cześć do czytania, heh. Głupi czas! xD
Pozdrawiam, weny i inspiracji :)
anielskie-dusze.blogspot.com
Dziękuję w imieniu siostry :)
UsuńZdecydowanie A. Ja z kolei chciałabym, żeby coś się stało i Anthony trafił do szpitala w krytycznym stanie, może nawet stracił pamięć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mary
Dziękujemy :)
UsuńA!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńNienawidzę Kamala! Wiem, że w opowiadaniu muszę być złe postaci ale dawno nie czytałam o tak podłym człowieku.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie kim on jest, skoro jest z Podziemia, to Ariana ma przechlapane...
Cass
Przyznaję, że sama tego nie wiem :)
UsuńDziękujemy.
Stawiam na to, że albo uratuje ich Francuz, albo nikt. Chyba nawet bym wolał, by nie uratował ich nikt. Ja lubię, gdy w opowiadaniach dzieją się złe rzeczy, bo wtedy jest ciekawie.
OdpowiedzUsuńNatomiast kobietka jest głupia. Jeśli facet stawia czoła zbirom, to jest mu o wiele trudniej, gdy w takiej sytuacji musi jeszcze ochraniać ją, więc naprawdę lepiej dla niej by było, gdyby uciekła i zamknęła się w samochodzie, a mu pomagała, bo takie pomaganie tylko przeszkadza.
Masz całkowitą rację, jednak myślę, że zachowanie Ariany można tłumaczyć tym, że działa i myśli pod presją.
UsuńDziękuję w imieniu siostry :)