Chwilę
przed oczepinami Kosma dał mi odpocząć od zabawy i zabrał mnie na spacer po
lesie, który otaczał przyjęcie weselne. Było tak ciemno wokoło, że gdybym nie
wiedziała, że idzie obok mnie, mogłabym go nie dostrzec. To tam ośmieliłam się
zapytać mężczyznę wprost czy on i jego przyjaciółko-siostra próbowali może
kiedyś być razem. Sposób w jaki zachowywała się dzisiaj panna młoda podczas
życzeń był co najmniej nietypowy dla świeżo upieczonej małżonki. Zamiast
promienieć szczęściem zauważyłam żal na twarzy młodej kobiety. Czyżby nie
kochała obecnego partnera? Czyżby popełniła błąd, bo Kosma był miłością jej
życia?
Od
zawsze interesowałam się relacjami damsko-męskimi, a właściwie tym czy przyjaźń
pomiędzy mężczyzną a kobietą w dzisiejszym świecie była realna. Na odpowiedź
nie musiałam długo czekać.
–
Spostrzegawcza jesteś – odrzekł. W jego głosie wyczułam nutę zaskoczenia tym
niespodziewanym pytaniem.
–
Czyli miałam rację? – podjęłam, podekscytowana faktem jaki dobry ze mnie
detektyw.
–
Tak, przed laty byliśmy razem.
Chyba
nie chciał drążyć tematu, ale mnie coraz bardziej zależało aby dowiedzieć się
czegoś więcej. Nie chciałam zaczynać jakiejkolwiek relacji z mężczyzną, który
myślał o innej. Chciałabym wreszcie móc być tą jedyną.
–
Nie wyszło wam? – zapytałam z nieukrywaną ciekawością. Byłam tak przejęta tym,
co zaraz mogę usłyszeć, że zaczęły pocić mi się ręce. Na szczęście Kosma nie
myślał łapać ich w swoje.
–
Zadecydowały czynniki od nas niezależne.
Świetnie
– pomyślałam rozgoryczona.
–
Nie chcesz o tym mówić? – udałam zrozumienie, choć w środku się gotowałam.
Przed sobą samą przyznałam, że czułam pociąg do Kosmy i w głębi ducha miałam
nadzieję, że on pomoże mi wyleczyć się z Tomka. Niestety, aby tak się stało
chciałam wiedzieć więcej. To, czego tak skutecznie chronił.
Odchrząknął.
Zrobił głęboki wdech i zaczął cedzić słowa.
–
Jakieś sześć lat temu ja i Natalia byliśmy w sobie szaleńczo zakochani. Ale
byliśmy młodzi i głupi. Codziennie imprezowaliśmy i włóczyliśmy się ze sobą po
mieście. Nie zabezpieczaliśmy się za bardzo, bo Natalia myślała, że jest
bezpłodna – przerwał na moment, kiedy ja omal nie zapomniałam jak się oddycha.
Nie sądziłam, że zacznie z grubej rury mówić o seksie.
–
Po kilku miesiącach zaszła w ciążę – odchrząknął znowu i chyba na mnie spojrzał.
Dzięki ciemności nie widział błąkających się po moich policzkach rumieńców. –
Akurat w najgorszym momencie. Akurat kiedy wyleciałem ze studiów. Byliśmy bez
pracy, pieniędzy, mieszkania, perspektyw, musieliśmy to zrobić – chyba liczył
na zrozumienie, kiedy pojęłam co
musieli zrobić.
–
Aborcja? – zapytałam cichutko.
–
Na to nie mielibyśmy pieniędzy. Na aborcję trzeba wydać tysiące. O tym, że
Natalia była w ciąży dowiedzieliśmy się na tyle wcześnie, by kupić tabletkę
wczesnoporonną. Kilka stów i problem z głowy – prychnął ze złością.
Nie
chciałam go dołować, dlatego milczałam. Miałam nadzieję na więcej, ale w tym
przypadku się wyciszyłam. Sama nie wiem jak zachowałabym się w podobnej
sytuacji. Nigdy nie byłam w ciąży, nie chciałam więc nikogo oceniać. Nie mnie
to robić.
Kosma
chyba też nie mógł znieść ciszy, bo zaraz kontynuował:
–
Natalia dostała silnego krwotoku po wzięciu tabletki. Musieliśmy jechać do
szpitala. Tam skłamaliśmy, że źle się poczuła… Lekarze do dziś myślą, że
poroniła.
–
A nie rozważaliście innego scenariusza? – szepnęłam. Podejrzewałam, że musieli
analizować za i przeciw, że to była ich wspólna decyzja podjęta po długich
rozmowach.
–
Oczywiście, że myśleliśmy… – zawahał się. – Szczególnie Natalia, choć bała się
nawet bardziej niż ja posiadania dziecka. Ona nawet… – nieoczekiwanie zaśmiał
się. Zmarszczyłam brwi od tego nagłego wybuchu. – Ona nawet mówiła o ślubie,
dlatego dzisiaj tak się rozkleiła… Dlatego dzisiaj to takie groteskowe.
Wolałam
nie myśleć o nim jak o zabójcy. Wolałam myśleć, że to odpowiedzialny mężczyzna,
który w przeszłości popełnił kilka błędów. Szczególnie, że Kosma sam zdawał się
żałować tamtej decyzji.
–
Miałbym dzisiaj sześcioletnie dziecko – zakończył smutno, kiedy szliśmy na
przyjęcie.
Wróciliśmy
na parkiet. Akurat leciała wolna piosenka Seweryna Krajewskiego „czekasz na tę
jedną chwilę”, na którą chłopak mnie wyciągnął. Para młoda tańczyła koło nas
przytulona do siebie, jakby nie widzieli świata poza sobą. To wtedy
zrozumiałam, że Kosma i Natalia już nigdy nie będą razem. Że żal, który
widziałam dzisiaj w ich oczach był tęsknotą za nienarodzonym dzieckiem, a nie
tęsknotą za sobą nawzajem. Podzieliło ich doświadczenie, które, podjęte przed
ośmioma latami, zadecydowało o ich dzisiejszych relacjach. Nawet jeśli podjęli
wspólnie decyzję o przerwaniu ciąży, od tamtej pory nie czuli do siebie takiego
pożądania. Ich miłość do siebie zmieniła się diametralnie. Już nigdy nie
spojrzeli na siebie tak samo jak przed kupnem tabletki.
Z
jakiegoś powodu poczułam ciepło na sercu. Nie cieszyłam się z nieszczęścia
Kosmy. To nie to. Nie mogłam przecież zmienić przeszłości, więc mogłam chociaż
zawalczyć o moją przyszłość.
Sześć
lat. Sześć lat temu ja też nie byłam święta. Byłam wtedy w liceum i piłam
alkohol z rówieśnikami. Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę z dzielącej
mnie i Kosmę różnicy wieku. Był ponad pięć lat starszy. Moja mama nie będzie
zadowolona. Tomek ma mniej, ma dwadzieścia trzy lata…
–
Tomek! – zawołałam, kiedy naprzeciwko mnie ujrzałam chłopaka Basi. Był także
ubrany w garnitur, z kwiatami i winem w ręku szukał pary młodej i akurat
natknął się wzrokiem na mnie.
–
Eliza – był tak samo zdziwiony moją obecnością. Miał wysoko podniesione brwi. –
I Kosma, wy się znacie? – patrzył raz na mnie, raz na niego, jakby nie
rozumiejąc, dlaczego tańczymy razem.
–
Jaki świat jest mały – skwitował Kosma, gdy ja poczułam, że mi słabo. I to
naprawdę. W kilka sekund zrobiłam się kompletnie blada na twarzy i omal nie
runęłam jak długa, tylko w ostatniej chwili złapał mnie partner.
–
Co ci jest? – zapytał mężczyzna, łapiąc mnie na ręce.
–
Duszno – wymamrotałam, a potem na kilka chwili straciłam kontakt z
rzeczywistością. Dopiero na zewnątrz się ocknęłam. Siedziałam na ławce, a Kosma
próbował mnie dobudzić.
–
Nareszcie – odetchnął z ulgą, widząc jak ociężale podnoszę powieki. – Najadłem
się strachu.
Nic
nie mówiłam. Czyżbym zemdlała tuż przed Tomkiem? O nie, z chwilą gdy pomyślałam
jak to żałośnie musiało wyglądać, miałam ochotę schować głowę w piasek ze
wstydu i nigdy już jej nie wyjąć. A wszystko przez to, że opowiadałam Kosmie o
Tomku, chłopaku przyjaciółki w którym się przecież „dłużyłam”. Na pewno zaraz
złączy fakty…
–
Dalej źle się czuję, możesz mnie odwieźć do mieszkania? – zapytałam, robiąc
błagalną minę.
Kosma
przytaknął głową bez protestu.
–
Jasne – nawet nie poszedł się pożegnać, tylko od razu poszliśmy na parking
samochodowy.
Pewnie
zaraz chciał wrócić, oczywiście jak tylko pozbędzie się balastu…
–
Możesz mnie zawieźć jednak do siebie? – zapytałam, upewniając się, że nie wróci
na przyjęcie, by nie rozmawiać z Tomaszem. – To znaczy, nie chcę, żeby to
dziwnie zabrzmiało. Nie chcę budzić siostry i jej narzeczonego. Masz może dla
mnie ekstra kanapę?
Zgodził
się, mówiąc, że coś tam się znajdzie. I nawet wszystko układało się zgodnie z
planem. Weszliśmy po północy do mieszkania tak wielkiego, że jeszcze takiego
nie widziałam. Ba, apartamentu. Mieszkanie miało chyba ze sto pięćdziesiąt
metrów; w tym trzy sypialnie, trzy łazienki, dwa balkony, loggię, suszarnię i
małą siłownię. Na jednym z balkonów dostrzegłam wiszący hamak, a z drugiego
rozpościerał się piękny widok na miasto. Podłoga, po której chodziłam była w
całości bambusowa, a meble jeszcze pachniały nowością.
–
Rany – byłam pod niemałym wrażeniem, szczególnie gdy pokazał mi gdzie będę
spała. Miałam swój „własny” pokój z oddzielną łazienką.
–
Zabrałeś mnie do hotelu? – zaśmiałam się, na co się uśmiechnął. – Teraz to
musisz mi koniecznie powiedzieć czym się zajmujesz, skoro w ciągu sześciu lat
dorobiłeś się od zera do milionera.
Nie
pogniewał się, wręcz przeciwnie. Zdjął marynarkę i powiesił ją na krześle
obrotowym. Teraz został w białej koszuli z długimi rękawami.
–
Informatyka, to, moja droga, jedyny zawód w którym można się tak błyskawicznie
dorobić.
–
Obrałam w takim razie zły kierunek studiów – mlasnęłam z przejęciem.
Znowu
się uśmiechnął.
–
Już mówiłem, że mnie wywalili. Nie wróciłem już nigdy potem na studia, zresztą,
uważam to za stratę czasu. Sam majstrowałem w komputerze aż wymyśliłem kilka
aplikacji z grami, które się przyjęły – wzruszył ramionami, jak gdyby
wymyślenie takich aplikacji było dziecinnie proste.
Znowu
wróciłam myślami do naszej rozmowy sprzed godziny i o jego nienarodzonym
dziecku.
–
Też pomyślałaś o tym, co zrobiłem? – zapytał mnie, jakby mi czytał w myślach.
Nie
skłamałam, tylko kiwnęłam głową.
–
Czasami myślę, że to co mam to kara – wskazał ręką na otaczające go drogie
przedmioty. – Dzieciak miałby teraz wszystko czego by chciał, bez względu na to
jak ułożyłoby się między mną, a Natalią.
–
Nie możesz się zadręczać – powiedziałam z mocą podchodząc do niego. – Co się
stało, to się nie odstanie. Poza tym, gdybyś miał dziecko nie miałbyś czasu na
majstrowanie w komputerze. Może nigdy nie wymyśliłbyś tych aplikacji.
Kosma
westchnął, ale się uśmiechnął.
–
Dzięki – szepnął, po czym pogłaskał mnie po plecach.
Może
było to spontaniczne, a może celowe. Nie mniej jednak po całym ciele przebiegły
mnie ciarki.
–
To ja dziękuję za wieczór – odparłam, spoglądając w jego jasne oczy. Były
hipnotyczne.
–
Wieczór się jeszcze nie skończył – poprawił mnie z półuśmiechem, po czym
nachylił się aby mnie pocałować.
Nie
odepchnęłam go, choć przecież tak naprawdę go jeszcze nie znałam. Nasze usta
złączyły się razem. Miał zimne wargi i pachniał wodą kolońską.
Tak
naprawdę czekałam na to cały dzień. Może nawet nie dzień, a całe życie.
Sensacje w brzuchu, które czułam, porównałabym do kołowrotka. Miałam wrażenie,
że zaraz eksploduję.
Całowaliśmy
się jakiś czas, po czym chwilę potem już znaleźliśmy się na sofie w salonie.
Jego ręka znalazła się na moim udzie, a ja sięgnęłam do guzików od koszuli.
Jak
dotąd miałam jednego partnera łóżkowego i była to kompletna pomyłka. Przez to,
że Kosma był starszy i bardziej doświadczony, doskonale wiedział co robić.
Nawet przez sekundę nie przeszło mi przez myśl, by stamtąd uciec, a kiedy
następnego dnia z wypiekami na twarzy myślałam o spędzonej z nim nocy
stwierdziłam, że lepszej decyzji nie mogłam podjąć.
Trzy
opcje do wyboru:
A) Tomek
zerwał z Basią, ale Basia nie powiedziała o tym przyjaciółce;
B)
Tomek
będzie zazdrosny o Kosmę;
C)
Eliza
zacznie chodzić z Kosmą.
Witaj. Wspaniała cześć. Pięknie połączyłaś wszystkie opcje. Znowu obstawiam wszystkie opcje. Po co Tomkowi taka Basia?. Co widzi tylko czubek własnego nosa. Jak coś Tomek zrobi to jest źle, przeprosi to jest jeszcze gorzej. Basia jest egoistką. Tak Tomek może być zazdrosny o Kosmę. Przecież tyle czasu Elizy nie zauważał. Wybrał Basię bo była piękna, ładnie się prezentuje, ładne ciuchy. Powiem tak młodzieżowo przecież to " plastik", a rozumku zero. Eliza powinna go olać i spotykać się z Kosmą, chyba że on to traktuje jak jednorazowy numerek.
OdpowiedzUsuńWięc jestem za wszystkimi opcjami.
Dziękuję pięknie za cześć. Pozdrawiam Wiktor
A ja pięknie dziękuję za komentarz :)
UsuńJa bym wybrała opcje A. Inne mnie nie przekonują. Basia stwarza wrażenie takiej co nie powiedziała by Elizie o zerwaniu i jestem ciekawa jej reakcji na tą wiadomość.
OdpowiedzUsuńDzięki za wybór, jeszcze kilka dni zostało, zobaczymy czy będzie duża przewaga którejś z opcji :)
UsuńZacznę od wybrania opcji:
OdpowiedzUsuńMogą być wszystkie na raz? Fajnie by było :P a jeśli nie mogą to wybieram opcję... C
Świetnie czytało mi się rozdział. Bardzo podobał mi się opis przemyśleń Elizy, kiedy tańczyła z Kosmą do tej piosenki Krajewskiego. Poruszyły mnie :)
A co do Tomka to ciekawi mnie skąd się zna z Kosmą. I tak jak komentator wyżej odniosę się tak samo do Tomka. Nie zauważał Elizy, wolał plastikową Basię, więc niech teraz cierpi widząc jak Elizka układa związek (nie wiem czy istnieje takie sformułowanie XD) z Kosmą, który sądząc po tym co przeżył i zachowaniu będzie raczej traktował Elizę poważnie i z szacunkiem. A to, że jest starszy o te 5 czy prawie 6 lat to nie jest, wg mnie, jakąś wielką przeszkodą. Jest mnóstwo par, które kochają się mimo dzielących ich np. nawet 8 lat różnicy wiekowej. Co prawda rodzice Elizy mogliby mieć swoje ,,ale", jak to rodzice, ale jestem pewną, że gdyby Eliza zaczęła spotykać się z Kosmą to jej rodzice jakoś by to przyjęli. Przecież w końcu liczy się szczęście córki, nieprawdaż?
Rozdział był naprawdę cudowny i jak zwykle mile się czytało i płynnie :)
Czekam na następny
Pozdrawiam ciepło!
anielskie-dusze.blogspot.com
Dziękuję :) Wszystkie trzy opcje jednocześnie też wchodzą w grę, szczególnie, że póki co zdania są podzielone, ale zobaczymy za kilka dni, bo wtedy zacznę pisać :)
UsuńOpcja B! A najlepiej B i A. Chciałabym, żeby Tomek zwrócił wreszcie uwagę na Elizę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
Usuń"jakby nie rozumiejąc dlatego tańczymy razem" - dlaczego
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że ja nie popieram aborcji. Moim zdaniem już lepiej oddać niż usunąć, ale z drugiej strony "wczosnoporonne" jakby lepiej brzmi niż "skrobanka".
Od zera do milionera. Historia Kosmy pokazuje, że życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie można z góry czegoś założyć. No i też to, że nie warto oceniać po pozorach, bo przecież ona go miała za łachmaniarza, niechlujnie ubranego. A okazuje się, że Kosma miał po prostu w życiu szczęście, bo to czy z dna znajdziemy się na samym szczycie, to tylko zależy albo od naszego wielkiego wysiłku, albo od szczęścia. W jego przypadku to było szczęście.
Natomiast co do opcji do wyboru, to wszystkie wydają mi się być prawdopodobne, dlatego ja bym postawił na 3 in 1 :)
Dziękuję za komentarz i wyłapanie błędu, zaraz poprawię :)
Usuń