niedziela, 17 lipca 2016

Eliza: Rozdział 2, część 3

Chwilę przed oczepinami Kosma dał mi odpocząć od zabawy i zabrał mnie na spacer po lesie, który otaczał przyjęcie weselne. Było tak ciemno wokoło, że gdybym nie wiedziała, że idzie obok mnie, mogłabym go nie dostrzec. To tam ośmieliłam się zapytać mężczyznę wprost czy on i jego przyjaciółko-siostra próbowali może kiedyś być razem. Sposób w jaki zachowywała się dzisiaj panna młoda podczas życzeń był co najmniej nietypowy dla świeżo upieczonej małżonki. Zamiast promienieć szczęściem zauważyłam żal na twarzy młodej kobiety. Czyżby nie kochała obecnego partnera? Czyżby popełniła błąd, bo Kosma był miłością jej życia?
Od zawsze interesowałam się relacjami damsko-męskimi, a właściwie tym czy przyjaźń pomiędzy mężczyzną a kobietą w dzisiejszym świecie była realna. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
– Spostrzegawcza jesteś – odrzekł. W jego głosie wyczułam nutę zaskoczenia tym niespodziewanym pytaniem.
– Czyli miałam rację? – podjęłam, podekscytowana faktem jaki dobry ze mnie detektyw.
– Tak, przed laty byliśmy razem.
Chyba nie chciał drążyć tematu, ale mnie coraz bardziej zależało aby dowiedzieć się czegoś więcej. Nie chciałam zaczynać jakiejkolwiek relacji z mężczyzną, który myślał o innej. Chciałabym wreszcie móc być tą jedyną.
– Nie wyszło wam? – zapytałam z nieukrywaną ciekawością. Byłam tak przejęta tym, co zaraz mogę usłyszeć, że zaczęły pocić mi się ręce. Na szczęście Kosma nie myślał łapać ich w swoje.
– Zadecydowały czynniki od nas niezależne.
Świetnie – pomyślałam rozgoryczona.
– Nie chcesz o tym mówić? – udałam zrozumienie, choć w środku się gotowałam. Przed sobą samą przyznałam, że czułam pociąg do Kosmy i w głębi ducha miałam nadzieję, że on pomoże mi wyleczyć się z Tomka. Niestety, aby tak się stało chciałam wiedzieć więcej. To, czego tak skutecznie chronił.
Odchrząknął. Zrobił głęboki wdech i zaczął cedzić słowa.
– Jakieś sześć lat temu ja i Natalia byliśmy w sobie szaleńczo zakochani. Ale byliśmy młodzi i głupi. Codziennie imprezowaliśmy i włóczyliśmy się ze sobą po mieście. Nie zabezpieczaliśmy się za bardzo, bo Natalia myślała, że jest bezpłodna – przerwał na moment, kiedy ja omal nie zapomniałam jak się oddycha. Nie sądziłam, że zacznie z grubej rury mówić o seksie.
– Po kilku miesiącach zaszła w ciążę – odchrząknął znowu i chyba na mnie spojrzał. Dzięki ciemności nie widział błąkających się po moich policzkach rumieńców. – Akurat w najgorszym momencie. Akurat kiedy wyleciałem ze studiów. Byliśmy bez pracy, pieniędzy, mieszkania, perspektyw, musieliśmy to zrobić – chyba liczył na zrozumienie, kiedy pojęłam co musieli zrobić.
– Aborcja? – zapytałam cichutko.
– Na to nie mielibyśmy pieniędzy. Na aborcję trzeba wydać tysiące. O tym, że Natalia była w ciąży dowiedzieliśmy się na tyle wcześnie, by kupić tabletkę wczesnoporonną. Kilka stów i problem z głowy – prychnął ze złością.
Nie chciałam go dołować, dlatego milczałam. Miałam nadzieję na więcej, ale w tym przypadku się wyciszyłam. Sama nie wiem jak zachowałabym się w podobnej sytuacji. Nigdy nie byłam w ciąży, nie chciałam więc nikogo oceniać. Nie mnie to robić.
Kosma chyba też nie mógł znieść ciszy, bo zaraz kontynuował:
– Natalia dostała silnego krwotoku po wzięciu tabletki. Musieliśmy jechać do szpitala. Tam skłamaliśmy, że źle się poczuła… Lekarze do dziś myślą, że poroniła.
– A nie rozważaliście innego scenariusza? – szepnęłam. Podejrzewałam, że musieli analizować za i przeciw, że to była ich wspólna decyzja podjęta po długich rozmowach.
– Oczywiście, że myśleliśmy… – zawahał się. – Szczególnie Natalia, choć bała się nawet bardziej niż ja posiadania dziecka. Ona nawet… – nieoczekiwanie zaśmiał się. Zmarszczyłam brwi od tego nagłego wybuchu. – Ona nawet mówiła o ślubie, dlatego dzisiaj tak się rozkleiła… Dlatego dzisiaj to takie groteskowe.
Wolałam nie myśleć o nim jak o zabójcy. Wolałam myśleć, że to odpowiedzialny mężczyzna, który w przeszłości popełnił kilka błędów. Szczególnie, że Kosma sam zdawał się żałować tamtej decyzji.
– Miałbym dzisiaj sześcioletnie dziecko – zakończył smutno, kiedy szliśmy na przyjęcie.
Wróciliśmy na parkiet. Akurat leciała wolna piosenka Seweryna Krajewskiego „czekasz na tę jedną chwilę”, na którą chłopak mnie wyciągnął. Para młoda tańczyła koło nas przytulona do siebie, jakby nie widzieli świata poza sobą. To wtedy zrozumiałam, że Kosma i Natalia już nigdy nie będą razem. Że żal, który widziałam dzisiaj w ich oczach był tęsknotą za nienarodzonym dzieckiem, a nie tęsknotą za sobą nawzajem. Podzieliło ich doświadczenie, które, podjęte przed ośmioma latami, zadecydowało o ich dzisiejszych relacjach. Nawet jeśli podjęli wspólnie decyzję o przerwaniu ciąży, od tamtej pory nie czuli do siebie takiego pożądania. Ich miłość do siebie zmieniła się diametralnie. Już nigdy nie spojrzeli na siebie tak samo jak przed kupnem tabletki.
Z jakiegoś powodu poczułam ciepło na sercu. Nie cieszyłam się z nieszczęścia Kosmy. To nie to. Nie mogłam przecież zmienić przeszłości, więc mogłam chociaż zawalczyć o moją przyszłość.
Sześć lat. Sześć lat temu ja też nie byłam święta. Byłam wtedy w liceum i piłam alkohol z rówieśnikami. Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę z dzielącej mnie i Kosmę różnicy wieku. Był ponad pięć lat starszy. Moja mama nie będzie zadowolona. Tomek ma mniej, ma dwadzieścia trzy lata…
– Tomek! – zawołałam, kiedy naprzeciwko mnie ujrzałam chłopaka Basi. Był także ubrany w garnitur, z kwiatami i winem w ręku szukał pary młodej i akurat natknął się wzrokiem na mnie.
– Eliza – był tak samo zdziwiony moją obecnością. Miał wysoko podniesione brwi. – I Kosma, wy się znacie? – patrzył raz na mnie, raz na niego, jakby nie rozumiejąc, dlaczego tańczymy razem.
– Jaki świat jest mały – skwitował Kosma, gdy ja poczułam, że mi słabo. I to naprawdę. W kilka sekund zrobiłam się kompletnie blada na twarzy i omal nie runęłam jak długa, tylko w ostatniej chwili złapał mnie partner.
– Co ci jest? – zapytał mężczyzna, łapiąc mnie na ręce.
– Duszno – wymamrotałam, a potem na kilka chwili straciłam kontakt z rzeczywistością. Dopiero na zewnątrz się ocknęłam. Siedziałam na ławce, a Kosma próbował mnie dobudzić.
– Nareszcie – odetchnął z ulgą, widząc jak ociężale podnoszę powieki. – Najadłem się strachu.
Nic nie mówiłam. Czyżbym zemdlała tuż przed Tomkiem? O nie, z chwilą gdy pomyślałam jak to żałośnie musiało wyglądać, miałam ochotę schować głowę w piasek ze wstydu i nigdy już jej nie wyjąć. A wszystko przez to, że opowiadałam Kosmie o Tomku, chłopaku przyjaciółki w którym się przecież „dłużyłam”. Na pewno zaraz złączy fakty…
– Dalej źle się czuję, możesz mnie odwieźć do mieszkania? – zapytałam, robiąc błagalną minę.
Kosma przytaknął głową bez protestu.
– Jasne – nawet nie poszedł się pożegnać, tylko od razu poszliśmy na parking samochodowy.
Pewnie zaraz chciał wrócić, oczywiście jak tylko pozbędzie się balastu…
– Możesz mnie zawieźć jednak do siebie? – zapytałam, upewniając się, że nie wróci na przyjęcie, by nie rozmawiać z Tomaszem. – To znaczy, nie chcę, żeby to dziwnie zabrzmiało. Nie chcę budzić siostry i jej narzeczonego. Masz może dla mnie ekstra kanapę?
Zgodził się, mówiąc, że coś tam się znajdzie. I nawet wszystko układało się zgodnie z planem. Weszliśmy po północy do mieszkania tak wielkiego, że jeszcze takiego nie widziałam. Ba, apartamentu. Mieszkanie miało chyba ze sto pięćdziesiąt metrów; w tym trzy sypialnie, trzy łazienki, dwa balkony, loggię, suszarnię i małą siłownię. Na jednym z balkonów dostrzegłam wiszący hamak, a z drugiego rozpościerał się piękny widok na miasto. Podłoga, po której chodziłam była w całości bambusowa, a meble jeszcze pachniały nowością.
– Rany – byłam pod niemałym wrażeniem, szczególnie gdy pokazał mi gdzie będę spała. Miałam swój „własny” pokój z oddzielną łazienką.
– Zabrałeś mnie do hotelu? – zaśmiałam się, na co się uśmiechnął. – Teraz to musisz mi koniecznie powiedzieć czym się zajmujesz, skoro w ciągu sześciu lat dorobiłeś się od zera do milionera.
Nie pogniewał się, wręcz przeciwnie. Zdjął marynarkę i powiesił ją na krześle obrotowym. Teraz został w białej koszuli z długimi rękawami.
– Informatyka, to, moja droga, jedyny zawód w którym można się tak błyskawicznie dorobić.
– Obrałam w takim razie zły kierunek studiów – mlasnęłam z przejęciem.
Znowu się uśmiechnął.
– Już mówiłem, że mnie wywalili. Nie wróciłem już nigdy potem na studia, zresztą, uważam to za stratę czasu. Sam majstrowałem w komputerze aż wymyśliłem kilka aplikacji z grami, które się przyjęły – wzruszył ramionami, jak gdyby wymyślenie takich aplikacji było dziecinnie proste.
Znowu wróciłam myślami do naszej rozmowy sprzed godziny i o jego nienarodzonym dziecku.
– Też pomyślałaś o tym, co zrobiłem? – zapytał mnie, jakby mi czytał w myślach.
Nie skłamałam, tylko kiwnęłam głową.
– Czasami myślę, że to co mam to kara – wskazał ręką na otaczające go drogie przedmioty. – Dzieciak miałby teraz wszystko czego by chciał, bez względu na to jak ułożyłoby się między mną, a Natalią.
– Nie możesz się zadręczać – powiedziałam z mocą podchodząc do niego. – Co się stało, to się nie odstanie. Poza tym, gdybyś miał dziecko nie miałbyś czasu na majstrowanie w komputerze. Może nigdy nie wymyśliłbyś tych aplikacji.
Kosma westchnął, ale się uśmiechnął.
– Dzięki – szepnął, po czym pogłaskał mnie po plecach.
Może było to spontaniczne, a może celowe. Nie mniej jednak po całym ciele przebiegły mnie ciarki.
– To ja dziękuję za wieczór – odparłam, spoglądając w jego jasne oczy. Były hipnotyczne.
– Wieczór się jeszcze nie skończył – poprawił mnie z półuśmiechem, po czym nachylił się aby mnie pocałować.
Nie odepchnęłam go, choć przecież tak naprawdę go jeszcze nie znałam. Nasze usta złączyły się razem. Miał zimne wargi i pachniał wodą kolońską.
Tak naprawdę czekałam na to cały dzień. Może nawet nie dzień, a całe życie. Sensacje w brzuchu, które czułam, porównałabym do kołowrotka. Miałam wrażenie, że zaraz eksploduję.
Całowaliśmy się jakiś czas, po czym chwilę potem już znaleźliśmy się na sofie w salonie. Jego ręka znalazła się na moim udzie, a ja sięgnęłam do guzików od koszuli.
Jak dotąd miałam jednego partnera łóżkowego i była to kompletna pomyłka. Przez to, że Kosma był starszy i bardziej doświadczony, doskonale wiedział co robić. Nawet przez sekundę nie przeszło mi przez myśl, by stamtąd uciec, a kiedy następnego dnia z wypiekami na twarzy myślałam o spędzonej z nim nocy stwierdziłam, że lepszej decyzji nie mogłam podjąć.

Trzy opcje do wyboru:
A) Tomek zerwał z Basią, ale Basia nie powiedziała o tym przyjaciółce;
B)    Tomek będzie zazdrosny o Kosmę;
C)    Eliza zacznie chodzić z Kosmą.

10 komentarzy:

  1. Witaj. Wspaniała cześć. Pięknie połączyłaś wszystkie opcje. Znowu obstawiam wszystkie opcje. Po co Tomkowi taka Basia?. Co widzi tylko czubek własnego nosa. Jak coś Tomek zrobi to jest źle, przeprosi to jest jeszcze gorzej. Basia jest egoistką. Tak Tomek może być zazdrosny o Kosmę. Przecież tyle czasu Elizy nie zauważał. Wybrał Basię bo była piękna, ładnie się prezentuje, ładne ciuchy. Powiem tak młodzieżowo przecież to " plastik", a rozumku zero. Eliza powinna go olać i spotykać się z Kosmą, chyba że on to traktuje jak jednorazowy numerek.
    Więc jestem za wszystkimi opcjami.
    Dziękuję pięknie za cześć. Pozdrawiam Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym wybrała opcje A. Inne mnie nie przekonują. Basia stwarza wrażenie takiej co nie powiedziała by Elizie o zerwaniu i jestem ciekawa jej reakcji na tą wiadomość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wybór, jeszcze kilka dni zostało, zobaczymy czy będzie duża przewaga którejś z opcji :)

      Usuń
  3. Zacznę od wybrania opcji:
    Mogą być wszystkie na raz? Fajnie by było :P a jeśli nie mogą to wybieram opcję... C

    Świetnie czytało mi się rozdział. Bardzo podobał mi się opis przemyśleń Elizy, kiedy tańczyła z Kosmą do tej piosenki Krajewskiego. Poruszyły mnie :)
    A co do Tomka to ciekawi mnie skąd się zna z Kosmą. I tak jak komentator wyżej odniosę się tak samo do Tomka. Nie zauważał Elizy, wolał plastikową Basię, więc niech teraz cierpi widząc jak Elizka układa związek (nie wiem czy istnieje takie sformułowanie XD) z Kosmą, który sądząc po tym co przeżył i zachowaniu będzie raczej traktował Elizę poważnie i z szacunkiem. A to, że jest starszy o te 5 czy prawie 6 lat to nie jest, wg mnie, jakąś wielką przeszkodą. Jest mnóstwo par, które kochają się mimo dzielących ich np. nawet 8 lat różnicy wiekowej. Co prawda rodzice Elizy mogliby mieć swoje ,,ale", jak to rodzice, ale jestem pewną, że gdyby Eliza zaczęła spotykać się z Kosmą to jej rodzice jakoś by to przyjęli. Przecież w końcu liczy się szczęście córki, nieprawdaż?
    Rozdział był naprawdę cudowny i jak zwykle mile się czytało i płynnie :)
    Czekam na następny
    Pozdrawiam ciepło!

    anielskie-dusze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Wszystkie trzy opcje jednocześnie też wchodzą w grę, szczególnie, że póki co zdania są podzielone, ale zobaczymy za kilka dni, bo wtedy zacznę pisać :)

      Usuń
  4. Opcja B! A najlepiej B i A. Chciałabym, żeby Tomek zwrócił wreszcie uwagę na Elizę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "jakby nie rozumiejąc dlatego tańczymy razem" - dlaczego

    Przyznam szczerze, że ja nie popieram aborcji. Moim zdaniem już lepiej oddać niż usunąć, ale z drugiej strony "wczosnoporonne" jakby lepiej brzmi niż "skrobanka".
    Od zera do milionera. Historia Kosmy pokazuje, że życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie można z góry czegoś założyć. No i też to, że nie warto oceniać po pozorach, bo przecież ona go miała za łachmaniarza, niechlujnie ubranego. A okazuje się, że Kosma miał po prostu w życiu szczęście, bo to czy z dna znajdziemy się na samym szczycie, to tylko zależy albo od naszego wielkiego wysiłku, albo od szczęścia. W jego przypadku to było szczęście.
    Natomiast co do opcji do wyboru, to wszystkie wydają mi się być prawdopodobne, dlatego ja bym postawił na 3 in 1 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i wyłapanie błędu, zaraz poprawię :)

      Usuń